Antoni Radczenko: W monodramacie „Ziuk” wcieliłeś się w postać Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego. Czym dla ciebie jest ta rola?
Edward Kiejzik: Grałem kilkakrotnie wojskowych. Jednak w tym wypadku wcieliłem się w polskiego wojskowego i to tak wysokiej rangi. To dla mnie był wielki zaszczyt. Moja pierwsza rola kinowa to był oficer Wojska Polskiego w filmie „Nienasycenie”. Nie była to duża rola, zaledwie trzy dni zdjęciowe. Miałem wówczas dwadzieścia kilka lat i myślałem: o żeby zagrać tak kogoś większego. Więc moje marzenie spełniło się, bo zagrałem oficera z najwyższej półki. Warto podkreślić, że to był spektakl na 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę i chcieliśmy poprzez Wieniawę opowiedzieć o Piłsudskim. Taka była myśl przewodnia scenariuszu Alwidy Bajor. Myślę, że się udało, co sprawia mi jeszcze większą satysfakcję.
Antoni Radczenko: Spektakl został wystawiony również w Polsce. Jak został tam odebrany?
Edward Kiejzik: Inaczej. Mieliśmy premierę w Rzeszowie, po spektaklu odbyła się dyskusja. Widownia pytała mnie i Sławka (Sławomir Gaudyn reżyser spektaklu – przyp. red.): kto dla nas jest ważniejszy Piłsudski, czy Wieniawa? Odpowiedziałem, że dla mnie oczywiście Piłsudski. Natomiast dla Gaudyna ważniejsza była postać Wieniawy. Jednak jak już wspominałem naszym celem było opowiedzenie o marszałku słowami jego przyjaciela i adiutanta. Czy to jest spektakl udany? Z perspektywy obchodów, na pewno tak. Czy będzie jeszcze grany? Nie wiem, ale z pewnością kilka razy jeszcze go pokażemy. Mamy kilka zaproszeń w Polsce, plus na pewno pokażemy go jeszcze w Wilnie i Wileńszczyźnie.
Antoni Radczenko: To jakie masz plany artystyczne na rok 2019?
Edward Kiejzik: Na pewno nadal będę grał Szwejka. W ramach 2. Edycji festiwalu Transmisje w Koszycach na Słowacji zagram ten spektakl. Chciałbym swego Szwejka zaprezentować również w Czechach, więc próbujemy to sobie wyznaczyć za cel. Na Transmisjach będzie obecny też Królewski Teatr z Trok, który wystawi sztukę historyczną, ponieważ motywem przewodnim festiwalu będzie rok 1989. W naszym wypadku będzie to upamiętnienie tzw Bałtyckiego łańcucha. Będzie też zaprezentowany dorobek tego teatru, czyli kilka spektakli repertuarowych, m.in. Antona Czechowa „Oświadczyny”, Sławomira Mrożka „Wdowy”, coś na pewno z malarsta i sztuki E. Tamulytė.
Na pewno nie znikną „Zapiski oficera Armii Czerwonej”. Mamy zaproszenie do Berlina i Hamburgu. Właśnie w Berlinie chciałbym zagrać Niemcom „Oficera…”. Otrzymałem propozycję zagrania w serialu angielskim „Katarzyna”. Nie wiem czy ostatecznie zostanę zaaprobowany. Byłem na kilku próbach. Nie wiem dokładnie, kogo mam zagrać, bo było kilka propozycji. Możliwie, że zagram rosyjskiego gubernatora. Z pewnością zagram również coś w teatrze, bo Polskie Studio Teatralne planuje kilka premier.
Antoni Radczenko: Jesteś też dyrektorem Pałacu Kultury w Trokach. Jak tutaj minął rok?
Edward Kiejzik: W Trokach pracuję już czwarty rok. To rok 2018 był najbardziej udanym rokiem. Uczestniczyliśmy w kilku projektach i otrzymaliśmy spore dofinansowanie z Unii Europejskiej na rekonstrukcję i rozwój pałacu. Remont rozpoczynamy już w styczniu 2019 roku. Remont ma trwać dwa lata, ale chcemy zakończyć wciągu roku. Poza tym w roku mijającym otworzyliśmy własną galerię artystyczną „Foje”. Jest to druga galeria w Trokach. Mieliśmy wystawę prac znanego malarza Benjaminas „Benas”Jenčius.
Antoni Radczenko: Na pewno były też problemy?
Edward Kiejzik: Podstawowym problemem jest brak ludzi do pracy. To jednak chyba jest problem ogólnokrajowy. Są pomysły, są projekty, ale bardzo często brakuje osób do ich realizacji. Niestety emigracja bardzo niekorzystnie wpłynęła na sytuację w państwie.