Znaki diakrytyczne, takie jak „ą”, „ę”, „ż”, „ś”, „ź”, są jedną z najbardziej charakterystycznych cech języka polskiego, jednak Polacy używają ich coraz rzadziej. Niemal co drugi esemes wysyłamy bez polskich ogonków i kreseczek – wynika z badania przeprowadzonego w lutym przez ARC Rynek i Opinia.
Badanie to pokazuje też, że mimo iż 64 proc. Polaków jest zdania, że to, co wyróżnia język polski od innych języków i jest najbardziej charakterystyczną cechą języka polskiego, to właśnie znaki diakrytyczne. Co piąta osoba ich nie używa, bo nie widzi takiej potrzeby. Aż 53 proc. Polaków nie stosuje polskich znaków z tego względu, że dzięki temu – jak twierdzą ankietowani – wiadomości pisze się o wiele szybciej.
Według prof. Bralczyka znaki diakrytyczne są niezbędne do zapisywania dźwięków oraz w pewien sposób są wzbogaceniem alfabetu łacińskiego. Na pytanie dotyczące komunikacji elektronicznej, gdzie zapis znaków diakrytycznych bywa często kłopotliwy, bo nie każdy telefon komórkowy, czy komputer jest wyposażony w dany alfabet, profesor ma prostą odpowiedź: ,, Badania dowodzą, że jeżelibyśmy zapisywali tylko pierwsze i ostatnie litery słów, zwłaszcza dłuższych, to w środku moglibyśmy dać cokolwiek, a i tak wyrazy te będą odczytywane poprawnie. Czyli w gruncie rzeczy nasza percepcja pisma jest taka, że nie wymagamy przy lekturze szczegółowych rozróżnień. Oczywiście do pewnego stopnia. Można jednak uznać, że dla celów takiej najprostszej komunikacji, kiedy nastawieni jesteśmy tylko na informowanie i pobieranie informacji, znaki diakrytyczne nie odgrywają ważnej roli, teoretycznie można się bez nich obyć. Ale nasze mówienie i pisanie nie służy na szczęście tylko prostej komunikacji, ma wiele różnych ważnych funkcji – powinno precyzyjnie opisywać rzeczywistość, powinno wyrażać relacje między ludźmi, powinno nam też dawać coś w rodzaju satysfakcji. Sprowadzenie mówienia i pisania do takiej tylko służebnej funkcji przekazywania informacji bardzo zubożyłoby nasze życie. W wyścigu szczurów do wartości promowanych na rynku takich jak szybkość i efektywność poświęciliśmy już tak wiele wzbogacających zwyczajów i rytuałów, że coraz mniej mamy z życia radości i satysfakcji. Nie chciałbym, aby wśród pięknych rzeczy, z których zrezygnujemy, były także subtelności językowe.”
W Polsce w lutym rozpoczęła się kampania społeczna w obronie znaków diakrytycznych „Język polski jest ą-ę”, którą wspiera polski językoznawca prof. Jerzy Bralczyk.