Ivan Komarenko pochodzi jak wiadomo z Rosji, ale to w Polsce zyskał największą popularność. Przed kilkunastoma laty jego hit „Jej czarne oczy” śpiewano na wszystkich polskich dyskotekach i weselach. Wokalista zasłynął też z różnych kontrowersyjnych wypowiedzi. Na przykład w czasie pandemii koronawirusa głośno wyrażał sprzeciw wobec szczepień. W mediach społecznościowych hojnie dzielił się teoriami spiskowymi. I nieoczekiwanie… przepadł. Akurat tak się złożyło, że 24 lutego, w dniu inwazji Rosji na Ukrainę. Przez wiele dni nie udzielał się w sieci, milczał, gdy fani i dziennikarze dopytywali się go o stosunek do wojny na Ukrainie. W końcu przerwał milczenie, choć lepiej by było, gdyby tego nie robił.
„Gwiazdor” z Rosji zagra na polskiej imprezie w Wilnie?
Okazało się, że ten gwiazdor disco polo, który ma w maju zagrać w Wilnie, na samym początku rosyjskiej agresji na Ukrainę wyjechał z Polski. Jednak nie do Lwowa, Kijowa czy Charkowa, żeby wspierać walczących Ukraińców, tylko do… Rosji. Od kilku tygodni przebywa tam razem z rodziną. W swoich wpisach na Instagramie Komarenko zaatakował internautów i dziennikarzy, którzy jego zdaniem skłócają Rosjan i Ukraińców, przypomniał napisaną przez siebie przed 6 laty słabą piosenkę, która jego zdaniem… mogła uchronić ludzkość od wojny (sic!), wezwał Polaków do pomagania ukraińskim uchodźcom, bo „wśród mieszkańców Ukrainy nigdy nie było ciemnoskórych”…
Jedyne czego w jego wpisach zabrakło to wyjaśnienia w jaki sposób sam pomaga Ukrainie i Ukraińcom (wygląda na to, że tylko modlitwami „za ciocię i kuzynostwem na Ukrainie”) oraz jasnego stanowiska w sprawie wojny na Ukrainie i nazwania po imieniu tych, którzy ją rozpoczęli oraz popełniają dziś bestialskie przestępstwa wojenne w Buczy, Hostomelu, Iziumie…
Nawet AWPL-ZChR nie może ignorować opinii publicznej
Parafrazując Aleksandra Fredro w tej sytuacji można by powiedzieć „Komarenko i Jedziński w jednym stali domu”, bo pokrętne wypowiedzi Komarenki żywe przypomnienie wypowiedzi naszego rodzimego „gwiazdora” polityki i gitary – Zbigniewa Jedzińskiego. Przed kilkoma tygodniami ten eks-poseł AWPL-ZChR napisał pod wpisem na facebookowym profilu portalu zw.lt: „Polska powinna czym szybciej porzucić UE i NATO i założyć sojusz z Rosją. Będzie to najsilniejszy sojusz państw słowiańskich, opartych na wartościach chrześcijańskich i prorodzinnych, który będzie służył obywatelom Polski, a nie komuś tam zza oceanu”. Nie była to pierwsza bulwersująca opinia Jedzińskiego. Już wcześniej nie przebierał w słowach szkalując Ukrainę, białoruską demokratyczna opozycję, litewskie i polskie władze. Tym jednak razem miarka się przebrała. Oburzenie wypowiedzią i na Litwie, i w Polsce było tak duże, że nawet kierownictwo AWPL-ZChR musiało zareagować.
Początkowo Waldemar Tomaszewski i Czesław Olszewski (doniedawna Jedziński trudnił się u tego ostatniego jako doradca) próbowali nieudolnie Jedzińskiego bronić, twierdząc, że to tylko prywatne zdanie polityka z Podbrodzia. Olszewski nawet zacytował Woltera: „Nie zgadzam się z tobą, ale zawsze bronił będę twego prawa do posiadania własnego zdania”. W sumie przedni żart – poseł polskiej i arcykatolickiej partii cytuje zacietrzewionego ateistę, który na zamówienie rosyjskiej carycy Katarzyny II pisywał paszkwile przeciwko Polsce i Polakom!
Okazało się jednak, że czasy się zmienili – dziś już nawet AWPL-ZChR nie może ignorować opinii publicznej. Gdy mer Wilna Remigijus Šimašius zagroził wyrzuceniem frakcji AWPL-ZChR z koalicji rządzącej litewska stolicą – Edyta Tamašūnaitė i Zbigniew Maciejewski wystosowali oświadczenie, w którym stanowczo odcięli się od wypowiedzi Zbigniewa Jedzińskiego: „My, członkowie Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin, deklarujemy, że nie akceptujemy, nie zgadzamy się i oddzielamy się od osobistej opinii Zbigniewa Jedzińskiego w komentarzu po artykule. My wszyscy członkowie frakcji wypowiadamy się PRZECIW rosyjskiej agresji na Ukrainę, wspieramy Ukrainę i opowiadamy się za Ukrainą i jej mieszkańcami do odważnej walki z agresorem i obrony ich wartości, demokracji, samorządności i wolności nas wszystkich.” Jednocześnie – podobno zdegustowani prokremlowskimi wypowiedziami Zbigniewa Jedzińskiego – z partii odeszli Beata Pietkiewicz, Renata Cytacka, Antoni Jundo i wielu innych działaczy lokalnych.
Piszę „podobno”, bo jakoś ani Pietkiewicz, ani Cytackiej, ani Jundzie nie przeszkadzały prokremlowskie wypowiedzi Jedzińskiego z roku 2014, 2015, 2016… Nie przeszkadzał im i Jedziński jako lider listy wyborczej AWPL-ZChR w wyborach sejmowych 2020 roku. Ale jeśli w koniec końców przejrzeli – to chwała Bogu za to! Lepiej późno niż wcale. Niestety trudno mówić o przejrzeniu całego kierownictwa AWPL-ZChR z jej „wiecznym” prezesem na czele. Tylko po tym jak poseł Tomas Raskevičius zwrócił się do kontrwywiadu, aby ten ocenił fakt, że Jedziński jako doradca Olszewskiego ma de facto nieograniczony dostęp do systemów informacyjnych i pomieszczeń sejmowych, a przewodnicząca Sejmu Viktorija Čmilytė-Nielsen wspomniała o osobistej odpowiedzialności Olszewskiego za pomocników – Jedziński został zwolniony. A z partii go dotychczas nie wykluczono, wstrzymał jedynie na własne życzenie członkostwo…
Albo jesteś po stronie dobra, albo po stronie Putina
Opinia publiczna zmusiła władze AWPL-ZChR do „spacyfikowania” Jedzińskiego, mam nadzieję, że zmusi i organizatorów Polonia Music Festivalu do usunięcia z programu imprezy Ivana Komarenki. Występ tego „gwiazdora” na jednej z największych w Wilnie scen, w Avia Solutions Group Arenie, byłby afrontem dla wszystkich tych, którzy dziś walczą i giną na Ukrainie, dla wszystkich, którzy Ukraine i Ukraińców wspomagają, oddając czasami ostatni grosz. A jeśli nie – to powinni na jego przyjazd zareagować władze Litwy. Już na początku wojny na Ukrainie minister kultury Simonas Kairys zakazał na Litwie występów rosyjskich wykonawców wspierających Putina i jego przestępczy reżym. Powinien zakazać i występów tym niby-neutralnym i niezdecydowanym. W obliczu tragedii rozgrywającej się za sprawą putinowskich kleptokratów i rosyjskich żołdaków na Ukrainie – podział jest klarowny i czarno-biały. Albo jesteś po stronie dobra, albo po stronie Putina. Nawet spora część byłego świecznika AWPL-ZChR już to zrozumiała. Jak i to, że dzielący włos na czworo, próbujący wymigać się od zajęcia jednoznacznego stanowiska w nadziei zarobienia kilku dodatkowych krwawych rubli – na pewno po stronie dobra nie są.