
„Rafineria na Litwie w Możejkach, która była również zaopatrywana w ropę wydobywaną na Wschodzie, nie jest już zaopatrywana w surowce ze Wschodu. 100% ropy dostarczane jest spółce z innych krajów” – powiedział w zeszłym tygodniu na konferencji prasowej w Warszawie Daniel Obajtek, prezes Orlenu.
Kristina Gendvilė, przedstawicielka Orlen Lietuva, potwierdziła, że zakład rafinuje ropę z Morza Północnego, Arabii Saudyjskiej, USA i innych regionów.
„Tylko ropa wydobywana na Morzu Północnym, w Arabii Saudyjskiej, USA i innych regionach, ale nie w Federacji Rosyjskiej, trafia do rafinerii w Możejkach zarządzanej przez Orlen Lietuva” – powiedziała K. Gendvilė w komentarzu do BNS.
Michał Rudnicki, szef Orlen Lietuva, powiedział w zeszłym tygodniu, że firma jest gotowa zrezygnować z rosyjskiej ropy, która do tej pory stanowiła większość jej rafinowanych surowców.
„Jedyna rafineria w krajach bałtyckich jest w pełni przygotowana technologicznie do przerobu ropy nierosyjskiej. W ten sposób zapewniony jest nieprzerwany proces produkcji w każdym scenariuszu geopolitycznym” – powiedział w raporcie M. Rudnicki.
Minister energetyki Dainius Kreivys powiedział niedawno, że firma planuje w przyszłości wykorzystywać wyłącznie ropę dostarczaną przez saudyjską firmę Saudi Aramco.
Według Orlen Lietuva na początku 2020 roku ponad 50 proc. surowców do obsługiwanych przez Orlen zakładów pochodziło ze Wschodu, reszta z Arabii Saudyjskiej, Morza Północnego, Norwegii, Angoli czy Nigerii.
Polski Orlen ogłosił w zeszłym roku, że 57 proc. surowców do jej przetwórni kupowano z Rosji w ramach długoterminowych kontraktów na dostawy, ok. 8 proc. – z Arabii Saudyjskiej i reszty na rynku „spot”.
O możliwości całkowitej rezygnacji z rosyjskiej ropy zaczęli mówić po rozpoczęciu rosyjskiej wojny w Ukrainie.