
„Nie jest prawdą, że jeśli zostanie przerwana linia kablowa na Bałtyku, synchronizacja stanie się niemożliwa. Na przykład, mimo braku kabla „Estlink 2”, nie przeszkadza to w realizacji projektu synchronizacji” – powiedział prezydent Litwy, Gitanas Nausėda w wywiadzie dla „Verslo žinios”.
„Wszystkie niezbędne projekty, które pozwalają nam po de-synchronizacji z systemem BRELL (wspólnym systemem energetycznym z Rosją i Białorusią) prawidłowo regulować nasz system energetyczny, w tym utrzymywać odpowiednią częstotliwość, zostały zrealizowane. Chociaż na razie mamy dwa kompensatory, a powinny być trzy, pozostałe połączenia i linie również zostały ukończone. W związku z tym nie spodziewam się większych niespodzianek” – dodał.
Prezydent zaznaczył, że po rozpoczęciu synchronizacji systemów z Europą, Litwa będzie musiała skupić się na utrzymaniu swojej krytycznej infrastruktury.
„Bardzo ważną rolę odegra elektrownia w Eleketrenach, ponieważ może ona pokryć połowę krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną, a także zwiększanie pojemności baterii, aby Litwa była w stanie produkować całą potrzebną energię w przypadku zakłóceń” – podkreślił Gitanas Nausėda.
Prezydent wyraził sceptycyzm wobec pomysłu wspólnej elektrowni dla państw bałtyckich, który zaproponował minister energetyki Žygimantas Vaičiūnas.
„Wszystko powinno zostać określone przez analizę kosztów i korzyści. Projekt jest do rozważenia, ale nie uważam, żeby był absolutnie niezbędny i czy warto mobilizować zasoby do jego realizacji. Posiadamy odpowiednie moce produkcyjne w każdym z państw, najważniejsze, abyśmy byli w stanie kontrolować parametry naszego rynku energii: częstotliwość, napięcie oraz zapewnienie niezawodności połączeń” – stwierdził prezydent kraju, Gitanas Nausėda.