Prezydent proponuje ulgę w podatku dochodowym dla firm, które szybciej zwiększają fundusz wynagrodzeń a wobec dochodów osób, które prowadzą indywidualną działalność i mają przychody na poziomie powyżej 35 tys. euro rocznie stosować 20 proc. stawkę podatku od dochodów od osób fizycznych. Taką stawką miałyby też być opodatkowane dywidendy oraz przyrost kapitału przekraczający 35 tys. euro rocznie.
„Patrzę na to jako jak na propozycje fragmentaryczne, które moim zdaniem w tym roku naprawdę nie są potrzebne” – powiedziała premier portalowi delfi.lt.
„Myślę, że problem z podatkiem dochodowym nie polega na tym, że stawka nie jest wystarczająco naciągnięta do jakiegoś poziomu, ale na tym, że zagłębiamy się coraz bardziej w paradygmat, że istnieją różne dochody – różne poziomów dochodów, możliwości udziału ludzi w życiu publicznym, wkład finansowy., sprawiedliwość w kategoriach dochodu, ale fakt, że dochód z niektórych działań biznesowych powinien być oceniany w jeden sposób, a dochód z innych działań powinien być oceniany inaczej ”- powiedziała I. Šimonytė.
Według niej propozycja prezydenta „jeszcze bardziej rozdziela dochody”: „Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł”.
Zdaniem premiera po dodatkowym opodatkowaniu dochodów z działalności indywidualnej nie da się stwierdzić, że na Litwie istnieją podatki progresywne.
„Ponieważ podatki progresywne zakładają, że dochód jest łączony, a osoba czy firma są oceniani na podstawie całkowitej zdolności do zapłaty. W ten sposób nie uciekniemy przed obecną fragmentacją, a tylko ją jeszcze bardziej wzmacniamy. To nie jest droga ”- twierdzi I. Šimonytė.
Na podst. BNS, delfi.lt
