Ludzie Kulturalni – Zbigniew Lewicki

Człowiek pochłonięty światem muzyki w różnych jej obliczach. Uśmiechnięty i lubiący żarty. Skrzypek, koncertmistrz, kompozytor, współtwórca "Kapeli Wileńskiej", Maestro Zbigniew Lewicki jest gościem kolejnej odsłony audycji "Ludzie kulturalni"! Opowiedział słuchaczom o tym, czym jest kultura i człowiek kulturalny, o swoim dzieciństwie, czytanych książkach oraz wymaganiach do sztuki filmowej i teatralnej. Zaprosił również słuchaczy na koncert muzyki filmowej w wykonaniu Orkiestry Starego Wilna pod kierownictwem Maestro. Odbędzie się on 5 września o godz. 17.00 na podwórku Klasztoru Franciszkanów.

zw.lt
Ludzie Kulturalni – Zbigniew Lewicki

Fot. Joanna Bożerodska

Tytuł naszego programu – to „Ludzie Kulturalni”. Kim dla Pana jest człowiek kulturalny?

Człowiek kulturalny w moim rozumieniu – to jest taka osoba, która potrafi się zachować prawie w każdej sytuacji. To jest tak, kiedy człowiek jest zły, ale nie pokazuje tego pod względem innego. Albo, na przykład, kiedy robi dla kogoś jakiś dobry uczynek, ale nie chełpi się tym. To jest jego kulturalna decyzja – pomagać dla innych. Także kulturalnym jest ten człowiek, który płaci podatki, chodzi na szczepionki, nie pluje idąc po ulicy, grzecznie się przywita, nie zważając na to, czy akceptuje daną osobę, czy nie. Jest to też człowiek, który jest czysto ubrany – może mieć nawet zużyte ubranie, ale czyste. Człowiek kulturalny – to jest taki człowiek, który nie żyje w pośpiechu, dlatego, że ma bardzo dobrze ustaloną skalę wartości osobistych. Na pewno wśród jego wartości osobistych jest czas przeznaczony na kulturę.

Czym wtedy jest kultura? Czy to jest tylko muzyka w Pana wypadku? Czy jednak jest to też teatr, kino?

O ile siebie pamiętam, od czasu do czasu zawsze zastanawiam się, czym jest kultura. Pierwszy raz zetknąłem się z tą kwestią, kiedy byłem jeszcze młodym chłopcem i chodziłem do mistrza skrzypcowego z Wilna Czesława Kulewicza, który później wyemigrował do Azji i tam teraz produkuje swoje wspaniałe skrzypce. On mówiąc o kulturze, przypomniał taki radziecki film. Z rana ktoś wstaje i krzyczy Ukrali kulturu! Później idą patrzeć na pole – no prawda – nic nie ma na tym polu. A później, kiedy doszli do siebie, myślą, A możet, my ijo niepasiejali? To znaczy, może i nie zasialiśmy? To bardzo wymowny film. Mówił kompozytor Jerzy Wasowski: „Kultura – to bez czego można obejść się w tym życiu. Ale jakie to nędzne życie!”

Czy Pan w swoim życiu może obejść się bez kultury?

Tak, mogę się obejść przez jakiś czas. Jednak żyjemy w takich fajnych (albo dziwnych) czasach, że kultura na nas napiera. Kultura jest powiązana z informacją. Kulturą nie są wszystkie nasze instynkty. Gdy dziecko się rodzi, ono już od razu trafia do kultury. Człowiek nie może uniknąć zetknięcia się z kulturą. Każdy w większym lub mniejszym stopniu styka się z kulturą. Tutaj chyba kluczowym momentem jest to, że są ludzie, dla których kultura staje się ważna. To trafia w ich system wartości. Na przykład, ktoś pójdzie na jakieś wydarzenie i ma dobrze, a ktoś przed pójściem musi się odpowiednio ubrać, bo to jest sprawa kultury. To nie znaczy, że człowiek chce się pokazać, jak u nas często mówią. To po prostu jest uwaga – do wyglądu, do siebie, do innych ludzi. Będąc odpowiednio ubranym, stwarza odpowiedni nastrój. Dlaczego tradycja smokingu nie została jeszcze wyparta? Wszyscy klasyczni muzycy mają kulturę ubioru, to jest uwaga. Tak samo kultura może być w każdej dziedzinie.

Z tym, że żyjemy w czasie informacji, jesteśmy bombardowani tą kulturą. Kulturę emituje telewizja, Internet, radio. Często mamy już tego dość. Pewnie jest tak, że ci ludzie, którzy nie mają w swoich wartościach elementu kultury, po prostu wyłączają telewizję, radio i idą do swoich spraw. Natomiast ci ludzie, którzy mają w sobie poczucie potrzeby tej kultury, oni już się w nią wgłębiają: czytają poezję, słuchają muzyki, zakładają zespoły, tańczą, tworzą czy oglądają wartościowe filmy, słuchają specjalnych audycji itd. Musimy uszanować takich ludzi. Kultura jest główną cechą, która odróżnia ludzi od zwierząt.

Chce Pan powiedzieć, że życie kulturalne bardzo jest związane z tym fizycznym kontaktem z kulturą? Często te radio, telewizja jest syntetycznym tworzeniem kultury? Raczej człowiek powinien sam czytać, chodzić na koncerty, wystawy, aniżeli pobierać gotowy produkt?

Psycholodzy mają ogólne takie zdanie, że na przykład to, co człowiek widzi czy wyobraża, ciało odbiera tak, jakby się działo naprawdę. Do nas jednak często kultura trafia w przenośnej formie – jako audycja radiowa, film. Kiedy Pani będzie słuchała nagrania z naszym wywiadem i kiedy osobiście zagram dla Pani, to będą bardzo różne przekazy. Sam wypróbowałem – jeżeli będę słuchał audiobooka z wierszami nagranymi przez aktora i kiedy sam będę recytował, to fizycznie będę czuł coś innego.

W wywiadach Pan wspomina, że lubił, kiedy babcie i dziadkowie śpiewali. Dlaczego pan z takim sentymentem wspomina te czasy?

Spędzałem niemało czasu z dziadkami. Spytałem niedawno tatusia, dlaczego, myśli, że pewnie dlatego, że nie mieli czasu. Musieli pracować, to była młoda rodzina, nie było jeszcze tak pospolitych zjawisk jak przedszkola, choć później do niego uczęszczałem. Kiedy zostawałem z dziadkami, wchłaniałem ich romantyczny przekaz kultury. Ludzie mieli szczerą wiarę i życiową naiwność. Ludzie potrafili wtedy wierzyć w cuda. Trudno jest dla kogoś dzisiaj sprawić niespodziankę, zadziwić prezentem, wydarzeniem. Kiedy był okres romantyzmu, okres moich dziadków, czas był znacznie dłuższy. Były długie dni na przyrodzie, później na wsi na pracach. To był kontakt z tym, co jest stworzone. W dzisiejszych czasach wszystko jest sztuczne, w ogóle nie wiemy, co to jest. Nas otacza kultura człowieka. Kiedyś ludzie mieli duże marzenia i dążenie do abstrakcyjnie pojętej wolności. Ogólnie biorąc, życie było trudne: brakowało jedzenia, a wojny, spustoszenia odbierają wszystko, co człowiek zarobił. Ludzie byli bardziej wewnętrznie zorientowani. Wtedy śpiewali, były wieczorynki, gdzie można było potańczyć. A gdzie można potańczyć dzisiaj?

Jakie Pan lubi czytać książki?

Bardzo lubię czytać książki z własnej biblioteki. Mam książki przeróżnych autorów, z różnych okresów. Gdy mam wolniejszą chwilę, to tak sobie przebiegnę i coś mnie pociągnie. Czasami nawet zaczerpnięcie jakiegoś urywka bardzo kojąco i rozwojowo działa na człowieka. To jest inna forma informacji, niż ta, którą się otrzymuje z wiadomości.

Lubię też kino, ale niestety, jestem bardzo wybredny co do filmów. Czasami poszukuję, pytam ludzi, co mi polecą. Podobnie wysokie wymagania stawiam też do sztuki teatralnej. Czasem jednak zespół mało znany może coś przedstawić w sposób bardzo artystyczny, a zasłużony – nie. To zależy od reżysera, koncepcji. Jest taka tendencja, że sztuka musi szokować ludzi, co nie zawsze mi odpowiada. Były nieprzyjemne przedstawienia, w czasie których musiałem opuścić salę. Coś może być niezgodne ze światopoglądem, pojęciem dozwolenia w sztuce. To, że teraz w sztuce można wszystko, w zasadzie zaprzecza temu, że sztuka musi być powiązana z duchowością. Czym jest duchowość, możemy tylko zgadywać.

Muzyka klasyczna na Wschodzie dopiero od niedawna się rozwija. Wcześniej grano muzykę tradycyjną. Teraz ludzie ze Wschodu grają od serca, od duszy. Znaczy, ta dusza jest założona w każdym człowieku. Po prostu ktoś używa tej duszy, a ktoś nie.

W jednym z wywiadów Pan mówił, że pamięta, jak bardzo chciał otrzymać swoje pierwsze skrzypce. Czy Pan pamięta ten moment? Dlaczego tak się stało, że Pan marzył o skrzypcach, ale nie chciał wstąpić do szkoły muzycznej?

Kiedy chciałem, aby mi kupili skrzypce, byłem młodszy, niż wtedy, gdy wstępowałem do szkoły muzycznej. Nie wiem dokładnie, ile mogłem mieć lat, ale to była histeria. Podobnie jest teraz, gdy widzimy rodziców uspokajających dziecko w galeriach handlowych. Podobnie się czułem w sklepie muzycznym na alei Giedymina.

Rodzice jednak byli do mnie stosunkowo pozytywnie nastawieni. Pamiętam, że w piaskownicy na sznurku ciągałem takie skrzypce. Moja mama, kiedy uczyła się w szkole pedagogicznej, miała jako jeden z przedmiotów grę na instrumencie. Grała więc na skrzypcach i miała kupione skrzypce. Pozwoliła mi nawet pociągać je po ulicy.

Nie chciałem iść do szkoły muzycznej, bo wiedziałem, jaka katorga mnie czeka. Miałem rację. Dla tych, którzy chcą się uczyć gry na skrzypcach, odmawiam. Teraz ludzie chcą żyć lekko. Niestety, filozofia rzemiosła już odchodzi. Mój dziadek był szewcem, musiał więc opanować rzemiosło. Cieszę się jednak, że pojawiają się zdolne dzieci. Muzyka nie przestaje istnieć.

Gdzie Pan widzi te młode, zdolne osoby? Czy ma Pan styczność z takimi muzykami?

Nie prowadzę działalności pedagogicznej. Nie mam na to czasu – trzeba bardzo dużo uwagi na coś takiego. Czasami jednak, gdy się dowiaduję o metodach nauczania, jestem bardzo zdenerwowany. Nauczanie przez ograniczanie człowieka i rygor nie jest dobre. Nauczanie przez zaciekawienie, tworzenie możliwości – to przyszłość. Spotykam się z ludźmi zdolnymi, okazjonalnie im pomagam. Mam osiągnięcia w tym temacie. Mógłbym być naprawdę dobrym nauczycielem. Marzę o tym, aby dawać lekcje gry na skrzypcach dla zdolnych uczniów.

My, Polacy na Wileńszczyźnie, często mamy taką sytuację, że często nie znamy jedni drugich. Jesteśmy niezrzeszeni. Są towarzystwa, partia polityczna, harcerze, ale nie ma czegoś takiego, aby między sobą się kontaktowała młodzież muzyczna. Być może, to jest związane z tym, że muzycy są indywidualnościami. Bycie muzykiem nie jest takim populistycznym zjawiskiem, to jest taka samotność. Wszyscy wiedzą, że jestem taki wesoły, żartuję, ale to jest wyłącznie strona zewnętrzna. Te całe kłopoty, cierpienie, repetycje nie są tak prostą rzeczą. Nawet ćwicząc spędza się wiele czasu w samotności. Ktoś myśli, że stary skrzypek tylko przyjdzie i zagra. Nie jest tak. Muszę przez cały czas ćwiczyć, bo musimy być na dobrym poziomie.

Dużo Pan występuje. A jak często ćwiczy?

Kiedy dużo koncertuję i mam próby, wtedy nie robię ćwiczeń indywidualnych. Musiałem się z tym pogodzić, bo inaczej bym przeciążyłbym swój już niemłody organizm. Czasami muzycy w moim wieku już nie mogą grać. Niestety, ćwiczę w te dni, gdy nie jestem bardzo zajęty. Kiedy mam ważne koncerty, wyznaczam czas i zanim tego nie wykonam, nie skończę dnia.

Ludzie Kulturalni – to nowa propozycja Radia Znad Wilii. W programie Izabela Chorościn będzie rozmawiała z gośćmi o ich osobistych związkach z kulturą, o tym jakiej muzyki słuchają, co lubią czytać, na jakie wystawy chodzić i jakie filmy oglądać. Poznać rozmówcę to nie jedyny cel Ludzi Kulturalnych. W programie dowiemy się także, jakie wydarzenie jest warte uwagi i dlaczego.

Zobacz Więcej
Zobacz Więcej