
Jak powiedział wiceminister MSZ, Julius Pranevičius, obecnie Litwa ma na Białorusi tylko jednego dyplomatę.
„Zauważamy sytuacje, w których przedstawiciele Litwy, jak i innych krajów, które otwarcie krytykują reżim białoruski, mogą być lub są zatrzymywani, a ich możliwość poruszania się może być celowo ograniczana. Może to być wykorzystywane jako narzędzie nacisku na te państwa” – powiedział Pranevičius w rozmowie z radiem LRT w czwartek.
„Po wprowadzeniu przez Białoruś ograniczeń mamy obecnie tylko jednego dyplomatę w naszej ambasadzie, więc takich możliwości pomocy jest niewiele, musimy zrozumieć, że zasoby są bardzo ograniczone, a nasze możliwości pomocy w sytuacji kryzysowej są bardzo małe” – dodał wiceminister MSZ.
W czwartek radio LRT poinformowało o ofertach wyjazdów do białoruskich sanatoriów, które pojawiły się na mediach społecznościowych. Według organizatorki takich wyjazdów, podróże odbywają się przez Łotwę, a obywatele Litwy na Białorusi są bezpieczni.
Przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Sejmu, Giedrius Jeglinskas, powiedział, że podczas podróży na Białoruś obywatele Litwy mogą być werbowani do pracy przeciwko Litwie, a także mogą zostać „podstawione” zakazane materiały lub przedmioty.
„Decyzję o tym, czy jesteś interesujący, czy nie, podejmują białoruskie służby specjalne. To one zdecydują, czy jesteś interesujący. Możesz myśleć, że tylko sprzedajesz warzywa na rynku, ale decyzję o tym, jak cię wykorzystać, jak to wykorzystać do szantażu geopolitycznego, podejmą białoruskie służby specjalne” – powiedział G. Jeglinskas w rozmowie z radiem LRT.
Ekspert Marius Laurinavičius powiedział w LRT, że organizatorzy wyjazdów na Białoruś „przerabiają zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego na interes”, dlatego tę działalność należy próbować powstrzymać.
MSZ zaleca obywatelom Litwy, by nie podróżowali na Białoruś, a tym, którzy obecnie znajdują się w tym kraju, natychmiast wyjazd.