
Według jego, oprócz pomocy Ukrainie, próby przekonania dyplomatów do wzmocnienia wschodniej flanki NATO, zwłaszcza w państwach bałtyckich, należały do najtrudniejszych zadań w ostatnich miesiącach.
Zdaniem ministra obronność Litwy powinna być szczególnie wzmocniona ze względu na jej geograficzne osobliwości – odległość od Kaliningradu i długą granicę z Białorusią.
„Debata wciąż trwa. Nie otrzymaliśmy jasnych obietnic, że co zostanie zrobione i ile zostanie zrobione” – powiedział dziennikarzom G. Landsbergis w piątek po wileńskim Forum Rosji w rejonie trockim.
Według niego, korzenie kwestii wzmocnienia obronności krajów bałtyckich są „głębsze” – jak kraje widzą nową europejską architekturę bezpieczeństwa po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Według Landsbergisa, kraje bałtyckie pracują nad zapewnieniem, że „każdy centymetr terytorium NATO, jak powiedział prezydent USA, jest realistycznie i praktycznie broniony”.
„Do tego właśnie dążymy, na razie nie ma takiego jasnego zrozumienia, bo wydaje mi się, że są pewne stany takiego oczekiwania, że może te naruszenia, pomimo toczącej się wojny i wszystkiego, co dzieje się na Ukrainie, mogą nie być tak głęboko i może jakaś normalizacja jest możliwa i może wtedy takie wzmocnienie nie będzie konieczne” – powiedział szef litewskiej dyplomacji.
„Mówimy nie tylko o rzeczach praktycznych – ile czołgów, żołnierzy potrzeba, ale też o pewnej różnicy w postawach wobec tego, co się tu wydarzyło” – dodał.
Litwa liczy na decyzje o wzmocnieniu regionu na czerwcowym szczycie NATO w Madrycie.
Państwa bałtyckie pracują nad wzmocnieniem międzynarodowych batalionów Sojuszu do jednostek wielkości brygady.