
„Ustalono, że zostanie przeprowadzona dodatkowa analiza, a ostateczne stanowisko rządu i Sejmu będzie zależało od dyskusji w Sejmie, a ostatecznie od koalicji rządzącej. Mówiono o tym, że będzie polityczne porozumienie. Oczywiście nie tylko ministerstwo będzie uczestniczyć w tym procesie” – powiedział doradca premiera ds. gospodarczych po spotkaniu Gintautasa Paluckasa, Gediminas Černiauskas z przedstawicielami Litewskiego Stowarzyszenia Funduszy Inwestycyjnych i Emerytalnych (LIPFA).
Szef LIPFA, Tadas Gudaitis, powiedział, że stowarzyszenie zostało zapewnione, że zmiany w systemie będą „dyskutowane na poziomie liczb”.
„Teraz nadchodzi czas, kiedy naprawdę na różnych poziomach należy przeanalizować liczby – jakie będą przyszłe zobowiązania wobec „Sodry”, jak wprowadzenie możliwości wypłaty części środków z drugiej warstwy funduszy wpłynie na gospodarkę krajową, a zwłaszcza na inflację” – powiedział T. Gudaitis.
Stowarzyszenie, które ostro skrytykowało propozycje SADM, przedstawiło premierowi swoją opinię na temat tego, jak te propozycje wpłyną na oszczędzanie w drugiej warstwie.
„Celem było wysłuchanie, zrozumienie i zobaczenie, jaką wizję mają same fundusze emerytalne, jakie mają obawy” – powiedziała doradczyni premiera ds. polityki społecznej, Svetlana Tučkė.
Jak powiedziała, uczestnicy rynku obawiają się, że po zalegalizowaniu zmian proponowanych przez SADM, z drugiej warstwy systemu może wycofać się około 50% oszczędzających.
Według doradców premiera, argumenty LIPFA najprawdopodobniej są pozycją negocjacyjną. Zgodnie z opinią S. Tučkė, przykład Estonii pokazuje, że po poluzowaniu systemu oszczędnościowego, druga warstwa nie rozpadła się.
„Estończycy przeprowadzili reformę – co pokazują liczby, o których mówi także LIPFA – że liczba osób, które opuściły system, nie wyniosła 50%, była znacznie mniejsza, a system oszczędnościowy nadal funkcjonuje” – powiedziała doradczyni G. Paluckasa.
„Jesteśmy przekonani, że jeśli Estończycy poradzili sobie z tym, my zrobimy to jeszcze lepiej” – dodał G. Černiauskas.
Z kolei doradca premiera, Tadas Gudaitis zapewnił, że obecnie większość uczestników systemu oszczędnościowego to osoby o niższych i średnich dochodach.
„Średni odbiorca zarobków przez 20 lat powinien mieć zgromadzoną równowartość swojej rocznej pensji, (…) 3,5 miliarda euro wypracowanych zysków, system działa (…). Słyszymy, że należy go udoskonalić i po prostu musimy jak najracjonalniej ocenić możliwe zmiany” – powiedział szef LIPFA.
W ubiegłym tygodniu T. Gudaitis oświadczył, że proponowane przez SADM zmiany są radykalne i zrujnują istniejący system emerytalny, ponieważ w przyszłości na emerytury będzie trzeba przeznaczyć więcej środków budżetowych, a także może być konieczne podniesienie podatków.
SADM proponuje rezygnację z automatycznego włączania obywateli do oszczędzania w drugiej warstwie funduszy emerytalnych, a wkład państwowy w wysokości 1,5% średniego wynagrodzenia ma zostać zastąpiony ulgą w podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT) na składki osób. Obywatele będą mogli wstrzymać swoje składki na rok z możliwością przedłużenia tego okresu, a także będą mieli możliwość wycofania się z oszczędzania.
Proponuje się również umożliwienie jednorazowego wypłacenia do 25% zgromadzonych środków, opodatkowanych PIT, lub wypłatę całej zgromadzonej, niewielkiej kwoty, nieprzekraczającej jednej rentowej sumy, jeśli do osiągnięcia wieku emerytalnego pozostaje mniej niż pięć lat. Po osiągnięciu wieku emerytalnego wypłaty nie będą opodatkowane.
Obecnie w drugiej warstwie systemu oszczędza 1,4 mln osób.