
Lawina krytyki spadła na Centrum po sobotnim dramacie w rejonie poniewieskim, gdzie uprowadzono siedemnastolatkę. Ofiara, której zwłoki znaleziono w sobotę w bagażniku płonącego samochodu, trzykrotnie dzwoniła pod numer alarmowy 112. Pracownikom Ogólnego Centrum Pomocy nie udało się jednak zlokalizować miejsca jej pobytu ani udzielić pomocy. Powodem tej dramatycznej sytuacji miał być fakt, że z telefonu została usunięta karta SIM, co rzekomo uniemożliwia zlokalizowanie aparatu.
Po tragicznym wydarzeniu różne służby usiłują pozbyć się odpowiedzialności. Premier zapowiedział, że pełny obraz sobotniego dramatu będzie znany za dwa tygodnie. Obiecał, że winni zostaną surowo ukarani.