
Ostatnie wybory samorządowe również zmieniły sytuację litewskiej prawicy. Dotychczas konserwatyści traktowali liberałów protekcjonalnie, uważając ich za swoistego „młodszego brata”.
Co prawda pod względem liczby radnych i merów konserwatyści wyprzedzają liberałów, ale kandydat Ruchu Liberałów Remigijus Šimašius wygrał wyścig o fotel mera Wilna. Mer stolicy nieoficjalnie jest nazywany czwartym człowiekiem w państwie.
Obserwatorzy polityczni oraz politolodzy sądzą, że konserwatyści będą musieli traktować liberałów jako pełnoprawnych partnerów. „Wcześniej konserwatyści uważali się za silniejszych, patrzyli na liberałów niczym na młodszego brata. Liberałom takie podejście się nie podobało i obecne wybory pokazały, że obie partie są równe wobec siebie. Nauczenie się prowadzenia rozmów z liberałami na zasadach partnerskich, będzie dużym wyzwaniem dla konserwatystów” – skomentował dla lrt.lt znany litewski dziennikarz Virginijus Savukynas.
Najwięcej radnych będą mieli socjaldemokraci (359), następnie konserwatyści (253), liberałowie (217). Partia Pracy będzie miała 148 radnych, Związek Chłopów i Zielonych – 140, Porządek i Sprawiedliwość – 82, Litewski Związek Wolności (liberałowie) – 57. AWPL wspólnie z Aliansem Rosjan wywalczyła 62 mandaty.
W tym roku, po raz pierwszy w najnowszej historii Litwy, odbyły się bezpośrednie wybory merów miast i rejonów. Socjaldemokraci będą mieli merów w 16 samorządach. Na drugim miejscu znaleźli się konserwatyści (11 merów), a na trzecim Ruch Liberałów (9).
Partia Zuokasa Litewski Związek Wolności (liberałowie) będzie miała merów w 5 samorządach, niestety samemu liderowi nie udało się wywalczyć stanowiska gospodarza stolicy.
Związek Chłopów i Zielonych będzie miał 4 merów. Natomiast AWPL, Partia Pracy oraz Porządek i Sprawiedliwość będą mieli po 2 merów. W 4 samorządach wygrali kandydaci komitetów wyborczych.