„To byłby radykalny eksperyment, gdyby wprowadzono obowiązkowe głosowanie oraz kary pieniężne wobec osób bojkotujących lub leniących się głosować podczas demokratycznych wyborów. Sejm raczej nie zdecydowałby się przyjąć takiego rozwiązania, ale publiczna dyskusja byłaby bardzo korzystna i przyczyniłaby się do zaktywizowania się społeczeństwa obywatelskiego” – powiedział w wywiadzie dla tygodnika „Veidas” V. Landsbergis.
W I turze wyborów prezydenckich uczestniczyło 52 proc. osób mających prawo głosu. W 2009 r. w wyborach do Parlamentu Europejskiego uczestniczyło tylko zaledwie 21 proc. wyborców.