
,,Paradoksem jest, że bilateralne stosunki między Polską i Litwą są bardzo złe, ale w Unii Europejskiej nasze interesy są właściwie w 100 procentach zbieżne” – powiedział Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej, członek Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego.
Zasadniczym celem litewskiej prezydencji w UE ma być podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą podczas Szczytu w Wilnie, której elementem jest strefa wolnego handlu między UE i Ukrainą. Dokument wynegocjowano już dawno temu, został on nawet parafowany, ale o podpisaniu nie ma mowy, póki Kijów nie spełni warunków dotyczących demokracji i państwa prawa.
Wśród nich najważniejsze to nowa ordynacja wyborcza, reforma prokuratury oraz gest dobrej woli w sprawie Julii Tymoszenko.
Dziennik pisze, że Litwie bardzo zależy na sukcesie wizerunkowym. Jeszcze kilka miesięcy temu jej politycy dawali do zrozumienia, że Ukraina powinna dostać umowę stowarzyszeniową z UE za wszelką cenę. Łagodzenie wymagań może jednak spowodować, że Kijów nie będzie miał żadnej motywacji do reform.
,,Litwini zrozumieli, że trzeba być krytycznym wobec Ukrainy i stawiać jej wysokie wymagania, utrzymywać bezustanną presję” – wytłumaczył Saryusz-Wolski.