Ładunki te będą potrzebne do wysadzania wrogich pól minowych, gdy okażą się one niemożliwe do przejścia – wyjaśnił dowódca batalionu inżynieryjnego estońskich sił zbrojnych ppłk Priit Heinloo.
„Aby szybko przedostać się przez większe pole minowe, potrzebne są ładunki wybuchowe – albo wykorzystywane bezpośrednio przez żołnierza, albo ciągnięte przez maszyny. Coś, czego używają Rosja i USA” – tłumaczył Heinloo.
„Materiały wybuchowe i miny nie zniknęły ze współczesnych działań wojennych. Wręcz przeciwnie, wojna na Ukrainie potwierdza ich skuteczność i wskazuje na konieczność uzupełniania zapasów i wprowadzania nowocześniejszych rozwiązań” – dodał.
Ładunki wybuchowe wykorzystywane przez estońskie siły zbrojne są obecnie sprowadzane z zagranicy, w tym z Polski. „Polska fabryka jest przeciążona, istnieją też problemy ze zdobyciem surowców” – zaznaczył Ramil Lipp z Centrum Inwestycji Obronnych.
„Wspólne zamówienia z innymi krajami i instytucjami dają nam możliwość skonsolidowania potrzeb różnych stron i uzyskania korzystniejszych cen. Wspólnie zakupiony sprzęt bojowy wzmacnia również więzi sojusznicze” – dodał Lipp.