
Minister zaznaczył, że dyplomaci stracili zaufanie przełożonych i władz państwa.
„Bardzo ważnym czynnikiem jest, aby władze państwa miały zaufanie do ambasadorów, bo oni odzwierciedlają politykę państwową, przekazują ją. Muszą mieć zaufanie władz państwa, bo rozmawiając z ambasadorami, pośrednio rozmawiamy z władzami danego państwa. W obecnych okolicznościach nie widzę możliwości, żeby ambasadorowie mieli kontynuować swą pracę” – stwierdził L. Linkevičius.
Szef litewskiej dyplomacji poinformował, że Renatas Juška i Artūras Žurauskas nie popełnili jednak żadnego wykroczenia służbowego ani prawnego i pozostaną na służbie dyplomatycznej. Minister po raz kolejny podkreślił, że cała sprawa jest „prowokacją informacyjną”.
„We współczesnym świecie technologie informacyjne są na tyle zaawansowane, że bardzo trudno zauważyć granicę między publiczną i niepubliczną informacją. Dlatego osoby, wykonujące „delikatne” zawody – mówię nie tylko o dyplomatach, ale też o urzędnikach – powinny zrozumieć, że ta informacja może stać się publiczna. Pierwsza lekcja – to odpowiedzialne wypowiedzi, poprawne zachowanie, aby było mniej podstaw do podobnych prowokacji” – dodał L. Linkevičius.
Minister oznajmił, że złożył już odpowiedni wniosek w sejmowym Komitecie Spraw Zagranicznych o odwołanie dyplomatów.
Przewodniczący Komitetu Benediktas Juodeika potwierdził w piątek, że komitet zwoła kolejne zebranie w sprawie odwołania ambasadorów.
Dwaj dyplomaci: ambasador Litwy na Węgrzech Renatas Juška i ambasador Litwy w Azerbejdżanie Artūras Žurauskas zostali wezwani na Litwę po tym, gdy Inspekcja Generalna Ministerstwa Spraw Zagranicznych rozpoczęła dochodzenie w sprawie zamieszczonych na YouTube nagrań ich rozmów telefonicznych. W rozmowach dyplomaci nieformalnie wymieniają się spostrzeżeniami na temat stosunków Azerbejdżanu i Armenii, wizycie premiera Butkevičiusa w Rosji i innych kwestiach.