
Zdaniem Griny, nie patrząc na raport senatu USA, litewska bezpieka nie ma co badać. „Nie mogę powiedzieć nic nowego, bo już od pięciu lat mówiło się o tym, co zostało upublicznione. Prokuratorzy wyrazili się bardzo jasno, że nie ma konkretów, więc nie ma o czym mówić (…) Nie mamy czego badać” – podkreślił Gediminas Grina.
Szef departamentu został wezwany przez posłów „Porządku i Sprawiedliwości” z zapytaniem, jakie kroki zostaną podjęte po upublicznieniu raportu senackiego.
„Po upublicznieniu raportu pojawiła się możliwość otrzymania dodatkowej informacji o programie zatrzymywania i przesłuchiwania. O objętości tego procesu wypowiedziała się Prokuratura Generalna. Jak wiadomo, ten program został zamknięty przez prezydenta USA w 2009 roku. W 2010 roku powstała komisja sejmowa, która zaprezentowała swoje wyniki. Na ile mi wiadomo Prokuratura Generalna wznowiła śledztwo. Nie jestem przedstawicielem tej instytucji, więc nie mogę komentować” – odpowiedział szef departamentu.