Dmitrowicz: Wyszyński i Jan Paweł II to dla nas ojcowie wolności

Już za kilka miesięcy do licznego grona polskich świętych i błogosławionych dołączy kard. Stefan Wyszyński. „Przy okazji beatyfikacji prymasa Wyszyńskiego, warto jego wizerunek trochę ocieplić, może zdjąć z piedestału, przypomnieć o całym jego życiorysie” - mówi zw.lt Piotr Dmitrowicz, zastępca dyrektora Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego.

Ilona Lewandowska
Dmitrowicz: Wyszyński i Jan Paweł II to dla nas ojcowie wolności

Fot. Autor niezanazny, AGAD

W październiku dowiedzieliśmy się że Polacy będą mieć kolejnego błogosławionego – kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski…

Bardzo się cieszę, że wreszcie zapadła ta decyzja. Przypomnijmy, że ten proces rozpoczął się w roku 1989, więc trwało to 30 lat. Beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski, odbędzie się 7 czerwca na Placu Piłsudskiego w Warszawie. To dla mnie moment niezwykle symboliczny, bo nawiązuje również do pielgrzymek św. Jana Pawła II, a dla mnie te postacie pozostają niezwykle ze sobą związane.

Od dawna, jako osoba zaangażowana w powstawanie Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego przygląda się Pan tej postaci. Jakie są według Pana najważniejsze momenty życia, cechy osobowości Prymasa Tysiąclecia?

Prymas Wyszyński przeprowadził polski Kościół przez bardzo dramatyczny okres dziejów, kierował nim niemal przez cały okres komunistyczny. Zapłacił za to ogromną cenę. przypomnijmy, że jego non possumus w roku 1953 zaowocował tym, że komuniści go aresztowali i przez 3 lata więzili, przygotowując przeciwko niemu proces. Na szczęście w 1956 r. prymas opuścił więzienie i zainicjował rzecz zupełnie niebywałą – obchody 1000-lecia chrztu Polski. Rozpoczął 9 letnią nowennę, która rozbudziła aktywność Polaków, bo to nie jest przypadek, że znaczna część ludzi zaangażowanych w roku 1980 w „Solidarność” kształtowała się w latach obchodów Millenium. To niewątpliwa zasługa prymasa. Również Jan Paweł II mówił, obejmując tron papieski, że nie było by go w tym miejscu, gdyby nie prymas.Niestety, Wyszyński pozostaje postacią nieco zapomnianą. Często zresztą przedstawiamy go w sposób zbyt pomnikowy, jako interrexa, który zastępował prawowitą władzą, a zapominamy o tym jakim był człowiekiem. A był niezwykle ciepły, miły, otwarty na ludzi. Pewien obraz wyłania się z jego zapisków „Pro memoria”, których kolejne tomy są obecnie wydawane. Widać, jak bardzo był zapracowany, poukładany, ale też z jak wielką ilością ludzi się spotykał, zajmował ich sprawami. Wydaje mi się, że przy okazji beatyfikacji, warto ten jego wizerunek trochę ocieplić, może zdjąć z piedestału, przypomnieć o całym jego życiorysie. Przecież w czasie wojny, jako kapelan AK uczestniczył w Powstaniu Warszawskim, był wybitnym intelektualistą, który już przed wojną pisał bardzo wnikliwe teksty.

W jaki sposób przedstawia jego postać muzeum, którego jest Pan zastępca dyrektora?

Muzeum ma dwóch bohaterów, Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego. Narrację o nich pokazujemy na tle historii Polski, bo inaczej nie da się tego zrobić. Prymas urodził się w roku 1901, Jan Paweł II zmarł w 2005. Swoim życiem obejmują więc  wszystkie najważniejsze wydarzenia naszej najnowszej historii:  I wojnę światową, odzyskanie niepodległości, Bitwę Warszawską i zwycięstwo nad bolszewikami, czasy II RP, a później dramatyczne czasy II wojny światowej i komunizmu. Tworząc muzeum, chcieliśmy oddać głos przede wszystkim jego patronom. W ekspozycji bardzo mało pojawia się  komentarza oddautorskiego, jest ona budowana przede wszystkim ze słów naszych bohaterów, którzy mają nam sami opowiedzieć o sobie, historii, którą przeżywali, wartościach, którymi żyli.

Papieża i prymasa połączyło znów jedno muzeum, ale za życia komuniści starali się przeciwstawiać ich sobie nawzajem. Jakie przynosiło to rezultaty?

Takie wysiłki ze strony władz rzeczywiście były, ale nigdy nie przyniosły zamierzonych skutków. Karol Wojtyła był niezwykle lojalny wobec prymasa, czego dał wiele dowodów. Kiedy np.  komuniści dawali mu paszport, a Wyszyńskiemu odnawiali – nie przyjął go. Ich rolę w polskim kościele najlepiej określił chyba sam prymas. Kiedy Wojtyła został kardynałem powiedział:  „jesteśmy jak dwa konie ciągnące wóz Kościoła w Polsce”. Oczywiście, bardzo się różnili. To były inne pokolenia, inna mentalność, ale właśnie dlatego doskonale się uzupełniali. Obaj byli dla nas, Polaków ojcami wolności.

PODCASTY I GALERIE