
Materiał o palmach wileńskich przygotował Tomasz Bździkot. W materiale występują:
- Stanisława Rynkiewicz wraz z córkami Renatą i Aliną, czyli palmiarki ze wsi Wajwodziszki
- Danuta Wiszniewska z córką Agatą, czyli palmiarki z Wilna, dawnej wsi Nowosiołki
- Justyna Matwijewicz z Muzeum Etnograficznego w Krakowie

Wajwodziszki: Z matki na córkę
Jeśli kochasz tę pracę, lubisz i cenisz, to po prostu tę tradycję podtrzymujesz. Zawsze czas znajdziesz – Stanisława Rynkiewicz

Wajwodziszki znajdują się zaledwie kilka kilometrów na zachód od Wilna. To jedno z miejsc, gdzie tradycja wicia palm przetrwała do tej pory za sprawą rodziny Rynkiewiczów. To sztuka, która jest w rodzinie od pokoleń, przede wszystkim za sprawą Marii Wiszniewskiej, babci Pani Stanisławy.
Cieszę się, że moje córki podtrzymują tę tradycję. Renata i Alina. Jak byłam jeszcze młoda to jedną nogą kołysałam śpiące córki, a rękami robiłam palmy. One były w tej tradycji od początku – mówi Stanisława Rynkiewicz

Cały proces zaczyna się już tuż po świętach Wielkanocnych trwa przez cały rok. Do połowy kwietnia trzeba zasiać część kwiatów i roślin. Wśród nich są między innymi kocanka, krwawnik czy też tymotka. Lista kwiatów, z których powstają palmy, niemal nie zmieniła się od wieków. Wyjątkiem jest żyto, które trzeba zasiać jesienią, a zebrać przed dniem św. Jana wypadającego 24 czerwca. Każdego dnia trzeba sprawdzać, żeby kwiaty, trawy i inne rośliny potrzebne do powstania palmy ściąć w odpowiednim terminie. Potem trafią one na strych, gdzie suszą się niemal do samej zimy. We wrześniu część jest jeszcze farbowana na odpowiednie kolory. Późną jesienią rozpoczyna się wicie, które trwa aż do Jarmarku Kaziukowego i Niedzieli Palmowej.

Same palmiarki twierdzą, że wyplatanie palm nie jest skomplikowane, ale dla niewtajemniczonego oka wygląda to na sztukę niezwykle trudną. Do patyka wierzbowego lub leszczynowego, przymocowuje się ususzone zioła i kwiaty, wcześniej zwilżone wodą żeby się nie kruszyły, okręcając je naprężoną nicią. Mają być gotowe na Jarmark Kaziukowy oraz Niedzielę Palmową. Palmiarki organizują też warsztaty wicia palm dla dzieci i młodzieży.
Ta tradycja jest w naszej rodzinie od pokoleń. Im jesteśmy starsze tym bardziej rozumiemy, że musimy przekazać tę tradycję innym – mówią zgodnie córki Alina i Renata
Pani Stanisława wraz z Fundacją Kultury Polskiej zwiedziła także wiele miast w Polsce wystawiając palmy wileńskie w Toruniu, Szczecinie, Gdańsku czy też za granicą w Chicago. Po raz pierwszy udało się wyjechać do Polski na początku lat 90., jeszcze w czasach ZSRR i pierestrojki. “Trzy dni staliśmy wtedy na granicy” – wspomina Stanisława Rynkiewicz. Na Jarmarku Kaziukowym można rodzinę Rynkiewiczów znaleźć tuż obok Katedry Wileńskiej. “Jak prezydentem Litwy był Adamkus to co roku z żoną kupowali u nas palmy, zazwyczaj wałeczki” zapewnia córka Renata. Stanisława Rynkiewicz w ubiegłym roku otrzymała nagrodę Departamentu Mniejszości Narodowych RL „Za zasługi dla ciągłości, pielęgnowania, utrwalania i przekazywania rodzinnej tradycji wicia palm wileńskich oraz za udział w jarmarkach kultury narodowej”.
Przede wszystkim palma, jak mówimy po naszemu, musi być “figurna”. Jak kobieta – zaznacza Stanisława Rynkiewicz

Nowosiołki: Z teściowej na synową
Teściowa robiła wałeczki wilieńskie, takie nieduże, i ona mnie nauczyła. W ten sposób mi taką miłość oddała – Danuta Wiszniewska

Nowosiołki jeszcze kilkadziesiąt lat temu były niewielką wsią w której znajdowało się zaledwie kilkanaście domów. Od 2003 roku to już część Wilna. W zdecydowanej większości zamieszkanej przez Polaków. Jak przyznaje sama Pani Danuta, po litewsku niezbyt dobrze mówi: “Jak już nie nauczyło się to się nie nauczę. W domu polsku, w kościele po polsku to nie było potrzeby”. Do Nowosiołków przeprowadziła się za mężem ponad 50 lat temu i tradycję wicia palm przekazała jej teściowa. Wcześniej palmy robiło się tu w każdym domu.
Teraz tylko my i sąsiadka. Każda palmiarka ma swój wzór i styl. Jak wnuczki przyjeżdżają to od razu potrafią powiedzieć, że to robiła babcia, a to mama – mówi Danuta Wiszniewska

Cykl życia wygląda tak jak w każdym domu palmiarki. Na wiosnę sianie, potem zbieranie, suszenie i później wicie. Farbowaniem ususzonych kwiatów zajmuje się starsza palmiarka domu. “Najstarsza najlepiej wie co i jak. Teściowej nie ma to teraz ja maluje” mówi Pani Danuta, która cieszy się, że wicia udało się też nauczyć córki. Choć trochę na początku się opierały.
Jak byłam nastolatką to na pewno mówiłam, że to tylko starsze babcie robią. Siedzieć i przebierać kwiatki to trzeba cierpliwości wytrwałości i dużo miłości. To wszystko idzie w kółko, ale im więcej tego kółka jest, tym więcej tego kółka chce się – przekonuje Agata Granicka
Teraz dla Agaty wicie palm to drugi zawód. Organizuje warsztaty i wystawy. W tym roku wystawę pod nazwą “Verba-rze” można oglądać w przestrzeniach Tamošaičių galerija „Židinys“ oraz Muzeum Drewnianej Architektury Miejskiej w Wilnie.
Pani Danuta z córką Agatą na Jarmark Kaziukowy nie zostają jednak w Wilnie. Od 40 lat jeżdżą do Lidzbarka Warmińskiego. Tam jednak mieszka wiele osób, które swoje korzenie ma w Wilnie.
Wszystkie takie wilniuki przychodzą, starsi ludzie i wąchają kwiatuszki. “Wilnem pachnie” mówią – opisuje Danuta Wiszniewska

Kraków: Jeśli palma to palma wileńska
Ta palma wileńska na tyle się podobała i zdobyła popularność, że jak myślimy o palmach, które kupujemy w Polsce to kupujemy właśnie te palmy w typie palm wileńskich – Justyna Matwijewicz, Muzeum Etnograficzne w Krakowie.

Jedne z najstarszych palm wielkanocnych w Polsce znajdują się w zbiorach Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie. W sumie, w kolekcji muzeum, znajduje się prawie 250 palm w tym aż 203 to palmy wileńskie lub typu wileńskiego. Najstarszymi w kolekcji Muzeum Etnograficznego w Krakowie jest 7 palm, dość dobrze zachowanych, podarowanych do MEK w 1914 roku przez Paulinę Kończankę z Wilna, która w tamtym czasie była prezeską komitetu organizacyjnego pierwszej „Krajowej Wystawy Przemysłu Drobnego i Sztuki Ludowej Litwy i Białej Rusi”. Pozostałe palmy wileńskie pochodzą z lat 20./30. XX wieku, a wśród ofiarodawców znaleźli się m. in. dr Jerzy Dobrzycki, pomysłodawca Konkursu Szopek Krakowskich, oraz wybitny etnograf prof. Roman Reinfuss. W zbiorach muzeum znajdują się także bogate kolorystycznie palmy typu wileńskiego z Gdańska, Krakowa, Wrocławia z połowy dwudziestego wieku wykonywane na wzór palm wileńskich, głównie przez repatriantów z Wilna.
