Michał Juda: Gdy dziewczyny kupują u nas ubrania, to mają pewność, że na imprezie nie będzie osób w takich samych ciuchach

To jest 100 proc. biznes, powiedział zw.lt Michał Juda jeden z założycieli Showroomu, platformy skupiającej młodych, niezależnych polskich projektantów. Do 21 grudnia ich produkcję można nabyć w Wilnie na ulicy Bokšto 2 w sklepie „Springs”.

Antoni Radczenko
Michał Juda: Gdy dziewczyny kupują u nas ubrania, to mają pewność, że na imprezie nie będzie osób w takich samych ciuchach

Fot. Antoni Radczenko

SHOWROOM jest platformą skupiającą niezależne marki i projektantów mody. Skąd pomysł na coś takiego?

Michał Juda: To było tak, że razem ze swoim wspólnikiem Jaśkiem (Jan Stasz – przyp. zw.lt) prowadziliśmy własną interaktywną agencję reklamową. Zupełnie przypadkiem zwróciły się do nas koleżanki, które stworzyły markę modową i poprosiły o pomoc w sprzedaży w internecie, bo absolutnie na tym się nie znały. Pomyśleliśmy dlaczego nie i zrobiliśmy im pewną aplikację na Facebooku za pomocą której mogły sprzedawać. Dziewczyny produkowały torby, które zaczęły fajnie się sprzedawać online. Pomyśleliśmy więc, jeśli to działa z nimi, to dlaczego nie może działać z innymi markami? Pojechaliśmy na Fashion Week do Łodzi, które jest jednym z najważniejszych imprez w branży modowej w Polsce. Pokazaliśmy tą aplikację innym projektantom i okazało się, że wielu z nich jest zainteresowana taką formą sprzedaży. Zaczęliśmy zatem uruchamiać następne marki, a kiedy ich było ok. 30 pomyśleliśmy, dlaczego nie stworzyć oddzielnej platformy, która połączyłaby produkty różnych projektantów. W styczniu ubiegłego powstał showroom.pl, jako multibrand różnych projektantów. Z Jaśkiem nigdy nie mieliśmy nic wspólnego z modą, dlatego to było dla nas coś nowego, ale spodobało się nam.

Traktujecie to jako biznes?

Tak, to jest 100 proc. biznes. Od kiedy uruchomiliśmy swój multibrand, to nic innego nie robimy. Na początku zatrudnialiśmy tylko jedną osobę – programistę, dzisiaj zatrudniamy 20 osób. Mamy dwóch inwestorów, którzy sfinansowali nasz rozwój, chociaż nadal z moim wspólnikiem mamy większość udziałów.

Czy to jest pierwszy wyjazd za granicę?

Jeździmy często zagranicę na różne wydarzenia zarówno modowe oraz store pop-upowe. Ale taki pop-up shop, jak tutaj w Wilnie, robimy zagranicą po raz pierwszy.

Dlaczego zdecydowaliście się na Litwę? Litwa podejrzewam jest niedużym i mało atrakcyjnym rynkiem w branży modowej?

Oczywiście rynek litewski jest mniejszy od polskiego. Czy atrakcyjny? To się okaże przez te 10 dni kiedy te rzeczy będą tu wisiały. Zobaczymy czy ludzie kupują i co im się podoba. Sami do końca nie wiemy, jakie są tu gusta.

Litwa dlatego, że mamy tutaj znajomych (sklep Springs – przyp. zw.lt) i zupełnie przypadkowo podczas jednej z rozmów doszliśmy do wniosku: my skupiamy projektantów, oni mają butik, więc dlaczego mamy nie spróbować? Im się ten pomysł spodobał, nam również. To oni wybrali projekty, które mogą zaciekawić litewskiego odbiorcę. Pod względem produktów i cen całkowicie zdaliśmy się na naszych partnerów, bo nie znamy się całkowicie na litewskim rynku.

Czy wasza produkcja jest droga? Czy każdy może kupić ubranie w Showroomie?

Skupiamy niezależnych projektantów mody. To nie są te najdroższe marki i topowi projektanci, na kupno których nie wszyscy mogą sobie pozwolić. Raczej skupiamy się na poszukiwaniu młodych i perspektywistycznych. Te rzeczy bynajmniej nie są bardzo drogie. Ceny u nas zaczynają się od 50-60 złotych. Oczywiście najdroższe kosztują tysiące. Staramy się raczej być alternatywą dla tych wszystkich popularnych sieciówek. Wszystkie nasze rzeczy są produkowane i szyte w Polsce. Z czego niezmiernie się cieszymy, bo w ten sposób ludzie wspierają polską przedsiębiorczość. Z drugiej strony wydaje nam się to fajne, że ludzie kupują ubrania polskich projektantów, którzy bardzo często wyprzedzają trendy w tych popularnych markach. Duże marki bardzo często są opóźnione względem młodych projektantów. Można zatem kupić coś, co jest w dobrej cenie, jest fajne pod względem designerskim i jak dziewczyny kupują od nas rzeczy, to mają pewność, że jak pójdą na imprezę to nie spotkają trzech osób w takich samych rzeczach.

Obecnie Showroom skupia tylko polskich projektantów. Czy w planach jest współpraca z zagranicznymi projektantami?

Zdecydowanie tak. Chcemy to zrobić, chociaż na razie nie wiemy, w którym kierunku pójdziemy. Raczej myślimy o Zachodzie niż Wschodzie, bo tam rynek mody niezależnej jest bardziej rozbudowany. Natomiast wypad na Litwę jest takim testowaniem, chcemy zobaczyć czy warto tutaj inwestować. Chcemy, aby Showroom stał się międzynarodowym projektem.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że działacie jak inkubator mody, pomagacie utalentowanym młodym projektantom zaistnieć na rynku. Czy mógłbyś podać przykłady spektakularnych sukcesów, które dzięki wam osiągnęli młodzi projektanci?

Nie chciałbym mówić o jednym konkretnym projektancie. Zaczęliśmy dwa lata temu, kiedy ta branża wyglądała zupełnie inaczej. Generalnie wprowadziliśmy nową jakość do tej branży: ze strony technologicznej, marketingowej i sprzedażowej. I ta branża – razem z nami i trochę chyba dzięki nam – mocno się rozwinęła. Przykładowo, przed dwoma laty niektórzy projektanci, którzy z nami współpracowali, robili to trochę hobbystycznie i projektowali po godzinach. Teraz mogli rzucić prace i zająć się projektowaniem. Część otworzyła butiki w Warszawie.

Czyli z mody da się żyć?

Zdecydowanie. Są marki, które co miesiąc sprzedają swoje produkty za sensowne pieniądze. Wiele z tych marek stało się firmami, które zatrudniają po kilkanaście osób.

Moda jest jakby na pograniczu biznesu i sztuki. Co jest najważniejsze, aby zrobić karierę w tej
branży?

To musi być taki mix ze wszystkiego. Aby projektować ubrania, trzeba mieć wiedzę jak to zrobić i czuć trendy, co się dobrze sprzedaje. Moda oczywiście jest po części sztuką, ale żeby zrobić na tym pieniądze, to trzeba testować i sprawdzać, czego chcą ludzie. Tu wchodzą w grę takie rzeczy przedsiębiorczo – organizacyjne. To jest tak: można zrobić bardzo dobre rzeczy, ale dopóki ich nie wypromujemy to nikt ich nie kupi

PODCASTY I GALERIE