
„Konieczne jest wzmocnienie sformułowania, które zostało zatwierdzone w 2014 roku podczas szczytu w Walii, na takie, które odzwierciedlałoby rzeczywiste zaangażowanie, określało terminy, kiedy musimy osiągnąć ten rozmiar” – powiedział dziennikarzom w Sejmie Kęstutis Budrys, główny doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego.
Uczestniczył w dyskusji polityków, decydentów i ekspertów w parlamencie na temat wyzwań lipcowego szczytu NATO w Wilnie.
Zarówno K. Budrys, jak i inni uczestnicy konferencji podkreślali, że przyczyną zwiększenia finansowania jest sytuacja, która powstała po ataku Rosji na Ukrainę.
„To duże wyzwanie. Jeśli nie zwiększymy tych liczb, oznacza to, że nie jesteśmy poważnie chętni do prawdziwego wzmocnienia naszej obrony” – powiedział dziennikarzom doradca prezydenta.
Po aneksji Krymu przywódcy NATO zgodzili się na szczycie w Walii w 2014 r., że kraje, które nie wydają 2% PKB na obronę, „będą musiały starać się osiągnąć ten cel (2% – przyp. red) w ciągu 10 lat”.
Zdaniem K. Budrysa obecna elastyczność, kiedy 2-procentowe finansowanie obronności jest tylko zaleceniem, jest dla wielu bardzo wygodna, więc zmiana nastawienia nie będzie łatwa.
Według najnowszych danych 9 z 30 krajów NATO wydaje obecnie na obronność co najmniej 2% PKB. Litwa przeznaczyła w tym roku na obronę narodową 2,52%.