Niezłomni nie mają cienia…

3 marca 1948 r. przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces pokazowy Witolda Pileckiego, rotmistrza kawalerii Wojska Polskiego, żołnierza Armii Krajowej oraz II Korpusu Polskiego, jednego z żołnierzy niezłomnych. Oficera, który walczył o Polskę silną i suwerenną, który tą wizją żył i do niej dążył. Był więźniem i organizatorem ruchu oporu w obozie koncentracyjnym Auschwitz, autorem raportów o Holokauście. Brał udział w powstaniu warszawskim oraz był więźniem oflagu. Tego dnia skazano oficera, który dzisiaj dla wielu może być przykładem bohaterstwa, poświęcenia się dla Ojczyzny, a przede wszystkim kochającego ojca i męża. A jednak…

Tomasz Bożerocki
Niezłomni nie mają cienia…

Witold Pilecki na sali rozpraw. Domena Publiczna

Na wstępie…

1 marca czciliśmy pamięć żołnierzy niezłomnych. W ogóle, tak się składa, że marzec jest obfity w tematy niezłomnych – co najmniej trzy daty wiążą się z działalnością powojennego zbrojnego podziemia antykomunistycznego w Polsce i na Litwie. Dwie z nich już wspomniałem – 1 oraz 3 marca. Ważną datą jest też 16 marca, gdy litewscy i polscy partyzanci w 1945 r. w okolicach Olkienik osiągnęli historyczne porozumienie o współpracy wojskowej. Czyli polsko – litewska współpraca wojskowa (a partyzanci to jak nie jak, ale wojsko) w burzliwym XX wieku rozpoczęła się o wiele wcześniej aniżeli od powołania LitPolBrig’u. Marzec jest idealny do refleksji nad tym ruchem, który (niestety) trudno jest oceniać jednoznacznie. Dopuszczono się przestępstw na ludności cywilnej i musimy uważać, by przez nas czczony bohater czasem nie miałby takiej „plamy” w swej biografii. Wiele o nich mówimy, ale czy warto tyle uwagi poświęcać tym, na których biografiach ciążą cienie ludobójstwa? Tak jak na Jonasie Noreika„Vėtra”, Romualdzie Rajsie „Burym” itd., tę plejadę (niestety) można byłaby kontynuować. Historia jest jedna, ale pamięci jest wiele i często są one bardzo złożone, zbudowane na emocjach, które (tak jak np. miłość) często są rozdrożne ze zdrowym rozsądkiem. Proponuję skupić się na biografii tego, który jest przykładem godnym naśladowania i być może całą narrację pamięci o niezłomnych warto budować w oparciu o takie osobowości…

Wczesne lata oraz okres międzywojenny

Witold Pilecki urodził się 13 maja 1901 r., gdzieś tam na przestrzeniach Rosji. Pochodził z rodziny powstańców styczniowych, więc miłość do Ojczyzny była mu przekazywana z najmłodszych lat. W 1910 r. Pileccy przeprowadzili się do Wilna, gdzie Witold uczęszczał do Gimnazjum im. Lelewela, należał do ruchu harcerskiego. W końcu 1918 r. tak jak i wielu młodych chłopców wstąpił do szeregów Samoobrony Wileńskiej, a po jej wycofaniu się z Wilna znalazł się w oddziale rotmistrza Jerzego Dąbrowskiego – legendarnego „Łupaszki”. Ponieważ okazało się, że był uczniem, więc został zwolniony do domu. Jednak W. Pilecki długo nie wysiedział i już w lipcu w 1920 r. wrócił na służbę Ojczyźnie – wziął czynny udział w obronie Warszawy oraz przywaleniu bolszewickiej hołocie.

W okresie międzywojennym ukończył kurs w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. Między innymi w 1925 r. pełnił funkcję śledczego II Okręgu w Wilnie. Jednak w 1926 r. objął rodzinny majątek w Sukurczach, ożenił się z Marią Ostrowską, z którą doczekał się dwojgu dzieci. W Sukurczach W. Pilecki nie tylko nowatorsko gospodarzył, lecz też organizował dla miejscowej ludności kółka rolnicze oraz kursy przysposobienia wojskowego. Między innymi w wolnych chwilach od pracy, W. Pilecki rozwijał swe zdolności artystyczne malując oraz pisząc wiersze.

Wojna

Sielankę niestety przerwała mobilizacja i w sierpniu 1939 r. W. Pileckiego powołano do wojska. W wojnie obronnej 1939 r. walczył z najeźdźcą niemieckim, między innym pod Piotrkowem Trybunalskim. Jednak 22 września dywizja, w której szeregach walczył W. Pilecki została rozbita a on sam przedostał się do Warszawy, gdzie podjął się działalności konspiracyjnej.

Pracując w konspiracji podjął decyzję zdobycia materiałów wywiadowczych z obozu koncentracyjnego. Realizując ten plan wszedł w teren łapanki na warszawskim Żoliborzu, gdzie został zatrzymany i w końcu września znalazł się w obozie koncentracyjnym Auschwitz. W Auschwitzu przebywał do 1943 r. pod nr. 4859. W tym czasie przekazywał raporty o sytuacji w obozie, zorganizował ruch oporu, przyszykował notę na temat ludobójstwa dokonywanego przez nazistów w Auschwitzu. Zagrożony dekonspiracją w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. zdołał zbiec wraz z dwoma współwięźniami i powrócił do Warszawy, gdzie kontynuował pracę konspiracyjną. W 1943 r. otrzymał promocję na rotmistrza. Brał udział w Powstaniu Warszawskim, początkowo jako zwykły strzelec w kompanii „Warszawianka”, później dowodził jednym z oddziałów.

Pilecki jako żołnierz niezłomny

Po upadku Powstania trafił do oflagu VII A w Murnau a po jego wyzwoleniu dołączył do II Korpusu Polskiego we Włoszech W październiku 1945 r., na osobisty rozkaz gen. Władysława Andersa, wrócił do Polski, by prowadzić działalność wywiadowczą na rzecz II Korpusu. Po powrocie do kraju zorganizował siatkę wywiadowczą i rozpoczął zbieranie informacji wywiadowczych o sytuacji w Polsce. Ponieważ terror reżymu przybierał na sile i został zagrożony zatrzymaniem, gen. W. Anders polecił W. Pileckiemu opuścić kraj. Jednak W. Pilecki pozostał w wyniku czego został aresztowany w maju 1947 r. i osadzony w Areszcie Śledczym przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, gdzie poddano go okrutnemu śledztwu. Pomimo tortur do końca zachował bohaterską – żołnierską postawę. Pozostał wierny dewizie: Bóg, Honor, Ojczyzna. Przy jednym z ostatnich spotkań z żoną, reasumował swe przeżycia i tortury komunistów słowami: „Oświęcim to była igraszka”.

Byli jego współwięźniowie z Auschwitzu próbowali za nim się wstawić. W tej sprawie zwrócili się do innego współwięźnia a ówczesnego premiera Józefa Cyrankiewicza. Komunista J. Cyrankiewicz był więziony w Auschwitzu w tym czasie co i W. Pilecki. Niestety komunista nie miał zamiaru ratować W. Pileckiego i stwierdził, że „szpieg nie mógł być bohaterem” i tym samym przypieczętował los rotmistrza.

Rotmistrz został oskarżony o nielegalne przekroczenie granicy, posługiwanie się fałszywymi dokumentami, brak rejestracji, nielegalne posiadanie broni prowadzenie działalności szpiegowskiej i wiele, wiele innych zarzutów. Rotmistrz działania wywiadowcze uznał za działalność informacyjną na rzecz II Korpusu, za którego oficera wciąż się uważał. Podczas procesu przyznał się do pozostałych zarzutów. Prokuratorem oskarżającym W. Pileckiego był mjr. Czesław Łapiński, przewodniczącym składu sędziowskiego ppłk. Jan Hryckowian (i obaj byli dawnymi oficerami AK), sędzią kpt. Józef Brodecki. Cały ten proceder tak naprawdę nie był zgodny z ówczesnym prawem, ale komu tam to obchodziło.

15 marca 1948 r. rotmistrz został skazany na karę śmierci. Prezydent Bolesław Bierut nie zgodził się na ułaskawienie. Wyrok wykonano 25 maja w więzieniu poprzez strzał w tył głowy. Ciało prawdopodobnie wrzucono do dołów śmierci wraz z innymi ofiarami komunizmu na tzw. „Łączce” Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Wyrok skazujący Witolda Pileckiego został unieważniony w 1990 r. przez Sąd Najwyższy. W 2006 r. rotmistrz został pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego. W 2013 r. awansowano go do stopnia pułkownika.

W 2018 r. imię Witolda Pileckiego otrzymała reprezentacyjna Sala Obrazowa w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Córka rotmistrza odsłoniła wówczas pamiątkową tablicę.

Podsumowanie

Czy dla nas ma jakieś znaczenie to, że historyk Michael Foot zaliczył W. Pileckiego do sześciu najodważniejszych ludzi ruchu oporu podczas II wojny światowej? Oprócz rotmistrza na liście Foota znaleźli się: członkowie francuskiego ruchu oporu Jean Moulin i Marie-Madeleine Fourcade, brytyjscy agenci Henri Leonard Thomas Peulevé i Victor Gerson oraz belgijska bojowniczka Andrée de Jongh. Myślę, że ma i na pewno nie drugorzędne. W okresie, kiedy szukamy bohaterów, szczególnie wśród Żołnierzy Niezłomnych, postać rotmistrza Witolda Pileckiego jest godną naśladowania. Tu warto zaznaczyć, że nawet dzisiejsi rządzący (za nim jeszcze stali się rządzącymi) uczcili pamięć rtm. W. Pileckiego składając wieńce przy miejscu, gdzie mieszkał (ciekawe czy teraz to powtórzą?). Życiorys jego nie ma cienia udziału w ludobójstwie czy współpracy z okupantami. Życie W. Pileckiego to przykład poświęcenia się dla Ojczyzny. Rosnąc w domu o tradycji powstańczej, zawsze pozostał wiernym ideałom wolności i suwerenności Ojczyzny. Wybierając kogo uczcić a kogo nie, nie czynimy krzywdy tym ostatnim, jeżeli mają plamy w swej biografii. Przecież w swoich dziejach mamy całą plejadę bohaterów, którzy są godni czci, więc nie bójmy się być selektywni – pamięć jest selektywna. A może by tak pomnik rotmistrzowi Pileckiemu w Wilnie? Zamiast pomysłów pomniku Smetonie czy feralnej tablicy na gmachu biblioteki…

PODCASTY I GALERIE