„Nie przekonało mnie to, co było napisane w tej odpowiedzi, ponieważ były opisane jakieś moje spotkania, ale realnych działań, z powodu których mogłabym stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, nie dostrzegłam” – w środę podczas posiedzenia sejmowego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony mówiła Irina Rozowa. Obecnie w sprawie jej kontaktów z dyplotami rosyjskimi prowadzone jest śledztwo sejmowe.
Na posiedzenie komitetu został dziś także wezwany przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin Waldemar Tomaszewski.
W swoich odpowiedziach przed sejmową komisją śledczą Rozowa mówiła, że jej kontakty z dyplomatami rosyjskimi nie miały charakteru osobistego, dlatego nie wiedziała, że należy je wskazać w kwestionariuszu VSD.
Pytana o kontakty z wydalonym z Litwy byłym konsulem generalnym Rosji w Kłajpedzie Władimirem Małyginem Rozowa wskazała, że nie miała podejrzeń co do jego działalności. „Był konsulem, spotykaliśmy się na różnego rodzaju wydarzeniach, wystawach, koncertach” – skomentowała polityk.
Posłanka potwierdziła, że przed ośmioma laty zwracała się do Ambasady Rosji z prośbą o ingerencję przy tworzeniu koalicji rządzącej w Samorządzie Miasta Wilna.
„Zetknęliśmy się z dużym problemem, ponieważ przedstawiciele Aliansu Rosjan, którzy trafili do rady według naszej i AWPL listy, ignorując decyzje zarządu partii i porozumienie z AWPL samodzielnie podpisali porozmienie z Artūrasem Zuokasem, czyli faktycznie przeszli na stronę jego partii i osłabili pozycje negocjacyjne Waldemara Tomaszewskiego w sprawie koalicji rządzącej” – tłumaczyła Rozowa.
Jak dodała, możliwe, że zwrócenie się do ambasady było „naiwnym krokiem”, w nadziei, że rosyjscy dyplomaci „pomogą i ci ludzie wrócą na swoje miejsca”.