Litwin w Wilnie

Herkus Kunčius to jeden z najpopularniejszych współczesnych litewskich pisarzy. Z wykształcenia historyk sztuki, obecnie prezes PEN Clubu na Litwie, zadebiutował w roku 1995 powieścią “Ir dugnas visada prigulaus”. Kolejnymi książkami jego autorstwa były “Genijaus dirbtuvė“, „Nepasigailėti Dušanskio“ oraz zbiór opowiadań „Išduoti, išsižadėti, amšmeiti“. „Litwin w Wilnie“ (lit. „Lietuvis Vilniuje“) to jego pierwsza powieść wydana w języku polskim.

Bartek Borys
Litwin w Wilnie

Fot. Wydawnictwo KEW

Głównym bohaterem „Litwina…“ jest Napoleon Szeputis, mieszkający w położonej tuż nad polską granicą Kalwarii, którego ulubionym zajęciem jest komentowanie litewskiej rzeczywistości na forach internetowych. Akcja powieści ma miejsce w roku 2009, kiedy
to w Wilnie miało miejsce kilka interesujących wydarzeń. Miasto, w tysięczną rocznicę pierwszej wzmianki o Litwie, było europejską stolicą kultury, w której odbywało się tradycyjne litewskie Święto Pieśni. Jakby tego było mało, Rada Samorządu Rejonu Wileńskiego ogłosiła w tym czasie Akt Intronizacji Chrystusa na króla rejonu wileńskiego.

Kunčius zaczyna swoją książkę słowami: „Nieważne, gdzie by to było: na Litwie, w Palestynie, może w sercu, a jednak odwiedziny w Jerozolimie, świętym mieście, tak wstrząsają niektórymi ludźmi, iż wierzą oni, jakoby sami stali się prorokami. Ten fenomen zaburzenia świadomości nazwano syndromem jerozolimskim. Zaburzenie najczęściej pojawia się u ludzi owładniętych natrętnymi myślami religijnymi, wywołanymi, jak można się domyślać, przez odwiedziny w świętym mieście”. Wystarczy jednak zamienić Jerozolimę na Wilno, syndrom jerozolimski na syndrom wileński a „człowieka owładniętego natrętnymi myślami” na postać Napoleona Szeputisa by nabrać pewności, że spacer w jego towarzystwie będzie niezwykły i w żaden sposób nie będzie przypominał naszych, rzeczywistych bądź urojonych, spacerów po tym niemal świętym, i dla Litwinów i dla Polaków, mieście.

Czytelnik towarzyszy w tej włóczędze Szeputisowi oraz kilku lokalnym osobliwościom znanym chyba wszystkim mieszkańcom miasta, takim jak Książę Vildaugas czy Czerwony Kapturek alias Różyczka, a czasy współczesne dość płynnie przeplatają się z chwilami młodości Napoleona w sowieckiej Litwie. W tej podróży przez miejsce i czas polski czytelnik może być na początku trochę zagubiony. Szeputis bowiem nie prowadzi nas śladem polskich wycieczek odwiedzających miasto z Mickiewiczem, Piłsudskim, Ostrą Bramą i Cmentarzem Na Rossie
na pierwszym planie. Spotkamy raczej pacjentów szpitala psychiatrycznego przy ulicy Vasaros, żołnierzy jednostki wojskowej w Podbrodziu, bezdomnych pijących wino za Centrum Sztuki Współczesnej, czy też mieszkańców wielkich blokowisk wybudowanych już po II wojnie światowej. Wędrówka ta będzie z pewnością interesująca, bo pokaże nam miasto, którego w Polsce chyba nie znamy.

Napoleon Szeputis, i tutaj wracamy znów do wspomnianego wcześniej syndromu jerozolimskiego, zachowuje się niczym prorok, któremu zdaje się, że Litwa zmierza ku zagładzie i tylko on wie co zrobić, by ten proces zahamować. Zachowanie głównego bohatera jest poniekąd konsekwencją jego natarczywej potrzeby wypowiadania się na każdy możliwy temat, czemu dawał wcześniej upust w internecie, a co później zintensyfikował przyjazd do stolicy. Jego zachowanie jest jednak również konsekwencją wielu wydarzeń z przeszłości, o których, podobnie jak i o samym mieście, dowiadujemy się z licznych retrospekcji.

Sam spacer po mieście, co ciekawe, zaskakujący jest nie tylko dla polskiego czytelnika, ale i dla samego głównego bohatera. Dla Szeputisa Wilno to święte miasto, kolebka litewskiej państwowości, miasto Mendoga i Giedymina. Zetknięcie się ze śladami wielokulturowości miasta i jego historii, świadczącej o polskiej czy też żydowskiej historii miasta, budzą u niego zdziwienie. „Skąd oni się tu wzięli?” – myśli często Szeputis, na którego przykładzie Autor pokazuje jak duże trudności wielu Litwinów ma z zaakceptowaniem przeszłości Wilna, które z jednej strony jest historyczną historią Litwy, a z drugiej przez stulecia było centrum kulturalnego życia Polaków i jednym z większych skupisk żydowskich w Europie Wschodniej.

„Litwin w Wilnie” to bez wątpienia książka ze wszech miar litewska, pełna nawiązań, skojarzeń i kontekstów historycznych, politycznych i społecznych. Dla osoby nie znającej wileńskich realiów wiele z nich może być niezrozumiałych. Z pomocą przychodzi jednak tłumacz, Michał Piątkowski, który w przypisach stara się wyjaśnić wiele kwestii. Moim zdaniem wywiązuje się z tego zadania bez zarzutu.

Podsumowując, pierwszą książkę Kunčiusa wydana w języku polskim, za co odpowiedzialne jest wrocławskie Kolegium Europy Wschodniej, można polecić szczególnie tym, którzy Litwą i samym Wilnem się interesują. Jednak i tym, którzy dopiero chcieliby zacząć swoją przygodę z literaturą litewską z pewnością ”Litwin w Wilnie” się spodoba.

————–

H. Kunčius, Litwin w Wilnie, Kolegium Europy Wschodniej, Wrocław 2014

PODCASTY I GALERIE