
„Tutaj jest oczywiste, że ktoś naprawdę go uprzedził” – powiedział w piątek A. Mazuronis w radiu Žinių Radijas.
„Widzę tendencyjną i celową próbę, nie wiem czyją, zapobieżenia upublicznieniu tej historii. To oczywiste, że ktoś próbował manipulować faktami i tak ułożyć całą historię, żeby opinia publiczna wiedziała jak najmniej” – powiedział.
Prokuratura Generalna poinformowała tydzień temu, że prokurator generalna N. Grunskienė zwróciła się do przewodniczącej Sejmu V. Čmilytė-Nielsen o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła na Sejm K. Bartoševičiusa.
Wniosek prokuratury wpłynął kilka godzin po tym, jak K. Bartoševičius potwierdził, że zrzeka się mandatu posła, jak to podał, z przyczyn osobistych.
Najwyższa Komisja Wyborcza otrzymała pocztą elektroniczną oświadczenie K. Bartoševiciusa w sprawie odmowy mandatu 20 stycznia około godziny 20:00 podczas jego podróży służbowej. 24 stycznia jego mandat został odwołany.
Polityk przekonywał dziennikarzy, że była to przemyślana decyzja. Twierdził, że zdecydował się opuścić Sejm z powodów osobistych, czyli zdrowotnych.
Opozycja rozważa możliwość zwołania nadzwyczajnej sesji, by dowiedzieć się, czy doszło do przecieku informacji o śledztwie w sprawie gwałtu.
Zdaniem A. Mazuronisa frakcja Partii Pracy nie będzie sprzeciwiać się takiemu procesowi.
Przedstawiciele opozycji planują w piątek podjąć decyzję o rozpoczęciu sesji nadzwyczajnej.