
W opinii byłego przewodniczącego Sejmu restytucyjnego Vytautasa Landsbergisa, Litwa już teraz ponosi straty z powodu elektrowni, bo musi inwestować w ochronę mieszkańców. Zdaniem Landsbergisa nowo powstały ruch powinien żądać, aby zostało zmienione miejsce budowy elekrowni, ponieważ podstawowy wymóg wskazuje, że tego rodzaju obiekty powinny powstawać w odległości co najmniej 100 kilometrów od dużych miast.
Według posła Žygimantasa Pavilionisa, ruch społeczny dąży do tego, by Unia Europejska usłyszała stanowisko Litwy na temat elektrowni w Ostrowcu.
„Chcemy, aby Unia uznała nasze stanowisko za swoje, aby zakazała zakupu elektryczności z tej niebezpiecznej elektrowni” – wskazuje Pavilionis.
Tymczasem sygnatariusz aktu niepodległości Mečys Laurinkus ubolewa, że w naszym kraju nie ma jednego wspólnego stanowiska na ten temat. Według niego, Litwa zbyt późno uświadomiła sobie niebezpieczeństwo tego obiektu.
Z kolei politolog Raimundas Lopata uważa, że nie jest za późno, by sprzeciwić się budowie elektrowni. W celu zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego należy według niego dążyć do szybszej realizacji projektu synchronizacji sieci energetycznych z Unią oraz stworzyć niezwłocznie system monitoringu.