
„Litwie nie są potrzebne dwie farmy wiatrowe. Na podstawie zaplanowanych zdolności rozwoju, zarówno na lądzie, jak i morzu, spełniamy nasze potrzeby energetyczne do 2028 roku, a nawet je przekraczamy. Dodatkowa farma wiatrowa stanowiłaby obciążenie dla systemu energetycznego, dopóki nie będziemy mieli rynków eksportowych” – powiedział premier Litwy Gintautas Paluckas, w wywiadzie dla agencji BNS.
„Potrzebujemy więc jednej farmy, ale na uczciwych warunkach, z odpowiednimi zasadami, i tak, aby koszty tej farmy nie obciążały konsumentów energii elektrycznej” – dodał premier.
Paluckas przyznał, że wiadomość od „Ignitis grupė” o opóźnieniu budowy pierwszej farmy wiatrowej o mocy 700 MW na Morzu Bałtyckim go zirytowała.
„Zamiast tego, aby spółka „Ignitis” wzięła odpowiedzialność i powiedziała: ‚Zobaczcie, podjęliśmy ryzyko, ale to ryzyko się nie sprawdziło, wydaliśmy 50 milionów euro i teraz nie możemy zbudować farmy, którą obiecaliśmy, a budowę odkładamy na nieokreślony czas, na pięć lat’… Cóż, gdyby przynajmniej publicznie przeprosili, zrozumiałbym to, ale teraz mamy tylko komunikat do rynku, że ‚może kiedyś ją zbudujemy, a może nie, może weźmiemy udział w drugim przetargu, a może nie’” – mówił Paluckas.
„Nie spodziewam się przeprosin, ponieważ było na to wystarczająco dużo czasu. Myślę, że te decyzje o tym, kto za co odpowiada, powinny zostać podjęte przez organy zarządzające w ustalonej procedurze. Jest rada nadzorcza, jest walne zgromadzenie akcjonariuszy, więc te kwestie muszą zostać rozwiązane” – stwierdził premier.
W 2023 roku firma „Ignitis grupė” wygrała przetarg na budowę pierwszej farmy wiatrowej na Morzu Bałtyckim o wartości 1,8 mld euro, współpracując z globalnym deweloperem farm wiatrowych, firmą „Ocean Winds”. Za prawo do rozwoju farmy zapłacili 20 mln euro na rzecz państwa.
„Jeżeli ktoś wyobraża sobie, że ‚Ignitis’ miała wygrać zarówno jeden, jak i drugi przetarg, to wtedy mamy do czynienia z manipulacjami, delikatnie mówiąc, a nawet, w pewnym sensie, oszustwem, próbując wymusić warunki przetargu, które pozwolą jednemu oferentowi wygrać. Tak nie można rozumować. To nie jest logika biznesowa, to byłoby poważne naruszenie przepisów prawnych” – powiedział premier Litwy, Gintautas Paluckas.
„Wydaje się, że została zajęta pozycja, żeby nikt inny nie przyszedł do drugiego przetargu. Koszty są ogromne, 50 milionów. Część, oczywiście, można przeznaczyć na drugi park, jeśli uda się go wygrać, ale istota sprawy jest taka: to ryzyko zostało przeniesione na barki państwa, ponieważ pieniądze ‚Ignitis’ to de facto pieniądze państwowe, ponieważ to firma kontrolowana przez państwo” – dodał premier.
Spółka „Ignitis renewables” odpowiedziała, że 50 mln euro zostało zainwestowane przez wspólne przedsiębiorstwo „Offshore wind farm 1”. Z tej kwoty 20 mln euro to opłata za rozwój, a pozostała część obejmuje koszty badań dna morskiego, studiów oraz wynagrodzeń pracowników.
Paluckas dodał, że w związku z planowanym ogłoszeniem drugiego przetargu na rozwój farmy wiatrowej na Morzu Bałtyckim, zainteresowanie już wyrazili potencjalni uczestnicy, ale, jak zaznaczył premier, nie ma co oczekiwać, że weźmie w nim udział wielu oferentów.
„Teraz mamy do czynienia z takimi okolicznościami, że jest wiele projektów farm wiatrowych na świecie. Możliwości finansowania lub zdolności do ich realizacji są ograniczone. Dlatego oczekiwanie, że będzie bardzo wielu uczestników przetargu, dziesięciu czy dwunastu, jest naiwne” – powiedział premier Litwy, Gintautas Paluckas.
Ministerstwo Energetyki proponuje zmiany w drugim przetargu na dewelopera farmy wiatrowej, który ma zostać ogłoszony na wiosnę. Jednym z pomysłów jest negocjowanie z jednym deweloperem, jeśli wpłynie tylko jedna oferta, w celu zmniejszenia wsparcia państwowego, a także skrócenie okresu indeksowania ceny sprzedaży energii z 23 do 8 lat.
Do 2030 roku Litwa planuje zbudować dwa morskie parki wiatrowe na Morzu Bałtyckim, które zapewnią około połowy obecnego zapotrzebowania na energię elektryczną w kraju.