
– Często to mężczyźni tłumaczą, jak, kiedy i dlaczego można przerwać ciążę lub nie, jakie prawa kobieta ma do własnego ciała. Uważam, że w tej kwestii powinniśmy raczej słuchać kobiet – powiedział premier dziennikarzom.
Obecnie procedura aborcji na Litwie regulowana jest jedynie rozporządzeniem ministra zdrowia. Projekt ustawy, który na początku maja został przyjęty przez Sejm po pierwszym czytaniu, zakłada przeniesienie obecnych zasad do aktu prawnego rangi ustawowej.
Zgodnie z projektem, jeśli nie występują wskazania medyczne, aborcja byłaby dozwolona do 12. tygodnia ciąży, a w przypadkach medycznych – do 22. tygodnia. Ciążę można byłoby także przerwać do 22. tygodnia w przypadku gwałtu lub kazirodztwa.
Projekt ustawy przewiduje, że aborcja – zarówno chirurgiczna, jak i farmakologiczna – byłaby w pełni finansowana ze środków Obowiązkowego Funduszu Ubezpieczenia Zdrowotnego, co oznaczałoby jej bezpłatną dostępność dla pacjentek. W przypadku aborcji farmakologicznej kobieta mogłaby otrzymać świadczenie również w trybie zdalnym.
W projekcie ustawy zawarto również podstawowe zasady dotyczące świadczenia usług w zakresie zdrowia reprodukcyjnego – ich dostępność, jakość, poufność oraz prawo do świadomej i wolnej decyzji.
Uregulowano też kwestie pomocy osobom, które doświadczyły przemocy seksualnej – od wsparcia medycznego, przez pomoc psychologiczną i społeczną, po dostęp do specjalistycznych centrów pomocy, antykoncepcji awaryjnej i profilaktyki chorób zakaźnych.
Prezydent krytykuje projekt
Prezydent Gitanas Nausėda w poniedziałkowym programie „Forumas“ w LRT zaznaczył, że nie utożsamia się z proponowanymi zmianami. Jego zdaniem ustawa „mówi raczej o braku reprodukcji niż o jej wspieraniu”.
– Z jednej strony ubolewamy, że Litwy może nie być za 50–80 lat. Z drugiej strony bardzo niekonsekwentnie i ostrożnie podejmujemy decyzje wspierające rodziny (…). A oto pojawiają się projekty ustaw dotyczące dziedziny, która w naszym kraju była dotąd prawnie dość dobrze uregulowana i zrównoważona – mówił prezydent.