
„Oczywiście, to wymaganie jest trudne do zrealizowania, a jeśli nie można go wdrożyć we właściwy sposób, traci sens. Jeśli wymagany jest wyłącznie Paszport Możliwości, ale nie dokument tożsamości, to w zasadzie wszyscy chętni mogą wejść do środka. Tak się właśnie dzieje. Właściciele sklepów są zmuszeni udawać, że postępują zgodnie z instrukcjami rządu. Władze udają, że odniosły sukces w walce z pandemią. Spektakl absurdu, który został sprowokowany absurdalnym żądaniem” – oznajmiła Blinkevičiūtė.
Zdaniem liderki socjaldemokratów, taki wymóg musi zostać zniesiony, a zwiększony przepływ kupujących w mniejszych sklepach w żaden sposób nie zmniejszy liczby zainfekowanych.
„To zwykły eksperyment, który powoduje wiele niedogodności, a którego wynik jest niejasny, ponieważ trudno go ocenić. Myślę, że musimy zrezygnować z tego wymogu i zostawić zalecenia: jeśli sklepy chcą sprawdzać Paszporty Możliwości, mogą to zrobić we właściwy sposób, niech sprawdzają. Niech sami decydują” – twierdzi Blinkevičiūtė.
Polityk zgadza się, że podobne paszporty istnieją w wielu krajach Unii Europejskiej. Pytanie tylko, jaki jest ich cel i jak są używane.
„Widzę sens Paszportu Możliwości, zwłaszcza w zamkniętych miejscach rozrywki i wypoczynku, ale nie w sklepach” – przekonuje Blinkevičiūtė.