
Za nowelizacją głosowało 87 posłów, 11 wstrzymało się od głosu.
Jednym z krytyków ustawy był poseł z ramienia Związku Chłopów i Zielonych Valius Ąžuolas, który stwierdził, że wprowadzone przepisy mogą zniechęcić przedsiębiorców do handlu przez Litwę.
– Będziemy prawdopodobnie jedynym krajem w Europie, który będzie karał tak szeroko – nawet tych, którzy nie mieli pojęcia, że ich towar sprzedany np. Niemcom trafił potem do kraju objętego sankcjami – mówił z trybuny sejmowej Ąžuolas.
Z kolei jego partyjny kolega Ignas Vėgėlė zwrócił uwagę, że unijna dyrektywa zakłada odpowiedzialność karną głównie za handel bronią lub towarami podwójnego zastosowania, natomiast litewskie prawo rozszerza ją również na przypadki nieumyślne – nawet przy zwykłych, niskowartościowych towarach.
Wątpliwości rozwiewał poseł liberalny Vitalijus Gailius, który podkreślił, że takie sprawy nie będą prowadzone przez organy ścigania, jeśli nie będzie wyraźnych podstaw.
W obronie ustawy stanęła również posłanka Agnė Širinskienė z frakcji Demokratycznego Związku „W imię Litwy”, argumentując, że uczciwi przedsiębiorcy nie mają powodów do obaw.
– Jeśli biznes działa przejrzyście, nie ma się czego bać – zaznaczyła.
Podobne stanowisko zajął konserwatysta Arvydas Anušauskas, zapewniając, że służby będą stosować zasadę proporcjonalności i zdrowego rozsądku przy egzekwowaniu prawa.
Przyjęte poprawki precyzują, czym są „zamrożenie środków” i „zamrożenie zasobów gospodarczych”, a także określają działania, których nie wolno podejmować w związku z obowiązującymi sankcjami.
Zgodnie z nowymi przepisami, za udostępnienie środków finansowych, zasobów gospodarczych, usług czy niezamrożenie mienia osób objętych sankcjami może grozić kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
W ustawie przewidziano także szczególną ochronę dla sygnalistów, którzy ujawniają przypadki obchodzenia sankcji międzynarodowych.