M. Nefas, podczas dyskusji w Sejmie podkreślił, że społeczeństwo nie jest wystarczająco poinformowane i on sam nie do końca wie, jak się zachować, jeśli Litwa zostanie zaatakowana.
„Podstawowy problem polega na tym, że jeśli wybuchnie wojna, to dokąd trzeba iść? Należy przygotowywać się do odparcia ataku, modelować sytuację na przyszłość. Społeczeństwo powinno wiedzieć, co ma robić“ – powiedział M. Nefas.
Jednym z podstawowych problemów, jego zdaniem jest to, że ludzie sądzą, iż obrona kraju jest tylko i wyłącznie sprawą sił obronnych.
„To jest stereotypowe myślenie, że kraj ma bronić tylko wojsko, a społeczeństwo lub faktor społeczny są pozostawione na boku. Społeczeństwo powinno bardziej się udzielać w tym procesie. Wojsko nie może bronić kraju bez wsparcia społecznego. W razie ataku mamy tylko dwa rodzaje broni: wojsko i społeczeństwo, innej broni nie mamy“ – oświadczył przedstawiciel Strzelców Litewskich.
M. Nefas dodał, że resort obrony nie do końca wykorzystuje potencjał jego organizacji.
Wydarzenia na Ukrainie oraz okupacja Krymu przez Rosję spowodowały zainteresowanie służbą ochotniczą wśród mieszkańców Litwy.
„Naprawdę zauważyliśmy, że zainteresowanie ochotniczą służbą ochrony kraju zwiększyło się. Młodzież dzwoni, interesuje się oraz coraz bardziej aktywniej się zapisuje. Podobne sygnały docierają od żołnierzy rezerwy. Rezerwiści pytają dokąd mają się stawić w wypadku mobilizacji” – powiedział dziennikowi „Lietuvos žinios“ starszy porucznik Tomas Pakalniškis z Litewskiej Ochotniczej Służby Ochrony Kraju.
Nastrojom patriotycznym nie oparł się również liberał Remigijus Šimašius, który wstąpił do Związku Strzelców Litewskich. „Tego, co się obok dzieje, nie można zostawić bez odpowiedzi. Dlatego razem z Eligijusem Masiulisem i innymi osobami podobnie myślącymi postanowiliśmy zapisać się do szeregów Związku Strzelców Litewskich” – napisał w Facebooku poseł na Sejm.