Rolnicy również zwracają uwagę, że obecnie ilość dokumentacji jest zbyt duża i często trudna do zrozumienia, a kontrolerzy, którzy często nie mają praktycznego doświadczenia w rolnictwie, często, ich zdaniem, nakładają nieuzasadnione kary, zamiast pomóc w uporządkowaniu dokumentów i procesów.
„Czekamy na nową władzę polityczną, która może złagodzi lub zatrzyma ten zakorzeniony i przyspieszający biurokratyzm, tę nadmierną kontrolę i presję. Teraz konkurencja jest trudna, ale bardziej martwimy się o to, jak poradzić sobie z tym biurokratycznym obciążeniem”, powiedział Jonas Sviderskis, dyrektor generalny Stowarzyszenia Przedsiębiorstw Rolniczych Litwy.
„Liczymy na adekwatną politykę, która będzie sprzyjać rolnictwu. Litwa to kraj rolniczy, nie wydobywamy ropy”, dodał przewodniczący Rady Rolniczej Ignas Hofmanas.
Rolnicy zgodzili się, że jest prawdopodobne, iż nowa władza rozwiąże te problemy.
„Ministrowie rolnictwa, którzy teraz są wymieniani, wszyscy będą dobrzy i przychylni. Uważamy, że ta sprawa zostanie rozwiązana. Pokładamy nadzieje, spotkaliśmy się zasadniczo ze wszystkimi partiami politycznymi, które ubiegały się o miejsce w Sejmie, a ich stanowisko i spojrzenie jest takie, że trzeba zredukować tę biurokrację” – powiedział J. Sviderskis.
I. Hofmanas zaznaczył, że rolnictwo jest niezwykle dynamiczne, a procesy zachodzące w rolnictwie często zależą od natury, która jest nieprzewidywalna i poza kontrolą.
„Rolnictwo, trzeba zrozumieć, że jest bardzo dynamiczne, i próbować go zmieścić w jakichś sztywnych ramach czasowych, ściśle regulować, na przykład nakładając obowiązek stosowania tylko jednej technologii uprawy, a nie innej, (…) jakieś terminy siewu, to bardzo trudne, ponieważ praca odbywa się na świeżym powietrzu, zależy od warunków atmosferycznych. I czasami nie uda się zmieścić w tych ramach z powodu okoliczności, których nikt nie może kontrolować”, wyjaśnił Hofmanas.
Obaj rolnicy powiedzieli, że częstym problemem jest nie tylko duża ilość dokumentacji i jej niezrozumiałość, ale także brak kompetencji samych kontrolerów.
„Wyobraźcie sobie, że osoba, która ukończyła ekonomię, nie mająca żadnego związku z wsią, zatrudniła się w Państwowej Inspekcji Podatkowej i ocenia na przykład inwestycyjny projekt rolnika. Zawsze, ucząc się ekonomii, teoretycznie to jedno, ale w rolnictwie, praktycznie, to coś zupełnie innego. Tam jest specyfika, te same uprawy, plany biznesowe, które robią rolnicy. Tak, planują na pięć lat, ale na przykład zima będzie niekorzystna i cała twoja rotacja roślin się rozsypie. Zimowe uprawy nie przetrwają, a ty musisz posiać letnie”, wyjaśnił I. Hofmanas.
„Kontrolerzy, którzy ukończyli szkoły, mogą być dobrzy, ale istnieje duża różnica między podręcznikowym podejściem a życiem. (…) Nie mówię, że te książki nie są potrzebne, ale oprócz nich trzeba też wejść w błoto”, powiedział J. Sviderskis.
Według niego, rolnicy często popełniają błędy nie z złej woli, ale z niewiedzy. Sviderskis podkreślił, że na przykład Państwowa Inspekcja Podatkowa (VMI) pozwala na poprawienie takich błędów i udziela porad. Ponadto, według rolnika, niewielka kara od kontrolera powoduje znacznie większe szkody niż jej wysokość – nieprawidłowe wykonywanie działalności skutkuje obniżeniem finansowania.
Obaj rolnicy zgodzili się, że problem pomogłoby rozwiązać nie tylko zmniejszenie biurokracji, ale również edukacja samych rolników – na przykład, po ukończeniu studiów mogliby odbywać praktyki w gospodarstwach rolnych.