
„Stosunki osobiste, moim zdaniem, są bardzo bliskimi relacjami, które obejmują wspólny wypoczynek, rodzinną przyjaźń, wspólne wizyty w łaźni i tak dalej. Nie utrzymywałam takich kontaktów z rosyjskimi dyplomatami” – powiedziała Rozowa na konferencji prasowej.
Parlamentarzystka twierdzi, że kwestionariusz VSD został sformułowany niepoprawnie, ponieważ w nim padło pytanie o osobiste kontakty z dyplomatami.
Rozowa potwierdziła, że miała kontakt nieformalny, ale nie postrzegała tego jako relacji osobistej.
„Jestem obwiniana o to, że ukryłam kontakt z rosyjskimi dyplomatami przed VSD. Moim zdaniem, to ich pytanie brzmi niepoprawnie: „Czy masz osobiste relacje?” (…) Gdyby pytanie dotyczyło utrzymywania nieformalnych stosunków z rosyjskimi dyplomatami, odpowiedź byłaby twierdząca” – wyjaśniła Rozowa.
Posłanka podkreśliła, że „zawsze była świadoma granic swojej obywatelskiej odpowiedzialności” podczas komunikowania się z rosyjskimi dyplomatami i nigdy nie „rozpoczynała rozmowy na tematy niebezpieczne”.
„Nie czułam prób angażowania mnie w jakąkolwiek niewygodną debatę z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa” – powiedziała.
Na konferencji prasowej Rozowa potwierdziła, że miała „epizodyczny, nieformalny kontakt z rosyjskimi dyplomatami”. Z rosyjskim konsulem generalnym Władimirem Małyginem najczęściej rozmawiała na temat zagranicznych wiz.
Mówiąc o spotkaniu z rosyjskimi dyplomatami w kawiarni „Stora antis”, parlamentarzystka podkreśliła, że nie była jej głównym uczestnikiem.
„Gdyby VSD był w stanie przedstawić plik audio z tego spotkania, byłoby oczywiste, że byłam minimalnie zaangażowana w rozmowę, być może chodziło o wypowiedzi o kawie, cukrze, może o barszczu, ale na pewno nie o prośby o pieniądze” – powiedziała Rozowa.
W swoim oświadczeniu posłanka Sejmu zauważyła, że miała pozwolenie na pracę z tajnymi informacjami w latach 2012–2017, ale nigdy nie brała dokumentów z takimi danymi, ponieważ nie były one konieczne do jej pracy.
Po wygaśnięciu zezwolenia Rozowa zwróciła się o zgodę, gdy próbowała objąć funkcję zastępcy w Komisji ds. Zapobiegania Uzależnieniom w Sejmie, ale nie otrzymała wówczas pozwolenia. Parlamentarzystka zauważyła również, że nie wszyscy członkowie Sejmu mają pozwolenie na pracę z tajnymi informacjami, a dziewięciu osobom taka możliwość została odebrana.
Karolina Frolovienė, rzeczniczka przewodniczącego Sejmu Viktorasa Pranckietisa, twierdzi, że 89 ze 141 członków Sejmu ma dostęp do tajnych informacji, a 8 politykom taka zgoda została anulowana, ponieważ opuścili Sejm, na przykład, zostali wybrani do Parlamentu Europejskiego.