• Litwa
  • 10 lipca, 2020 13:31

Czy blokada RT na Litwie oznacza koniec dezinformacji?

Od czwartku zabronione jest emitowanie na Litwie rosyjskiego kanału RT, znanego wcześniej jako Russia Today. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Litewską Komisję Radia i Telewizji, decyzja została podjęta w oparciu o zalecenia Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Marta Bednarczyk
Czy blokada RT na Litwie oznacza koniec dezinformacji?

Fot. Benoît Prieur/Wikimedia Commons

Decyzja MSZ w sprawie zakończenia nadawania kanału RT na terytorium Litwy ma bezpośredni związek z unijnymi sankcjami nałożonymi na obywatela Rosji Dimitrija Kiselowa ze względu na jego domniemany udział w rozpowszechnianiu rosyjskiej propagandy. Kiselow, który oficjalnie stoi na czele rosyjskiej agencji informacyjnej „Rossija Siegodnia” powiązany jest szeregiem mediów informacyjnych, w tym RIA Nowosti, Sputnik oraz RT.

RT i Sputnik funkcjonują obecnie w ok. 100 państwach, a udostępniane przez nie serwisy informacje dostępne są w trzydziestu różnych językach. Roczny budżet RT stanowi ok. 270 mln EUR, co pozycjonuje go na równi z takimi gigantami medialnymi jak brytyjskie BBC czy France24. Jednakże ton i charakter przekazywanych przez rosyjskie media wiadomości odbiega od standardów rzetelności, przejrzystości i uczciwości dziennikarskiej, którym hołduje Europa Zachodnia.

Wymienione powyżej serwisy dobrze znane są nie tylko ich odbiorcom, ale także ekspertom ds. dezinformacji. Klasyfikowane są one wśród najpopularniejszych źródeł teorii spiskowych, sprzecznych informacji czy wszelkich innych „nagiętych” faktów. Rutynowo rozpowszechniają one wiadomości mające na celu sianie zamętu, wprowadzanie czytelników w błąd, a także pogłębianie podziałów wśród odbiorców. Na ich celowniku są przede wszystkim konsumenci z szeroko pojętego Zachodu, w tym całej Unii Europejskiej.

Zgodnie z definicją Komisji Europejskiej, która coraz chętniej podejmuje działania przeciwko szerzącym się w eterze medialnym fałszywym informacjom, dezinformacja to „możliwe do zweryfikowania fałszywe lub wprowadzające w błąd informacje tworzone, prezentowane i rozpowszechniane w celu osiągnięcia korzyści ekonomicznych lub celowego oszukiwania opinii publicznej”. Ogrom tego typu informacji wypływa z rosyjskich mediów od lat, ze szczególnym nasileniem ostatniej dekady, kiedy to rosyjskie władze rozpoznały potencjał mediów społecznościowych w sterowaniu nastrojem grup społecznych.

Jednym z ulubionych narzędzi rosyjskiej dezinformacji jest m.in. fałszywa interpretacja wydarzeń historycznych, która wywołuje silne reakcje emocjonalne – tak jak wtedy, gdy Putin fałszywie oskarżył Polskę o rozpoczęcie II wojny światowej lub o aktywny udział w Holokauście. Ze względu na ich konfliktogenny charakter, Europejska Komisja uznaje rosyjskie kampanie dezinformacyjne za jeden z największych zagrożeń dla współczesnej Unii Europejskiej, ponieważ cechują je systematyczne i przemyślane działania, których skala i skuteczność znacznie przewyższają te realizowane przez Chiny, Iran czy Koreę Północną.

Wśród innych rosyjskich tworów medialnych znaleźć można było w ostatnich latach m.in. lawinę dezinformacyjną w na temat aneksji Krymu w 2014 r., czy też kontrowersyjne przekazy, które jak się później okazało, miały wpływ na decyzję o odejściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej czy wybranie Donalda Trumpa na prezydenta USA w 2016 r. Z kolei teraz, rosyjskie media z nieustającym natężeniem szerzą pseudowiadomości na temat nieskuteczności europejskich przywódców w walce z pandemią koronawirusa, próbując tym samym wywołać panikę, a jednocześnie osłabić zaufanie odbiorców do europejskich polityków.

Jak twierdzi Agnieszka Legucka z Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (PISM), rosyjskie media zagraniczne mają ogrom środków do dyspozycji oraz niemały zasięg. „Od początku 2020 r. szerzą one dezinformację na temat koronawirusa w celu wzbudzenia nieufności wobec instytucji publicznych i zaostrzenia kryzysu zdrowia publicznego w UE.” Jednym ze źródeł tego typu wiadomości jest Internetowa Agencja Badawcza (IRA), rosyjska farma „trolli” należąca do Jewgienija Prigożina, bliskiego sojusznika prezydenta Władimira Putina.

Z kolei rosyjski serwis Sputnik opublikował w ostatnim czasie informację, że najnowsza odmiana wirusa COVID-19 zostałą stworzona przez „bardzo mądrych biologów i farmaceutów” z Łotwy. Inne źródła bliskie Kremlowi przekazały natomiast, jakoby był on tworem brytyjskich placówek militarnych. Jednocześnie rosyjskie media starają się umniejszyć zagrożenie wirusem w oczach swoich odbiorców twierdząc, że „gdy minie panika, okaże się, że COVID-19 zabił o wiele mniej ludzi niż zwykła grypa”. Jest to o tyle znamienne, że także prezydent USA Donald Trump wygłaszał tego typu stwierdzenia jeszcze w styczniu tego roku. Przypomnieć jednak warto, że z powodu choroby wywołanej koronawirusem w kraju tym zmarło już ponad 135 tys. osób, a bez pracy zostało ok. 30 mln Amerykanów.

Co niezwykle istotne, coraz więcej „wiadomości” produkowanych przez rosyjską machinę propagandową nie powstaje w głowach podwładnych Putina. Bardzo częste jest natomiast podchwytywanie przez rosyjskich „trolli” sporów, konfliktów i podziałów już istniejących w europejskich społeczeństwach. Z ich pomocą działania konfliktotwórcze trafiają na podatny grunt i stają się podstawą szerzej zakrojonych kampanii dezinformacyjnych. W skrócie, rosyjskie media coraz rzadziej produkują kompletnie fałszywe informacje, a w coraz większym stopniu biorą udział w nasilaniu pewnych sentymentów i popularności pewnych pojęć, w nadziei że przenikną one do bieżących nurtów politycznych.

Podobne decyzje dotyczące usunięcia z medialnej oferty rosyjskich mediów podjęte zostały już w Estonii, która zablokowała dostęp do portalu Sputnik, a także na Łotwie, która podjęła decyzję dotycząca blokady RT w lipcu br., jednocześnie nawołując pozostałe państwa Unii Europejskiej do podobnych działań. Zgodnie informacjami ze strony łotewskiej, blokada rosyjskich mediów jest konieczna, a „Kiselow ma pełną władzę nad telewizją RT na mocy dekretu wydanego przez Władimira Putina”.

Dotychczas na Litwie dostępnych było pięć programów rosyjskich kanałów z grupy RT: RT, RT HD, RT Spanish, RT Documentary oraz RT Documentary HD. Oferowane były w ramach pakietów telewizyjnych operatorów Balticum, Consilium Optimum, Penki Kontinentai oraz Megogo.net. Nie można powiedzieć, że były one dotychczas szczególnie popularne wśród litewskich teleodbiorców. Zatem czy można oczekiwać, że ich zablokowanie przyniesie istotne zmiany w kwestii szerzenia się dezinformacji na Litwie? Czas pokaże. Wiadomo natomiast, że już teraz warto pomyśleć o szeroko zakrojonej edukacji medialnej w kraju.

PODCASTY I GALERIE