
Andrius Burba, sekretarz ds. innowacji i polityki transportowej stowarzyszenia „Linava”, mówi, że na rynku jest kilkuset nielegalnych przewoźników.
Nielegalni pracują bez kontroli i nie płacą podatków państwu. Pasażerowie też cierpią, ponieważ nielegalni przewoźnicy nie są odpowiedzialni za ich bezpieczeństwo.
„Część transportu, która nie płaci podatków – kilkaset autobusów i minibusów. Nie warto mówić o samochodach osobowych. Niektórzy pracują nielegalnie, inni pracują na licencji biznesowej. Nie ma nic złego, jeśli podwożą Cię za darmo, ale jeśli weźmiesz pieniądze, oznacza to, że nie pobierasz podatku” – zauważa A. Burba.
Według niego nielegalni przewoźnicy odbierają klientów.
„Płacimy podatki, mamy wydatki i zobowiązania, a liczba klientów nie rośnie, bo biorą ich nielegalni, wabiąc ich tańszymi cenami […]
[..] Ci, którzy przewożą dziesiątki osób nielegalnymi autobusami lub autobusami na lotniska lub inne miejsca, płacą tyle samo podatku, ile my płacimy za jedno miejsce w legalnym transporcie. Można powiedzieć, że państwo nie otrzymuje około 100 mln EUR podatku rocznie. To dużo pieniędzy i trudno nam z nimi konkurować. Zarabiają tak zwane czarne pieniądze” – mówi A. Burba
Jeśli nie zostaną podjęte żadne działania, przewoźnicy będą zmuszeni podnieść ceny, by móc nadrobić sumę pieniędzy straconą z powodu nielegalnych przewoźników.