
„Tę dyskusję możemy kontynuować jeszcze nie wiadomo jak długo. Jesteśmy, jak żartuję, i rozmowną społecznością, i piśmienną społecznością, potrafimy pisać i dyskutować o tych opiniach. Uważam, że to wszystko słuszne i dobre, ale moim zdaniem, ostatnie słowo należy do całej naszej partii” – powiedził w sobotę Gabrielius Landsbergis.
Jak dodał, nie unika odpowiedzialności i będzie kandydował w nowych wyborach na przewodniczącego partii.
Pytany, czy swoje zwycięstwo traktowałby jako opinię partii, że konserwatyści wygrali wybory sejmowe, Landsbergis potwierdził, że tak właśnie można oceniać wybory przewodniczącego.
„Pytamy ludzi, jak uważacie, czy te 275 tys. osób, które zagłosowały w pierwszej turze, to zwycięstwo, czy 31 mandat, czyli w zasadzie mniej niż mieliśmy 4 lata temu, czy jest to dramatyczna porażka. Uważam, że ludzie powinni ocenić” – mówił lider konserwatystów.