
Przedstawiając projekt ustawy liberalizującej pisownię nazwisk z oryginale G. Kirkilas podkreślił, że należy podjąć decyzję, czy iść w kierunku polepszenia stosunków z Polską, czy znów rozwiązanie sprawy odłożyć na bliżej nieokreślony termin.
„Kwestia oryginalnej pisowni nazwisk została podniesiona, jest już w obiegu, z tego powodu wynikło mnóstwo nieporozumień w naszych stosunkach z sąsiadami. Trzeba mówić otwarcie, bez tego działyby się jeszcze gorsze rzeczy, które zaostrzyłyby stosunki Litwy i Polski. Udawać, że nic się nie dzieje i przez kolejne dziesięć lat obradować – nie sądzę” – mówił G. Kirkilas.
Rima Baškienė z Partii Chłopów i Zielonych powiedziała z kolei, że w dyskusji o pisowni nazwisk niewłaściwie rozstawione są akcenty.
„Rozumiem potrzebę przyjaźni z Polską i nikt się temu nie sprzeciwia. O jakich zepsutych stosunkach mówimy? Gdy jedziemy do Ameryki, jak są zapisywane nasze nazwiska? Czy stosunki państw, problem stu, niech nawet tysiąca ludzi może być ważniejszy od języka państwowego?” – pytała posłanka.
Przedstawiciel Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Jarosław Narkiewicz zaznaczył, że nietrudno jest znaleźć wrogów – gorzej z poszukiwaniem przyjaciół. „Kto szuka wrogów, ten zawsze znajdzie. Trudniej znaleźć przyjaciół. Nabyć wrogów to nie problem, jeśli komuś bardzo na tym zależy” – mówił poseł AWPL.
Projekt socjaldemokratów Ireny Šiaulienė i Gediminasa Kirkilasa zakłada oryginalną pisownię nielitewskich nazwisk na stronie głównej paszportu.
Projekt grupy posłów pod przewodnictwem konserwatysty Valentinasa Stundysa przewiduje możliwość zapisywania nazwiska z użyciem nielitewskich znaków diakrytycznych na dalszych stronach dokumentu.
Ostatnio Państwowa Komisja Języka Litewskiego wydała opinię, że do zapisania nazwiska w oryginale mają prawo obywatelki Litwy, które zawarły związek małżeński z obcokrajowcem lub dzieci urodzone w takich związkach, ale nie obywatele Litwy należący do mniejszości narodowych.