O początkach. Byłem dzieckiem, które nie czytało książek, co trochę śmiesznie brzmi w ustach pisarza, ponieważ byłem z tych chłopaków, co wyłącznie grają w piłkę nożną. Nałogowo zacząłem czytać książki, gdy miałem lat 9-10, zmuszony przez bibliotekarkę, a tak właściwie moją ciotkę. Okazało się, że książki nie są tak okropne, jak mi się wydawało. Jednak w tym wieku nie czytałem już książek, które poznajemy we wczesnym dzieciństwie, czyli baśnie, Kubuś Puchatek, Muminki. Te wszystkie książki przeczytałem, jako dosyć egzaltowany młodzieniec. Dzięki temu, że czytałem je już jako osoba dorosła i oczytana, zrozumiałem że literatura dla dzieci może być przez wielkie „L”.
Klarowne pisanie. Dla dzieci trzeba pisać bardzo klarownie. Każdemu pisarzowi życzyłbym, aby napisał coś dla dzieci, ponieważ nauczyłby się klarowności pisania i jasności przekazu. Nie każdemu to wychodzi.
Błędy dorosłych. My dorośli często popełniamy taki błąd, który był też udziałem mojej mamy. Mama bardzo chciała zainteresować książkami, które czytała w dzieciństwie. Trzeba pamiętać, że każde pokolenie ma swoje własne książki i swoje własne fascynacje. I nam te książki mogą wydawać się głupiutkie. No i dobrze. Niech dzieci czytają „Dziennik cwaniaczka” i niech czytają niemądre książki „O koszmarnym Karolku”. Bo ważne jest to, aby dzieci w ogóle zainfekowały się potrzeba czytania. Niech teraz czytają książki dla przyjemności, a na czytanie książek mądrych przyjdzie czas później. Niech dziecko samo wybierze książkę.
O pisaniu dla dzieci. Dzieci żyją w tym samym świcie co dorośli. Dlatego książka nie może składać się tylko z kwiatuszków i motylków, bo to nie jest prawdziwy świat. Dzieci przeżywają różne rodzinne tragedie, trudności i dlatego literatura dla dzieci podejmuje wszystkie możliwe tematy. Rzecz jasna w sposób dostosowany do percepcji dzieci. Nie dziwi już nikogo, że na pułkach z książkami dla dzieci pojawiają się romanse, książki kryminalne, książki o trudnych sprawach. Bylibyśmy tchórzami, gdyby nie pokazywaliśmy dzieciom trudnych tematów.