
„Pewnego dnia wybierasz taką firmę, a po dwóch dniach zaczynasz krytykować, że coś tu nie halo. To po co? Czy nie było innych firm do wyboru?” – powiedział przewodniczący Sejmu Litwy, Saulius Skvernelis.
Tak odniósł się do sytuacji, kiedy późnym środowym wieczorem w Jordanii podczas lotu ewakuacyjnego z samolotu został wyproszony obserwator Marius Laurinavičius.
Na razie dokładne przyczyny tego zdarzenia nie są jasne.
Dyrektor firmy „Skyllence”, należącej do grupy „Avia Solutions Group” i obsługującej loty prywatne na lotnisku w Wilnie – Vilma Vaitiekūnaitė – powiedziała początkowo, że doszło do tego z powodu wątpliwości co do danych przedstawionych przez operatora.
Gediminas Žiemelis na Facebooku oświadczył, że wyproszenie związane było z możliwym zagrożeniem wysadzenia samolotu przez obserwatora. Potem tę wersję potwierdziła również Vaitiekūnaitė.
Tymczasem publicysta Marius Laurinavičius odrzuca te wyjaśnienia i twierdzi, że powodem było jego krytykowanie Žiemelisa.
„Przy całym szacunku dla wszystkich osób, by kogoś wyprosić z samolotu, musi zajść poważne naruszenie jakiegoś protokołu bezpieczeństwa. I chyba nie będzie trudno to wyjaśnić, bo pilot samolotu nie może podejmować takich decyzji nawet na zlecenie właściciela” – mówił Skvernelis.
„Uważam, że nasza cywilna służba lotnicza powinna bardzo rzetelnie się zająć tym przypadkiem” – dodał przewodniczący Sejmu.
Brak jasności co do odpowiedzialności
Skvernelis przyznał, że w ogóle nie rozumie, dlaczego podjęto decyzję o organizacji ewakuacji.
„Budzi to pytania, czym jest ta ewakuacja i na jakich podstawach została przeprowadzona, bo chyba nie wiele państw to zrobiło” – stwierdził przewodniczący Sejmu.
„Jeśli jest rekomendacja MSZ, by nie jechać do pewnych krajów, to osoba, która tam przyjechała na kursy czy seminarium, bierze na siebie ryzyko. I państwo ewakuuje obywateli tam mieszkających. Ale jeśli sam przyjechałeś na kurs czy wycieczkę, powinieneś wrócić na własną rękę” – dodał.
Według niego cały proces był „bardzo chaotyczny”. Przewodniczący Sejmu nie wiedział, kto faktycznie odpowiadał za cały proces.
„Mamy dziwne instytucje, Narodowe Centrum Zarządzania Kryzysowego, którego szef dziwnie komunikuje i nie wiadomo, kto odpowiada. Wydaje mi się, że brakowało jednej osoby odpowiedzialnej” – ocenił.
Parlamentarzysta uważa, że liderem całej operacji powinno być MSZ.
„Podczas pandemii, gdy trzeba było sprowadzić tak wielu ludzi, to MSZ grało pierwsze skrzypce, a drugie grało Ministerstwo Transportu” – porównał.
Ewakuacja i koszty
W nicy z środy na czwartek do Wilna przyleciało około 100 osób ewakuowanych z Izraela z powodu napięć z Iranem. Obywatele Litwy i innych krajów zostali przetransportowani z lotniska Akaba w Jordanii. Do Jordanii dotarli autobusem z Izraela we wtorek.
Jak informowała agencja BNS, lot ewakuacyjny był kilkakrotnie opóźniany z powodu potrzeby naprawy samolotu i trudnych warunków lotniczych w regionie. Według pierwotnych planów Litwini mieli wylecieć z Akaby już we wtorkowy wieczór.
Koszt lotu z Jordanii do Litwy to ok. 200 tys. euro, ale obywatele Litwy nie muszą płacić za ewakuację. Oczekuje się, że dzięki aktywowanemu mechanizmowi ochrony cywilnej europosłowie pokryją trzy czwarte tej kwoty, a pozostałą część sfinansuje rząd Litwy.
Kontekst militarno-polityczny
Izrael w zeszłym tygodniu dokonał pierwszego uderzenia na Iran, atakując jego obiekty jądrowe i wojskowe oraz wysokiego szczebla oficerów, tłumacząc to chęcią przerwania jego działań związanych z rozwojem broni atomowej. Atak uderzył również w rejony mieszkalne.
Iran, który dotychczas podawał, że jego program jądrowy ma cele cywilne, odpowiedział własnymi atakami rakietowymi na Izrael.