
Wczoraj lider Związku Chłopów i Zielonych historię Grety Kildišienė ocenił jako próbę obalenia władzy wybranej przez naród.
Premier Saulius Skvernelis przyznał, że nie udało się zapanować nad sytuacją. Nie wykluczył również, że w którymś momencie skandalu związanego ze sprawą Grety Kildišienė zagrały interesy poszczególnych grup.
Ramūnas Karbauskis wyraził nadzieję, ze Kildišienė bedzie ostatnią osobą, która, jak powiedział, bez realnych dowodów rezygnuje z mandatu.
Z kolei przewodniczący Sejmu Vytautas Pranckietis uważa, że monitorowanie działań władz prowadzone przez media i oponentów jest sprawa normalną w społeczeństwie demokratycznym.