
Sprawa karna dotycząca wydarzeń 13 stycznia 1991 roku to jedna z największych spraw w niepodległej Litwie. Składa się na nią 709 tomów akt, występuje 500 poszkodowanych i około tysiąca świadków. Oskarżonych jest 65, ale tylko dwóch bierze udział w posiedzeniach sądu w Wilnie – mieszkający na Litwie obywatel Rosji Gennadij Iwanow i zatrzymany w marcu 2014 roku Jurij Mel. Iwanow w czasie agresji sowieckiej był dowódcą 107 Służby Zbrojeń Artyleryjskich Dywizji Rakietowej Strzelców Zmotoryzowanych. Obywatel Rosji Jurij Mel miał znajdować się w jednym z czołgów, szturmujących Wieżę Telewizyjną. Pozostali oskarżeni nie odpowiadają na wezwania litewskiego sądu. Współpracy prawnej przez wiele lat konsekwentnie odmawia także Federacja Rosyjska.
Tymczasem przed kilkoma dniami rzeczniczka rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa poinformowała, że Rosja „postanowiła wrócić” do wyjaśnienia okoliczności śmierci sowieckiego żołnierza 13 stycznia. Posiedzenia publiczne odbędą się w Izbie Społecznej Federacji Rosyjskiej na początku kwietnia.
„Przyczyna jest zrozumiała – w społeczeństwie rosyjskim pojawia się uzasadnione oburzenie z powodu prześladowania karnego obywateli Rosji, uczestników tamtych wydarzeń, jakiemu są poddawani na Litwie w oparciu o sfabrykowane oskarżenia. Są poważne podstawy, aby wątpić w bezstronność tego procesu. Przypomnijmy oświadczenie ówczesnego kierownika Departamentu Ochrony Kraju Audriusa Butkevičiusa, że ofiary styczniowe były „zawczasu zaplanowane”. O tym, że „swoi strzelali do swoich” mówił także znany obrońca praw człowieka Algirdas Paleckis” – mówiła przedstawicielka rosyjskiego MSZ.
„Litwa – państwo nieudane i niepełnowartościowe”
„Jest to jeden ze środków rosyjskiej wojny informacyjnej. Kreml w sposób ukierunkowany dąży do kształtowania wizerunku Litwy jako państwa nieudanego i niepełnowartościowego. W tym celu wykorzystywane są najważniejsze daty dla państwowości litewskiej – 13 Stycznia, 11 Marca. Dąży się do ich zdyskredytowania czy przynajmniej zasiania wątpliwości. Na przykład, pamiętamy, że zupełnie niedawno kilku deputowanych Dumy nawoływało prokuratorów do zbadania, czy Akt Niepodległości 11 Marca był zgodny z prawem. Toteż nie jest to nieoczekiwany krok, a część długotrwałej strategii Kremla” – mówi Linas Kojala, analityk Centrum Studiów Europy Wschodniej.
„Mit pod tytułem „swoi strzelali do swoich” zawsze funkcjonował w rosyjskiej retoryce. Teraz widzimy nową aktywną fazę. Już reakcja Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji na proces sądowy rozpoczęty na Litwie pozwalała przypuszczać, że będą próby komplikowania tego procesu w takiej czy innej formie” – uważa ekspert od wojen informacyjnych Nerijus Maliukevičius, politolog Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego.
Jak dodaje, kwestia ta może być wykorzystana także w kontekście zbliżających się wyborów sejmowych na Litwie.
„Działacze wspominani w tym temacie przez Rosję, na przykład Algirdas Paleckis, deklarowali niedawno powrót na arenę polityczną. Dla tej postaci może to być nowym punktem agendy politycznej i wyciągnięcia z tego dywidend” – prognozuje Maliukevičius.
„Rosji zależy na tym, żeby za pomocą takich chwytów odwrócić uwagę od rzeczywistych problemów. To nie przypadek, że taka inicjatywa ogłaszana jest akurat teraz, gdy zapadł wyrok w sprawie Nadii Sawczenko. To jest prawdziwe bezprawie, jakim należy się interesować, uwięzienie Sawczenko, Olega Sencowa, innych obywateli Ukrainy. Rosyjski wymiar sprawiedliwości powinien zająć się wyjaśnieniem zabójstwa Borysa Niemcowa, Natalii Estemirowej, Anny Politkowskiej, a nie próbować pisać na nowo historię. Ale wiadomo, że tak się nie stanie, bo w Rosji wymiar sprawiedliwości służy interesom politycznym władzy” – podkreśla politolog Dominik Wilczewski, publicysta „Przeglądu Bałtyckiego”.
Inicjatywa pochodzi od ludu
Ze strony litewskich władz nie było oficjalnej reakcji na oświadczenia rzeczniczki MSZ Rosji. Szef litewskiej dyplomacji Linas Linkevičius nazwał takie działania próbą przeciwstawienia społeczności obu państw. Według ministra celem Rosji jest upolitycznienie sprawy karnej i wykorzystanie jej w celach propagandowych.
„Władze Rosji usiłują po raz kolejny przeciwstawić społeczeństwa naszych państw. Pamiętamy reakcję Rosjan po 13 Stycznia, kiedy blisko milion osób wyszło na ulice protestując przeciwko działaniom wojska skierowanym wobec ludności cywilnej” – przypomniał Linkevičius.
Zdaniem ekspertów teraz właśnie kwestia „głosu ludu” będzie wykorzystywana w działaniach informacyjnych.
„Temat będzie aktywnie eskalowany. Pojawiły się informacje, że wzywani są świadkowie z Litwy, co sugeruje nadanie pewnej intrygi – kto to będzie, kto przyjedzie i co będzie mówił. Sam format również został wybrany zgodnie z dramaturgią kampanii informacyjnych. Publiczne przesłuchania implikują, że po nich nastąpi złożenie wniosku do władz Rosji, aby podjęły się kroków prawnych – oczywiście z inicjatywy oddolnej” – prognozuje Maliukevičius.
„To, że teraz nagle rosyjskie władze przypomniały sobie o 13 stycznia, jest też działaniem pod adresem własnego społeczeństwa. Chodzi o pobudzenie nastrojów antylitewskich, czy wręcz w ogóle antyzachodnich, przedstawienie Litwinów jako tych, którzy strzelali dzielnym rosyjskim żołnierzom w plecy. „Święta wojna” w Rosji w Syrii właśnie się skończyła, a media muszą czymś żyć, więc teraz wyciąga się sprawę 13 stycznia. To na pewno nie jest ostatni tego rodzaju krok” – komentuje Wilczewski.
„Nie dać się sprowokować”
Czy Litwa powinna reagować na tego rodzaju kroki ze strony Rosji? Ekspert od spraw obronności, dziennikarz i publicysta Aleksandras Matonis uważa, że reakcja naszego kraju powinna być bardzo stanowcza.
„W ciągu dwudziestu pięciu lat Rosja przeszkadzała Litwie w dążeniu do sprawiedliwości w Sprawie 13 Stycznia, nie wydała i nawet nie przesłuchała podejrzanych. Przeciwnie, wydarzenia 13 Stycznia wykorzystała dla jednej z kłamliwych narracji wojny informacyjnej, przez swoich agentów i agentów wpływu zarówno w Rosji, jak i na Litwie rozpowszechniając kłamliwą wersję, że „swoi strzelali do swoich”. Teraz następuje przejście do aktywnych działań – „badania” tej kłamliwej wersji. Sądzę, że litewski wymiar sprawiedliwości powinien pokazać, że żadni kłamcy, rozpowszechniający wersję „swoi strzelali do swoich”, nie mają możliwości uniknięcia odpowiedzialności” – napisał Matonis na swoim blogu na Facebooku.
Z kolei Nerijus Maliukevičius uważa, że Litwa powinna zachować „pokerową twarz”.
„Ewidentnie celem Rosji jest zakłócenie procesu sądowego na Litwie, wprowadzenie zamieszania, chaosu, dlatego w tym wypadku ze strony Litwy retoryka powinna być absolutnie formalna, oparta o język prawa. Nie trzeba przechodzić na poziom walk informacyjnych” – radzi ekspert.