• Litwa
  • 8 stycznia, 2014 12:07

Pierwyj Bałtijskij Kanał wraca na litewskie ekrany

W następnym tygodniu kończą się ograniczenia nałożone przez sąd na Pierwyj Bałtijskij Kanał (PBK). Od 15 stycznia rosyjska telewizja będzie mogła transmitować programy tworzone w Rosji z wyjątkiem audycji „Człowiek i Prawo” („Cziełowiek i zakon”).

BNS
Pierwyj Bałtijskij Kanał wraca na litewskie ekrany

Fot. BFL/Tomas Lukšys

„Cieszymy się, że od 15 stycznia będziemy znów mogli transmitować tradycyjną i polubioną przez wielu osób produkcję naszej telewizji. Jesteśmy gotowi wypełnić wszelkie zobowiązania wobec klientów, partnerów oraz widzów. Jesteśmy zdeterminowani do kontynuowania naszych socjalnych projektów, dzięki którym chcemy przyczynić się do tworzenia dobrobytu Litwy” – oświadczył Deividas Švainickas, szef koncernu medialnego Baltic Media Alliance Lietuva, do którego należy telewizja.

W ramówce telewizji nie znalazło się miejsca dla programu „Człowiek i prawo”, w którym został wyemitowany kłamliwy materiał dotyczący wydarzeń 13 stycznia 1991 r.

„Nasz holding jeszcze bardziej wzmocnił mechanizmy kontrolne. Od teraz jeszcze bardziej będziemy kontrolowali programy, które będziemy emitować” – zapewnił Deividas Švainickas.

Emisja kłamliwego reportażu przed kilkoma miesiącami wywołał falę oburzenia na Litwie. Później sąd zakazał w ciągu 3 miesięcy transmitowania programów wyprodukowanych w Rosji.

„Trzeba było już to dawno zrobić. Ja bym raczej chciał nie tymczasowego zakazu, a całkowitego. Należy po prostu zabronić nadawania tej telewizji na Litwie. W ogóle dlaczego jest tak dużo rosyjskich stacji, a tak mało polskich? Konsumentom po prostu się wciska produkt. Chciałbym na przykład, aby na Litwie można było obejrzeć TV Republika czy Fox News, ale nikt się mnie nie pyta” – zaznaczył wówczas w rozmowie z zw.lt Leonardas Vilkas, znany litewski tłumacz i intelektualista.

Innego zdania był redaktor naczelny rosyjskojęzycznej gazety „Litowskij Kurier” Anatolij Iwanow. „To jest po prostu jakieś średniowiecze. To nie jest tylko moje zdanie. To, co zrobiła Komisja jest czymś niedopuszczalnym dla państwa, które przewodniczy w UE. Dla państwa, które uważa się za demokratyczne, w którym istnieje swoboda słowa i które wyznaje europejskie wartości” – powiedział zw.lt A. Iwanow.

Zresztą obrońcy rosyjskiej telewizji znaleźli sojuszników nie tylko zza wschodnią granicą, ale również w Unii Europejskiej. „Zachęcam komisję, aby jeszcze raz przeanalizowała swoją decyzję, ponieważ uderza ona w pluralizm mediów” – oświadczyła rzecznik prasowy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie Dunja Mijatovič.

PODCASTY I GALERIE