• Litwa
  • 29 lipca, 2019 6:01

Juknevičienė: nie wydaje mi się, że z Rosją trzeba tylko walczyć

Wypominanie złamania zobowiązań w sprawie najważniejszych stanowisk w UE świadczy o naszych kompleksach. Czego możemy się spodziewać, skoro zawiedliśmy w wielu sprawach - mówi Rasa Juknevičienė. Z przewodniczącą Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, byłą minister obrony oraz deputowaną do Parlamentu Europejskiego IX kadencji rozmawiamy w Strasburgu o sprawach związanych z zagadnieniami bezpieczeństwa, o tym, co nas boli i jakie błędy popełniliśmy.

Renata Butkiewicz
Juknevičienė: nie wydaje mi się, że z Rosją trzeba tylko walczyć

Fot. BNS/Vidmantas Balkūnas

Renata Butkiewicz, zw.lt: Ciągle wypominamy brak geograficznej równowagi przy obsadzie najważniejszych stanowisk w Unii, że przegrani to nie tylko Europa Wschodnia i Środkowa, ale także cała Europa Północna. Boli nas to, że niczego nie ugraliśmy?

Nie nadaję temu aż tak dużego znaczenia. To nie jest tak istotne. I w mediach ten temat się przewija, i politycy o tym rozmawiają. Moim zdaniem, podejmowanie tego tematu świadczy o kompleksach. Być może tak się stało, bo chodzi o rozczarowanie zachowaniem, pozycją niektórych państw z tzw. Nowej Europy. Mam na myśli niektóre państwa Grupy Wyszehradzkiej, gdzie zostały zachwiane wartości demokratyczne, poszanowanie praworządności. W takich okolicznościach trudno było o lidera, oprócz prezydent Litwy Dali Grybauskaitė. Jednak Litwa też w wielu kwestiach nie wypada najlepiej. Zwlekaliśmy bardzo z wystawieniem kandydata na eurokomisarza. Inne państwa już dawno to zrobiły. Więc czego możemy się spodziewać?

W czym jeszcze nie jesteśmy ewidentnie najmocniejsi? Np. kwestie bezpieczeństwa. Elektrownia w Ostrowcu. Czy nie za późno zareagowaliśmy?

I znów to są nasze błędy. To podstawowy błąd, który popełniła Litwa. Nie chcę oskarżać mieszkańców, bo to oni zostali wprowadzeni w błąd. Chodzi o to, że Litwa odrzuciła projekt elektrowni w Wisagini. Ludzie w referendum głosowali przeciwko, a socjaldemokraci, którzy zaraz po tym doszli do władzy, w tej kwestii nic nie zrobili. I to jest oczywiste, że wówczas się pojawiła szansa dla Kremla, by do tego systemu elektroenergetycznego upchnąć elektrownię w Ostrowcu. Gdybyśmy jako pierwsi zaczęli budowę swojej elektrowni, do czego właśnie nasz rząd zmierzał, mieliśmy nawet wstępną umowę z Japonią w sprawie dostarczenia reaktora – elektrownia w Ostrowcu by nie powstała. Dwie elektrownie nie mogą funkcjonować w tym samym systemie elektroenergetycznym, ponieważ system tego nie wytrzyma. Jednak gdy wszystko zaszło zbyt daleko, przed wyborami parlamentarnymi w 2016 roku zebraliśmy podpisy i przyjęliśmy ustawę w Sejmie, iż nie będziemy kupowali energii z niebezpiecznych źródeł. I tego stanowiska powinniśmy się twardo teraz trzymać w rozmowach z Komisją Europejską. Jednak obecny rząd Litwy zmienia swą pozycję i zaczyna mówić, że trzeba dopilnować tego, by elektrownia w Ostrowcu była bardziej bezpieczna. Ona nie może być bardziej bezpieczna, ponieważ została wybudowana w nieodpowiednim miejscu, z naruszeniem wszelkich zasad bezpieczeństwa. Rosyjski reaktor, który ma być eksploatowany, nie został dotąd wypróbowany i nikt nie posiada żadnej informacji o nim. Po obejrzeniu filmu ,,Czarnobyl” nabrałam jeszcze większych podejrzeń. Mamy do czynienia z systemem politycznym Rosji i Białorusi, który może ukrywać prawdę. Jedynym słusznym wyjściem jest izolowanie elektrowni w Ostrowcu, by nie dostarczała energii do państw UE. Teraz, jak wiadomo, Litwa zmierza do przyłączenia do sieci elektroenergetycznej Europy kontynentalnej.

Jakie są zasadnicze kwestie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, którymi się zajmuje UE i NATO?

To właśnie niezależność energetyczna. Odłączenie się od starego systemu sowieckiego. Jeśli chodzi o System Przesyłowy Gazu – w tej kwestii wiele już zrobiliśmy. Jesteśmy też niezależni od Rosji w kwestii ropy naftowej. Również powinniśmy się uniezależnić energetycznie od Rosji. Na szczęście możemy już mówić o rozwoju odnawialnych źródeł energii, UE prężnie działa w tym zakresie.

Zagrożenie ze strony Rosji. Czy UE i NATO mają plan jak walczyć z Rosją?

Nie wydaje mi się, że z Rosją trzeba tylko walczyć. Należy dążyć do tego, by Rosja stała się inna. Musimy też pomoc krajom Partnerstwa Wschodniego, by były bardziej europejskie oraz stworzyć im możliwość dołączenia kiedyś do UE. Zwłaszcza integracja Ukrainy w wielu obszarach z Unią jest ważna, jak też Gruzji i Mołdawii. Sukces tych państw może zachęcić Rosjan do tworzenia innego państwa. Zadaniem NATO jest teraz odstraszenie Rosji. I tutaj jest ważna współpraca UE i NATO w zakresie mobilność wojsk, przemieszczania żołnierzy i sprzętu po Europie, np. z Portugalii czy Hiszpanii do Europy Północnej. Cło, kontrole graniczne, wizy, drogi – wiele aspektów jest niedopracowanych jeśli chodzi o przewożenie sprzętu wojskowego. UE nie ma wypracowanej wspólnej strategii wobec Rosji. Stanowiska się różnią. Nawet jeśli zagrożenie jest dostrzegane, niektórym krajom się wydaje, że poprzez dialog możemy utrzymać przyjazne stosunki z Putinem. To może być złudne, jednak owszem, UE i NATO nadal będą szukały pokojowego rozwiązania, przekonując Rosję, by nie podejmowała agresywnych działań.

NATO z wyprzedzeniem informuje Rosję o planowanych ćwiczeniach, a Rosja często pokazuje pazury i chce ukryć swoje manewry przed NATO i system notyfikacji zostaje zachwiany, co jest podstawą do budowania zaufania pomiędzy państwami.

Czujność pod tym względem, to jeden z wielu elementów. NATO patroluje przestrzeń powietrzną państw bałtyckich. W reakcji na rosnącą aktywność rosyjskiej marynarki i lotnictwa na Atlantyku NATO wzmocniło też zdolność do prowadzenia misji kolektywnej obrony w Europie Północnej. Jeśli chodzi o percepcję zagrożeń ze strony Rosji, sytuacja jest lepsza, niż przed 2014 rokiem. Wówczas, jak wynika z moich obserwacji podczas pracy w NATO, sygnalizowanie wagi problemu z naszej strony, nie było poważnie traktowane. Ukraina, Majdan – obudziły czujność wielu polityków. Zależy też od państwa, siły politycznej jak jest postrzegana sytuacja w naszym regionie. Np. hiszpańska prawica doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożenia ze strony Rosji. Dostrzega ingerencję w wybory parlamentarne, referendum. Nie mam tutaj na myśli, że Rosjanie stoją za sporem o autonomię Katalonii. Jednak oni wykorzystują tę sytuację do pogłębiania chaosu, by stworzyć napięcie i więcej zamieszania w UE. To jest oczywiste. Jednak z drugiej strony, Hiszpanie mają swoje większe problemy niż Rosja – napływ migrantów z Afryki. Powinniśmy zrozumieć ich problemy, by móc oczekiwać tego w zamian z ich strony. I na tym polega misja PE, by kraje nie były skupione tylko na swoich problemach, by potrafiły dostrzec problemy innych państw członkowskich i wspólnie je pokonać.

PODCASTY I GALERIE