
„Wierzę, że mądrzy dyplomaci i eksperci przygotują się na lipcowy szczyt (…)tak, by nie stał się on rozczarowaniem dla Ukrainy” – powiedziała Szimonyte w wywiadzie, który został wyemitowany w czwartek wieczorem.
Według szefowej litewskiego rządu początkowo zakładano, że „szczyt w Wilnie będzie kontynuacją szczytu z Madrycie, który zajmie się kwestiami praktycznymi wzmocnienia, odnowieniem planów obronnych”, ale w międzyczasie, we wrześniu ubiegłego roku, Ukraina wystąpiła z oficjalnym wnioskiem o przystąpienie do Sojuszu, co, jak wskazuje litewska premier, przełożyło się na zadania zbliżającego się szczytu.
„Wydaje mi się, że teraz bardzo istotne jest, by znaleźć mądry sposób na rozstrzygnięcie tej kwestii – uważa Szimonyte. – Nie wystarczy powiedzieć, że dopóki jakieś państwo prowadzi wojnę, nie może zostać członkiem NATO, bo to oznacza, że Putin może walczyć na Ukrainie całe życie, zapewniając tym samym, że nie stanie się ona państwem członkowskim”.
„Należy szukać jakichś sposobów na zbliżenie Ukrainy z NATO” – podkreśliła premier Szimonyte.
Prezydent Litwy Gitanas Nauseda przed kilkoma tygodniami zapowiedział, że będzie zabiegał o poparcie dla idei przyjęcia Ukrainy da Sojuszu. Zapowiedział, że w tym celu przed lipcowym szczytem odwiedzi stolice państw należące do paktu.
Litwa po raz pierwszy w historii będzie gospodarzem szczytu NATO 11-12 lipca. Spodziewa się ok. 40 delegacji państw członkowskich i partnerów sojuszu; w wydarzeniu ma wziąć udział ok. 5 tys. osób. Rozmowy mają dotyczyć wzmocnienia wspólnej obrony i odstraszania, a także priorytetów i potrzeb w zakresie inwestycji obronnych, a także zwiększaniu poparcia dla Ukrainy.