„Jest to nasze drugie spotkanie. Monodramy są jednymi z najtrudniejszych spektakli i nasz widz nie jest do końca przygotowany. Cieszę się, że sale były wypełnione. Ktoś zaryzykował, ktoś wiedział na co idzie” – podzieliła się swymi spostrzeżeniami Lilia Kiejzik, jedna z organizatorek festiwalu oraz kierowniczka Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie.
W tym roku, w ramach festiwalu, poza teatrami z Polski i Litwy, zaprezentowały się również teatry z Kanady i Ukrainy. Ze swego występu w Wilnie był bardzo zadowolony aktor Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie, który zagrał w sztuce „Trzy po Trzy – zapiski starucha” na podstawie pamiętników Aleksandra Fredry. „Publiczność wileńska jest wspaniała, nie taka sztywna, jak we Lwowie” – powiedział po spektaklu lwowiak.
Podobnego zdania był również znany polski aktor teatralny i filmowy Cezary Morawski, który zaprezentował wileńskiej publiczności sztukę „Jestem, więc myślę…”, na podstawie prozy Franza Kafki. „Publiczność w Wilnie jest bardzo spostrzegawcza i wyłapuje różne niuanse” – zaznaczył polski aktor.
Zdaniem Kiejzik wpływ na frekwencję miała spora oferta festiwalowa. „Spektakle były różnorodne. Były śmieszne i wesołe, były tragiczne i smutne. Wydaje mi się jednak, że wszystkie spektakle były do przyjęcia” – podkreśliła kierowniczka Polskiego Studia Teatralnego.
Kiejzik ma nadzieję, że w następnym roku również uda się zorganizować festiwal. Oczywiście, duży wpływ mają sponsorzy imprezy. Reżyserka ma nadzieję, że w przyszłości ich działalność wesprze również Litewskie Ministerstwo Kultury.
Senator RP Borys-Damięcka, która również gościła na festiwalu, podkreśliła w rozmowie z zw.lt, że ze strony Senatu takie inicjatywy zawsze znajdą wsparcie. „Wszystko, co jest związane z kulturą i teatrem ma sens. Po pierwsze jest to dobra okazja do obcowania z literaturą: czy to z polską, czy z obcojęzyczną, ale przetłumaczoną na język polski” – powiedziała senator, dodając przy tym, że takie 2-3 dniowe imprezy dają możliwość zapoznania się z różnorodnym teatrem.