
Zmiany te łagodziłyby również odpowiedzialność karną polityków zamieszanych w tzw. sprawy „paragonowe”. Jednak jeszcze przed protestem komisja sejmowa nie rozpatrzyła tych propozycji, blokując ich przyjęcie przez Sejm w poniedziałek.
Chcą chronić kolegów
„Naszym celem jest pokazanie, że ludzie nie są głupi i rozumieją, że intencją Sejmu jest chronić swoich kolegów, którzy podczas skandalu z ‚paragonami’ wmieszani są w naprawdę niehonorowe historie. Pytamy jednak, czy Sejm w pełni rozumie, jaką Puszkę Pandory otworzą te zmiany?” — powiedziała przewodnicząca Partii Zielonych, Ieva Budraitė.
„Te zmiany dotkną nie tylko osób zamieszanych w sprawy ‚paragonowe’, ale także wszystkich urzędników nadużywających swojej władzy. Niezależnie od tego, czy mówimy o strażniku ochrony środowiska, który ostrzega kłusownika o nadchodzącej kontroli, umożliwiając mu uniknięcie odpowiedzialności, czy o strażniku więziennym stosującym przemoc psychologiczną wobec więźnia, nie powodując majątkowych szkód — w takim przypadku nie grozi mu żadna kara” — wyjaśniła.
Zdaniem Zielonych, takie zmiany w prawie oznaczałyby systemowy krok w stronę bezkarności w służbie państwowej i znacząco osłabiłyby zarówno ochronę praw człowieka, jak i zaufanie społeczne do instytucji demokratycznego państwa, dając zielone światło różnym nadużyciom.
„Trudno uwierzyć, że posłowie, kierując się osobistymi ambicjami i interesami, depczą zasady sprawiedliwości i w istocie niszczą nie tylko system prawa karnego, ale także standardy ochrony praw człowieka” — powiedziała prawniczka, członkini Partii Zielonych Emilija Švobaitė.
Według E. Švobaitė, gdyby zmiany zostały przyjęte, byłoby to jak zaproszenie do służby państwowej osób, które przychodzą, aby pomagać swoim krewnym lub świadomie nadużywać stanowisk. Podobne stanowisko przedstawiła również przewodnicząca partii.
„Możemy mówić o tym, że w przyszłości do służby państwowej będą świadomie wstępować osoby, które mają pewne ‚zadania’, a ponieważ nie grozi im odpowiedzialność, dlaczego nie miałby ich nie wykonać” — mówiła I. Budraitė.
„Chcemy pokazać Sejmowi, że społeczeństwo nie jest ślepe, widzi, co Sejm robi, i w społeczeństwie demokratycznym takich zmian nie powinno być. Powinno być wstyd nawet proponować takie pomysły, ale oczywiste jest, że większość nie odczuwa wstydu — to uczucie obce” — podkreśliła.
Z powodu braku zgody na oficjalną demonstrację odbyła się niewielka akcja protestacyjna, w której wzięło udział sześć osób.
Ustawili się z plakatami protestacyjnymi: „Służba państwowa 2026: legalna przemoc, kradzieże do 19 tys. i ZERO kar”, „Premier skazany za nadużycie — jego frakcja legalizuje nadużycia?”, „W imieniu państwa: poniżona, ale nie okradziona — więc wszystko w porządku”, „Strażnik ochrony środowiska ostrzegający kłusownika o kontroli: bezpieczny, bo szkody majątkowej nie ma. Posłowie, jakich ludzi przyciągnie taki kodeks?”, „Strażnik więzienny stosujący przemoc wobec więźnia: bezpieczny, bo szkody majątkowej nie ma”, „Paluckas, nie bądź Trumpem”.
Nie zdążą uchwalić w ostatnim dniu sesji
Sejm po rozpatrzeniu poparł poprawki do Kodeksu karnego, które miały znieść odpowiedzialność karną za niemajątkowe szkody wyrządzone państwu.
Socjaldemokraci chcieli, by te zmiany zostały uchwalone w trybie pilnym w poniedziałek, ale Komisja Prawa i Porządku Publicznego (TTK) zdecydowała o nierozpatrywaniu poprawek dotyczących złagodzenia odpowiedzialności w sprawach „paragonowych” — zablokowano tym samym możliwość przyjęcia projektu w ostatnim dniu sesji wiosennej Sejmu.
Członkowie komisji jednogłośnie poparli propozycję konserwatystki Giedrės Balčytytė o wycofaniu kwestii z porządku obrad, ponieważ wcześniej został on usunięty z porządku plenarnych posiedzeń.
Zdaniem liderki Zielonych, jeśli projekt wróci do porządku obrad Sejmu, planowane będą większe protesty. I. Budraitė wyraziła nadzieję, że do akcji dołączą także organizacje społeczne.
Jak podawało BNS, w zeszłym tygodniu Sejm po rozpatrzeniu poparł poprawki do Kodeksu karnego, które przewidują karanie urzędników państwowych i osób im równorzędnych za nadużycia tylko wtedy, gdy wyrządzą one dużą szkodę majątkową.
Projekt zakłada, że dużą szkodą majątkową jest szkoda przekraczająca 400 minimalnych progów egzystencji (MPE), ale nieprzekraczająca 900 MPE. Obecnie odpowiada to kwotom od około 20 tys. do 45 tys. euro. Bardzo dużą szkodą majątkową byłaby szkoda powyżej 900 MPE.
Obowiązujący obecnie Kodeks karny mówi o dużej szkodzie, nie precyzując, czy chodzi o szkodę majątkową czy niemajątkową. W efekcie nie ma jasności, jaka szkoda jest uznawana za dużą w ujęciu finansowym.
W miniony czwartek wieczorem, zaledwie trzy godziny po tym, jak Sejm poparł projekt po rozpatrzeniu, na wniosek socjaldemokraty Karolisa Podolskiego podjęto decyzję o powrocie do dyskusji i poparciu przyjęcia projektu w trybie pilnym.
Przewodniczący Sejmu Saulius Skvernelis stwierdził jednak, że regulamin Sejmu na to nie pozwala i zgodnie z jego decyzją projekt został wycofany z porządku obrad poniedziałkowego posiedzenia plenarnego.
Poprawki krytykują nie tylko opozycja i Demokraci Sejmu, ale też organy ścigania. Twierdzą oni, że likwidacja odpowiedzialności za niemajątkowe szkody wyrządzone państwu doprowadzi do upadku części postępowań przygotowawczych, a skazani będą mogli domagać się uchylenia wyroków.
W sprawach „paragonowych” politycy, w tym wielu z socjaldemokratów, oskarżani są nie tylko o wyrządzenie szkody majątkowej samorządowi – sięgającej zwykle kilku tysięcy euro, ale także o wyrządzenie dużej szkody niemajątkowej państwu, gdyż podważone zostało zaufanie do instytucji państwowych.