• Litwa
  • 10 kwietnia, 2020 13:17

Kubilius: Śmierć Lecha Kaczyńskiego była ogromną stratą dla Litwy, którą odczuwaliśmy przez bardzo długi czas

„Tragiczna śmierć Lecha Kaczyńskiego – to ogromna strata nie tylko dla Polski, ale również dla Litwy” - powiedział portalowi zw.lt europarlamentarzysta Andrius Kubilius, który w 2010 r. był premierem Litwy. Według niego, prezydent Polski bardzo się troszczył o relacje obu krajów, podejmował ważne decyzje dotyczące bezpieczeństwa w regionie oraz zapewnienia niezależności energetycznej.

Ewelina Knutowicz
Kubilius: Śmierć Lecha Kaczyńskiego była ogromną stratą dla Litwy, którą odczuwaliśmy przez bardzo długi czas

Fot. Joanna Bożerodska

Jak Pan zapamiętał dzień 10 kwietnia 2010 r.?

Gdy w Internecie zobaczyłem pierwsze informacje na temat wypadku, nie uwierzyłem. Myślałem, że to po prostu jakaś zwykła awaria. Gdy się pojawiły materiały z dokładnymi opisami tragedii, zrozumiałem, jak bardzo szokująca i tragiczna jest ta wiadomość. Od czasu, gdy zacząłem pełnić obowiązki premiera, dużo komunikowaliśmy z Prezydentem Kaczyńskim, czysto przybywał do nas z wizytami. Po tym wydarzeniu bardzo szybko zaczęliśmy pojmować, jak wiele straciliśmy. W końcu, to była ogromna utrata nie tylko dla Polski, ale również dla Litwy.

Kim był dla Pana osobiście śp. Lech Kaczyński?

Widywaliśmy się w trakcie różnych okazji, jak w trakcie jego wizyt na Litwie, tak również podczas innych spotkań. Rozmawiałem z nim więcej, niż z liderem dowolnego innego kraju. Zauważyłem, że czuje coś wyjątkowego do Litwy, pamiętał również o więzach rodzinnych z naszym krajem. Kaczyński posiadał również wyraźne i mocne wizje geopolityczne w związku z zagrożeniem ze strony Rosji. Wtedy bowiem wybuchła wojna Rosji z Gruzją, co było dla niego oznaką, że obawy dotyczące tego kraju nie były złudzeniem. Kaczyński bardzo się troszczył o to, aby było zapewnione bezpieczeństwo krajów regionu – dotyczy to Litwy, Polski czy innych państw, również Ukrainy. Dało to impuls do działań, zapewniających niezależność energetyczną. Wśród nich – decyzja o wejściu do naszego kraju spółki „PKN Orlen”, powstaniu „Orlen Lietuva” i wykupieniu „Mažeikių nafty“ od „Jukosu“, prześladowanego wtedy przez Władimira Putina. Kaczyński wspierał też różne projekty, m.in. plany dotyczące budowy elektrowni atomowej na Litwie, które, niestety, nie weszły w życie.

Czy śp. Lech Kaczyński dzielił się wizjami dotyczącymi stosunków Polski i Litwy?

Było rzeczą oczywistą, że taką współpracę widział jako bardzo ważną pod względem geopolitycznym. Litwa była punktem szczególnym, jeżeli chodzi o listę krajów, w których składał wizyty. W związku z tym jego tragiczna śmierć była dla nas rzeczywiście bardzo wielką utratą. W końcu, zginęła nie tylko Para Prezydencka, ale również cały jego zespół roboczy. Mieliśmy podobne poglądy, więc przez bardzo długi okres czuliśmy, że nam go bardzo brakuje.

Czy tradycje, zapoczątkowane przez śp. Lecha Kaczyńskiego, są dalej kontynuowane?

Tak się stało, że po śmierci Kaczyńskiego stosunki Polski i Litwy ochłodziły się. Było to bardzo niepokojące. Na dany moment poziom tych stosunków powrócił do tego dawnego – widzimy wzajemne zrozumienie i produktywną współpracę. Bardzo nas połączyła agresja Rosji w stosunku do Ukrainy. Możemy mówić, że tradycje śp. Lecha Kaczyńskiego odrodziły się.

Po raz ostatni śp. Lech Kaczyński odwiedził Litwę zaledwie na dwa dni przed swoją tragiczną śmiercią. Jak zapamiętał Pan tę wizytę?

To był jeden z tych dni, o których można powiedzieć, że był proroczy. Wydaje mi się, że tego dnia z nim się nie spotykałem. Kilka dni wcześniej z mojej inicjatywy Sejm zaczął rozważać nad ustawą, związaną z pisownią nazwisk. Pozwoliłaby ona na wpisywanie do dokumentów osobistych symboli nielitewskich, czyli W, X czy Q. Ta kwestia już od dawna była sugerowana przez Polskę. Zgadzałem się z taką propozycją jeszcze wtedy i do tej pory nie zmieniłem swego zdania. To nie jest wyłącznie problem osób narodowości polskiej, którzy nie mogą zapisać swojego nazwiska tak, jak to robili ich rodzice czy dziadkowie. Z taką poprzeczką stykają się również Litwini, np. kobiety, które wyszły za mąż za cudzoziemców. Kaczyński chciał przybyć do Litwy, aby zobaczyć, jak wygląda głosowanie nad ustawą. Niestety, nie uzyskaliśmy większości w Sejmie. Wyszło na jaw wiele nieuzasadnionych emocji, w związku z którymi ustawa nie została przyjęta. Po kilku dniach dowiedzieliśmy się o jego tragicznej śmierci. Należy ze smutkiem zauważyć, że w trakcie ostatnich dziesięciu lat było to jedyne przedsięwzięcie, kiedy rząd proponował Sejmowi przyjęcie takiej ustawy. Ten problem do tej pory nie został rozwiązany. Inicjowałem w tym Sejmie projekt takiej ustawy, zebraliśmy więcej niż 70 podpisów poselskich. Stanowi to więcej niż połowę wszystkich parlamentarzystów. Chcieliśmy, aby taka poprawka była znowu rozważana. Wręczyliśmy zebrane podpisy premierowi, ale koalicja rządząca nie ruszyła z tym do przodu.

W jednym ze wcześniejszych wywiadów te wydarzenia nazwał Pan „niestosownym pożegnaniem śp. Lecha Kaczyńskiego”. Dlaczego do tej pory ten błąd nie został naprawiony?

W zasadzie, nikt nie spróbował tego zrobić. Moje osobiste możliwości są bardzo ograniczone, ponieważ jesteśmy w opozycji. W związku z tym mogę tylko ubolewać nad tym, że w społeczeństwie pozostały pewne kompleksy psychologiczne. Pisałem kiedyś o „kompleksie Litwina” i o analogicznych kompleksach Polaków z Polski. Nosimy na plecach mentalność i dziedzictwo historyczne, które czasami przeszkadza w zmianie ustawodawstwa czy poglądów. Wierzę jednak, że  czasy się zmieniają, pojawiło się nowe pokolenie. Wiele badań socjologicznych pokazuje, że młode osoby na Litwie nie pojmują, dlaczego nie wolno pisać nielitewskich znaków w paszportach.

PODCASTY I GALERIE