Okres II wojny światowej obfituje w tragiczne wydarzenia, również zbrodnie których ofiarą padał naród Polski. W śród tych wydarzeń Katyń zajmuje szczególne miejsce. Na czym polega wyjątkowość mordu na polskich oficerach?
Polska zaatakowana we wrześniu 1939 r, przez sąsiadujące z nią mocarstwa ze Wschodu i Zachodu, przez kolejne lata zmagała się z ich imperialnymi dążeniami do podporządkowania. Dominację obu okupantom miała zapewnić realizacja polityki unicestwienia wiodących warstw narodu polskiego, polskich patriotów niezależnie od narodowości, wyznania i wykonywanej profesji. Po stronie sowieckiej ,niemiecki program likwidacji polskiej warstwy przywódczej nosił nazwę obezhołowienia (posłuszeństwa, podporządkowania – E.K.]. Już pierwsze dyrektywy i rozkazy wydawane od 14 września 1939 r. określały stosunek napastników do wziętych do niewoli obrońców polskich granic. Po krótkim okresie pozostawania w gestii Armii Czerwonej zostali oni oddani w ręce NKWD. Przejęcie jeńców przez policję polityczną było pogwałceniem wszelkich praw zawartych w konwencji haskiej i genewskiej. W myśl ich postanowień za życie i zdrowie wojskowych z armii przeciwnika odpowiadały rząd i dowództwo sił zbrojnych kraju, w którego niewoli się znaleźli. Sowiecka Rosja jednak nie uznawała tych praw i traktowała osadzonych w obozach specjalnych NKWD: Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie i więzieniach na tzw. Zachodniej Ukrainie i Zachodniej Białorusi jako „nieprzejednanych wrogów” władzy sowieckiej. Decyzja podjęta przez Biuro Polityczne KC WKP(b) 5 marca 1940 r. mówiła o zastosowaniu wobec nich najwyższego wymiaru kary, czyli rozstrzelania. W jej wyniku zostali zgładzeni oficerowie Wojska Polskiego, policjanci, przedstawiciele innych służb mundurowych, tysiące rezerwistów reprezentujących polską inteligencję wezwaną do obrony Ojczyzny w 1939 r. Byli oni lekarzami, prawnikami, dziennikarzami, duchownymi, pisarzami, poetami, sportowcami, działaczami społecznymi, politykami, inżynierami, nauczycielami, pracownikami wyższych uczelni, naukowcami o światowej sławie, przedstawicielami ponad 40 profesji. Wszystkich ich łączyła świadomość, że są obywatelami państwa polskiego, za które walczyli i które do końca było dla nich wielką wartością. Specjalny tryb unicestwienia elit intelektualnych i zarazem elementu antysowieckiego wskazuje na działanie prewencyjne mające na celu eliminację osób mogących w przypadku oswobodzenia działać na szkodę sowieckiej Rosji.
Czy na decyzję Józefa Stalina miała wpływ ciągle żywa pamięć zmagań wojennych z lat 1919 – 1920?
Za pewne tak. Nie bez powodu w kwestionariuszu wypełnianym przez jeńców umieszczono pytanie o udział w tej wojnie. Na listach śmierci znaleźli się żołnierze posiadający znakomite doświadczenie wojskowe zdobyte w armiach zaborców, Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera, wojsk dowodzonych przez marszałka Józefa Piłsudskiego, uczestnicy walk 1920 r., szeregi inteligencji II RP. Trzeba zauważyć, iż jednocześnie naród polski pozbawiono tych, którzy byli potomkami uczestników powstań narodowych, nosicielami wartości patriotycznych przez pokolenia. Zamordowany w Charkowie por. Bogdan Różycki, dowódca szwadronu sztabowego Suwalskiej Brygady Kawalerii, był potomkiem płk. Karola Różyckiego, który dowodził w czasie powstania listopadowego Pułkiem Wołyńskim. Natomiast płk. Karol Hauke – Bosak, szef sztabu grupy „Włodzimierz”, był prawnukiem jednego z czołowych dowódców powstania styczniowego Józefa Hauke – Bosaka. W dołach śmierci należy więc widzieć koniec genealogii, w linii męskiej, wielu rodzin ważnych dla historii Polski.
Trzeba podkreślić, iż straty polskiej inteligencji nie ograniczały się tylko do strat ludzkich, lecz były znacznie dotkliwsze. Nigdy nie wydrukowano wyników prowadzonych przez wielu z nich badań, nie wydano książek o rozmaitej tematyce, dzieci i młodzież zostały pozbawione nauczycieli i wykładowców będących niekłamanymi autorytetami.
Niemal równolegle z jeńcami wojennymi represjom zostali poddani członkowie ich rodzin, przebywający na terenach okupowanych przez Związek Sowiecki. Z czego wynikały te decyzje?
Zbrodnicze decyzje władz radzieckich nie ograniczały się tylko do mordu dokonanego, zgodnie z decyzją Biura Politycznego KC WKP(b) 5 marca 1940 r., na „duchowych ojcach narodu”, ale miały znacznie szerszy zasięg. Realizacja scalenia zajętych ziem polskich z republikami sowieckimi zakładała bowiem „unieszkodliwienie” tych grup mieszkańców, które uznano za niebezpieczne dla nowej władzy, wierne tradycjom narodowym i państwowym oraz zdolne do własnych inicjatyw niepodległościowych. Wśród kategorii proskrypcyjnych, jako nośniki pamięci o zatrzymanych przez Armię Czerwoną oraz uwięzionych przez funkcjonariuszy NKWD, czołowe miejsce zajęły ich rodziny. które zostały skazane na wywózki w głąb Kraju Rad.
Za najliczniejszą z deportacji rodzin, osób skazanych na unicestwienie zgodnie z tzw. decyzją katyńską, należy uważać zsyłkę przeprowadzoną w kwietniu 1940 r. Do refleksji zmusza bliskość dat podejmowanych decyzji w dniach 5 i 7 marca 1940 r. Zgodnie z dyrektywą 892/B ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrientija Berii, podjęto przygotowania do operacji wysiedleń rodzin represjonowanych. W rozkazie wykonawczym nr 00398 zostały zawarte szczegółowe wytyczne dla organizacji pracy tzw. trójek operacyjnych przy wydziałach NKWD na obszarach Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi. Należy jednak podkreślić, iż bliscy ofiar byli wywożeni także wcześniej i później: rodziny uwięzionych osadników i leśników w lutym 1940 r. uchodźcy z Polski centralnej w czerwcu-lipcu 1940 r., bliscy wcześniej aresztowanych członków „organizacji kontrrewolucyjnych” w maju-czerwcu 1941 r..
Przeprowadzone deportacje rodzin były obliczone na wywózkę z polskich Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej niepewnych elementów i ich wykorzystanie w niewolniczej pracy. Były przemyślanym posunięciem ekonomicznym, wynikały z konkretnych korzyści dla władzy, dla budowy komunizmu. Przez deportacje rozbijano także grupę nosicieli pamięci o Ofiarach skoncentrowaną na stosunkowo małym terenie i rozpraszano na dużej powierzchni sowieckiej Rosji. Deportowani mieli pracować w osiedlach specjalnych przez dziesięć lub dwadzieścia lat. Okres był proporcjonalny do możliwości przeżycia w warunkach pracy i bytu w miejscach, do których zostali skierowani. Do swoich domów już nie mieli powrócić. W ich poprzednie miejsca zamieszkania natychmiast była wsiedlana ludność przychylna systemowi komunistycznemu. Dla wyspecjalizowanego aparatu policyjno – administracyjnego los deportowanej masy ludzkiej był jedynie serią przedsięwzięć zmierzających do wykonania planu. Podczas ich przeprowadzania następowała „biurokratyzacja śmierci”. Zgony przez ilościowe raportowanie o nich, zostały odarte z ludzkiego dramatu i niejako odczłowieczone. Opracowywane przez funkcjonariuszy rozmaite, statystyczne raporty zbrodni stawały się równie moralnie neutralne, jak wskaźnik strat w produkcji czy handlu. Biurokratyczna buchalteria zgonów przez odarcie z cierpienia, nie osłabia jednak grozy sytuacji, lecz ją potęguje. W wyniku przeprowadzonych działań została zmieniona struktura narodowościowa obszaru byłych polskich Kresów Wschodnich.
Kiedy mówimy o masowych mordach bardzo często padają liczby ofiar, tymczasem są to wydarzenia dotyczące konkretnych osób, tragedie ich bliskich. Czy w czasie pełnienia obowiązków detektor Muzeum Katyńskiego miała pani okazję poznać z bliska te historie?
Tak. Obrazy tego, co przeżyte na zawsze pozostały w pamięci, tych, którzy wiele doświadczyli w głębi sowieckiej Rosji. Nie ulega wątpliwości, że najłatwiej byłoby przedstawić tamtą, okrutną rzeczywistość w jednolitych, czarnych barwach. Ci, którzy przetrwali zsyłkę jednak zaznaczają, że czasem zdarzały się chwile poczucia bliskości z innymi, a nawet podziwu dla sposobów radzenia sobie w trudnych sytuacjach przez ludność miejscową. Wspominają ludzkie odruchy i zabiegają o przekaz pamięci o tych, dzięki którym przeżyli, podkreślają, że podział na dobrych o złych, nie przebiegał po linii narodowości i wyznania, lecz miał o wiele głębsze wyznaczniki.
W trudnej rzeczywistości sowieckiej Rosji zapamiętaną przez wszystkich chwilą powszechnej radości była informacja o zmianie sytuacji na arenie międzynarodowej. W jej wyniku rzesza represjonowanych obywateli II RP stała się sojusznikami. Dzięki układowi Sikorski – Majski, zawartemu 30 lipca 1941 r. niektórzy bliscy Ofiar zbrodni katyńskiej mogli opuścić sowiecką Rosję. Ci, którym nie udało się dotrzeć do Armii Polskiej, na czele której stanął Władysław Anders, musieli czekać na powrót szlakiem armii pod dowództwem Zygmunta Berlinga.
Wszyscy, którym się udało z głębi sowieckiej Rosji wrócić do nowej Polski, zmuszeni zostali do milczenia o tym, czego doświadczyli. Dla wielu z nich traumatyczne uwiezienie nie skończyło się z dniem powrotu. Przeszłość kładła się cieniem na teraźniejszości Do pozostawania w swoistym akwarium przyczyniał się brak możliwości odbycia okresu żałoby, pożegnania bliskich i zakłamywanie prawdy o ich losach. Niektórzy naznaczeni po powrocie zarówno cierpieniem wewnętrznym, jak i fizycznym, odchodzili na zawsze nie doczekawszy się wiadomości o losie bliskich. Nie dane im było uczestniczyć w ich pochówku i przeżyć okresu żałoby, nikt ich zgonu nie uwzględnił w buchalterii zbrodni rozciągniętej w czasie.
Katyń to również historia kłamstwa. Próby ukrycia prawdy o mordzie na polskich oficerach, zapoczątkowano tuż po odkryciu masowych grobów, podejmowane są również obecnie…
Od 13 kwietnia 1943 r., kiedy niemiecka agencja Transocean nadała komunikat o odkryciu szczątków polskich oficerów w Katyniu, zbrodnia katyńska stała się symbolem sowieckiego zakłamania i milczenia na forum międzynarodowym, milczenia państw Zachodu, które nie chciały narażać na szwank dobrych stosunków z Rosją. O prawdę walczyły rodziny, walczyła Polonia. Na krótko, na początku lat pięćdziesiątych, sprawą mordu dokonanego na skutek decyzji Biura politycznego KC WKP(b) zajął się Kongres USA, który utworzył Komisję Specjalną do Przeprowadzenia Śledztwa w Sprawie Faktów, Dowodów i okoliczności Masakry w Lesie katyńskim pod przewodnictwem Raya J. Maddena. Komisja, na podstawie materiału dowodowego i przesłuchań świadków, rekomendowała administracji prezydenta USA przeniesienie dochodzenia na forum ONZ i oskarżenie sowieckiej Rosji przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości za popełnioną zbrodnię. Na skutek zmiany sytuacji międzynarodowej zalecenia komisji nie zostały wprowadzone w życie. Jednym z bohaterów walki o prawdę o Katyniu, który zeznawał przez komisją pozostaje Józef Mackiewicz. W maju 1943 roku na zaproszenie Niemców i za zgodą wileńskiej AK, wyjechał do Katynia, gdzie był świadkiem ekshumacji grobów polskich żołnierzy. Złożył dwa raporty władzom AK (w Warszawie i w Wilnie) oraz udzielił wywiadu „Gońcowi Codziennemu” (pt. „Widziałem na własne oczy”), w których jednoznacznie stwierdził, że zbrodni tej dokonali bolszewicy. W Rzymie na zlecenie II Korpusu przygotował książkę Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów. W prasie emigracyjnej publikował reportaże-wspomnienia z czasów wojny m.in. Dymy nad Katyniem. Bohaterami były także osoby, które w Polsce działały na rzecz prawdy o Katyniu. Do 1990 r. były one prześladowane, a nawet ginęły. Za ostatnią z ofiar można uznać ks. Stefana Niedzielaka, proboszcza parafii św. Karola Boromeusza na Powązkach, którego zamordowano w 1989 r.
W kwietniu 1990 r. władze sowieckiej Rosji przyznały, że zbrodnię katyńską popełnili „Beria, Mierkułow i ich pomocnicy”. Do Polski trafiła także część dokumentów świadczących o dokonanej zbrodni. Władze Rosji zgodziły się także na prace ekshumacyjne w ustalonych miejscach pochówku zamordowanych oraz otwarcie Polskich Cmentarzy Wojennych w Katyniu, Charkowie, Miednoje i Bykowni. Artefakty z tych miejsc, trafiły do Muzeum Katyńskiego w Warszawie, gdzie świadczą o dokonanym mordzie, jako jednoznaczne dowody zbrodni.
Czy o zbrodni katyńskiej nadal możemy się czegoś dowiedzieć?
Polacy nadal jednak czekają na przekazanie całości dokumentów m.in. na ujawnienie lub potwierdzenie zniszczenia protokołów posiedzenia „trójki”, potwierdzenia wykonania jej decyzji (nie tylko w stosunku do jeńców, ale też więźniów), akt ewidencyjnych jeńców (zwłaszcza akt osobowych), tzw, listy białoruskiej, imiennych list wywózkowych ze Starobielska, które powinny się znajdować wraz z przekazanymi w kwietniu 1990 r. podobnymi listami jeńców z obozów w Kozielsku i Ostaszkowie oraz wykazu wszystkich miejsc ukrycia zwłok rozstrzelanych np. w Chersoniu.
Wobec doświadczeń rodzin Ofiar szeroko rozumianego Katynia, deportowanych na bezkresne obszary Kazachstanu czy Syberii nasuwa się refleksja, iż nigdy dość mówienia o tych miejscach, o tamtych wydarzeniach i ich wieloletnich konsekwencjach. Nigdy dość, gdyż nawet obecnie podejmowane są próby zacierania pamięci o mordzie, czego ostatnim przykładem jest ściągnięcie tablicy na katowni w Kalininie, obecna nazwa Twer, miejscu mordu przetrzymywanych w Ostaszkowie. Przekaz pamięci bolesnych doświadczeń, nieosądzonej zbrodni dokonanej na tysiącach naszych rodaków, to źródło prawdy o tym kim byliśmy i kim jesteśmy oraz jakie znaczenie ma ona dla innych państw i dla opinii międzynarodowej.
Dr Ewa Kowalska – historyk, przez kilka lat reprezentująca Muzeum Katyńskie Oddział Martyrologiczny Muzeum Wojska Polskiego, obecnie pracownik Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN. Autorka książek i wielu artykułów poświęconych losom obywateli polskich w czasie II wojny światowej.