
Po raz pierwszy w swej karierze Olbrychski zagrał po litewsku. „Wcielam się w księdza, który prawdopodobnie jest Polakiem z pochodzenia. Bo skoro sam się podłożę (podłoży głos przy udźwiękowieniu – przyp. red.) to będzie widać, że nie jestem czystej krwi Litwinem. Postarałem się jednak tak się przygotować do zdjęć, żeby moja partnerka i reżyserka nie miały kłopotów ze zrozumieniem. 80 proc. słów mówię po litewsku. Oczywiście, żeby to było w miarę doskonałe, to już jak będzie film zmontowany, będę ze swoim coachem w Warszawie podkładać postsynchrony, jak najlepiej. Robiłem tak w wielu filmach. Grałem w językach, których nie znam dobrze, na przykład po niemiecku, włosku czy serbo-chorwacku. W trakcie zdjęć grałem bardzo takim łamanym językiem. Tak aby była ta sama ilość sylab” – przed rokiem w rozmowie z zw.lt Olbrychski opowiedział o swej roli.
Olbrychski: Bardzo lubię wileński akcent
Film jest tragikomedią i przenosi widza do roku 1992 na litewską prowincję, gdy w kraju szaleje kryzys gospodarczy. Kierowniczka farmy świń, Irena, którą gra Eglė Mikulionytė, próbuje ratować za wszelką cenę własny interes. Niespodziewanie do miasteczka przyjeżdża Litwin z Ameryki, którego gra Vyto Ruginis – Litwin od lat mieszkający i grający w Hollywood. Na swym koncie ma role w takich filmach, jak „Adwokat diabła” z Al Pacino.
„Odtworzenie atmosfery sprzed 20 laty nie było łatwe. Niby wiele się zachowało, ale przede wszystkim są to detale. Natomiast znalezienie całości nie było łatwe. Właśnie Jezno było jednym z nielicznych miejsc, gdzie zachowała się całość. Bo w większości miasteczek centralne place zostały wyremontowane. Są po tak zwanym „remoncie europejskim” – mówiła zw.lt reżyserka Vertelytė.
Film powstał w koprodukcji litewsko-polskiej-bułgarskiej.
Polskim partnerem zostało studio filmowe Studio Produkcyjne Orka. „Przy tym projekcie zaczęliśmy współpracować dokładnie rok temu. Spotkaliśmy się w Cannes z litewskim producentem Lukasem Trimonisem. Studio Orka poszukiwało ciekawych projektów międzynarodowych. Projekt „Cud” urzekł nas od razu. Już na pierwszym spotkaniu wiedzieliśmy, że jest to historia mądra, lekka i przyjemna. (…) Sądzimy, że jest to historia bardzo uniwersalna. Szczególnie dla krajów Bloku Wschodniego. Ta historia mogła się wydarzyć w Polsce lub na Litwie, bo w podobny sposób przeżyliśmy przemiany” – podzieliła się z zw.lt jedna z producentek filmu Radosława Bardes.
„Cud” jest drugim litewskim filmem w historii , który trafi na festiwal filmowy w Toronto.