Dlaczego warto czytać polską literaturę faktu?

Znakiem firmowym literatury skandynawskiej jest kryminał, twórcy iberoamerykańscy dali światu realizm magiczny, a my jesteśmy na najlepszej drodze, aby światową marką uczynić “polski reportaż” - mówił krytyk literacki Robert Ostaszewski. Czy tak jest w rzeczywistości?

Bartek Borys
Dlaczego warto czytać polską literaturę faktu?

Fot. BFL/Andrius Ufartas

W Polsce, jeśli chodzi o literaturę non-fiction, dzieje się w ostatnich latach bardzo wiele. Najważniejszym ubiegłorocznym wydarzeniem była publikacja książki “100/XX. Antologia polskiego reportażu”, będącej efektem ciężkiej pracy Mariusza Szczygla i Julianny Jonek,. Jest ona nie tylko zbiorem najciekawszych reportaży XX wieku, to nie tylko coś w rodzaju biblii miłośników non-fiction […] to również podręcznik historii literatury faktu, dzięki któremu możemy zobaczyć, jak zmieniał się polski reportaż, jak dojrzewał ten jeden z najlepszych towarów eksportowych, jaki dziś mamy do zaoferowania światu w dziedzinie kultury. Przecież obok Szymborskiej, Miłosza, Wajdy czy “Idy” Pawla Pawlikowskiego reportaż to najlepsze, co mamy – tak pisał o antologii Rafal Hetman na swoim blogu CzytamRecenzuje.pl.

Zdaniem reportera Wojciecha Tochmana ludzie zawsze będą chcieli czytać o innych ludziach. Ale nie wszyscy na szczęście cenią to, co serwują tabloidy. Chcemy rzetelnych opowieści, napisanych z szacunkiem dla opisywanych: dla ich kultury, odmienności, cierpienia i biedy. Reportaż daje nam o nich wiedze, pozwala ich bardziej zrozumieć. Czytając dobra literaturę non-fiction zawsze zauważymy, że ludzie, choć bardzo rożni, są w swoim człowieczeństwie do siebie bardzo podobni. Reportaż zbliża ludzi, uczy dobrego sąsiedztwa. Tabloid tego nie robi.

Polskie media rzadko zajmują się tym, co nie dotyczy naszego własnego podwórka. Informacje o świecie w polskiej telewizji znaleźć można chyba jedynie w programie, świetnym skądinąd, “To był dzień na świecie”, emitowanym w Polsacie. W prasie jest coraz mniej miejsca na dobry reportaż, który uchował się jeszcze w Gazecie Wyborczej i jej czwartkowym dodatku “Duży Format”, a także, choć w ograniczonym zakresie, w tygodnikach takich jak Polityka, Wprost, Newsweek czy Tygodnik Powszechny. Właśnie tam wielu reporterów przybliża polskojęzycznemu czytelnikowi kraje i ludzi, zarówno te bliskie jak i te dalekie. Rosja dzięki Hugo-Baderowi, Republika Poludniowej Afryki dzięki Wojciechowi Jagielskiemu, Ameryka Południowa dzięki Arturowi Domosławskiemu czy Czechy dzięki Mariuszowi Szczygłowi są nam już choć trochę lepiej znane. Opisujący je reporterzy oswoili je dla nas dając nam szansę na ich zrozumienie. A wspomniane wyżej nazwiska to zaledwie czubek góry lodowej jeśli chodzi o polską literaturę faktu.

O rosnącej popularności reportażu w Polsce działalność takich instytucji jak kierowany przez Szczygła i Tochmana Instytut Reportażu w Warszawie, corocznie organizujący “Polska Szkole Reportażu” dla tych, którzy chcieliby się nauczyć zawodu reportera. Powołanie instytutu w 2009 roku jego twórcy motywowali słowami: Żeby wiedzieć więcej, człowiek chwyta się różnych sposobów. Jednym z nich jest reportaż. Został wynaleziony po to, żeby jak najwięcej ludzi zrozumiało drugiego człowieka. Poza tym, oczywiście, sama sprzedaż książek z tego gatunku robi wrażenie. Monika Sznejderman z Wydawnictwa Czarne przyznaje, że nawet mniej znani reporterzy sprzedają dziś 4-6 tys. książek, czyli dwa razy lepiej, niż książki w kategorii „proza”.

Sam Instytut to nie tylko szkoła, ale tez Faktyczny Dom Kultury, w którym odbywają się premiery książek reporterskich, prezentowane są fotoreportaże, a także organizowane projekcje filmów dokumentalnych. W ubiegłym roku Instytut powołał też własne wydawnictwo “Dowody na Istnienie”. Będziemy łączyć reportaż literacki z fotografia dokumentalna. Interesuje nas szeroko rozumiane non-fiction: reportaże, biografie, rozmowy, fotografie. Każda z naszych książek będzie DOWODEM NA ISTNIENIE. Człowieka, świata, reportażu, nas i naszych czytelników – tak w swoim manifeście działalność wydawnictwa zapowiadali jego twórcy, Szczygiel, Tochman i Jonek.

Sznajderman jest zdania, ze reportaż gwarantuje prawdziwość, dlatego tez polski czytelnik ufa, ze reporter lepiej objaśni mu świat. A niejako w pakiecie dostaje kawal dobrej literatury. I tej dobrej literatury faktycznie jest bardzo dużo. Poza Czarnym godne polecenia są publikacje Wydawnictwa W.A.B. z serii “Terra Incognita”, czy wspomniane już “Dowody na Istnienie”. O tym co jest warte uwagi poczytać można choćby na blogach, których autorzy specjalizują się w literaturze faktu: CzytamRecenzuje.pl i “Statystycznie głownie reportaże”. Nie należy zapominać także o świetnym podróżniczo – reporterskim kwartalniku “Kontynenty”, w którym znaleźć można recenzje oraz fragmenty nierzadko nieopublikowanych jeszcze nowości z zakresu literatury faktu.

Dlaczego więc warto czytać polski reportaż? Bo właśnie ten gatunek literacki, jak żaden inny, pozwala nam nie tylko lepiej poznać świat i drugiego człowieka, ale tez ich zrozumieć. Przypomina, ze warto na chwile skupić się tylko na sobie, ale też na Innym. Zwłaszcza, jeśli w naszym spotkaniu z Innym pomogą nam świetni polscy reporterzy.

Na koniec chciałbym zaprezentować mój bardzo subiektywny TOP 10, jeśli chodzi o polska literaturę faktu. Być może dla części z Was stanie się ona inspiracja do tego, by polskich autorów czytać i z polskim reportażem się zapoznać. Bo zdecydowanie warto!

10. Maciej Wasielewski, “Jutro przypłynie królowa”. Z Autorem po raz pierwszy zetknąłem się czytając jego poprzednia książkę “81:1. Opowieści z Wysp Owczych”, napisanej wspólnie z Marcinem Michalskim. Po tamtej lekturze bylem pewny, ze cokolwiek jeszcze autorzy (lub chociażby jeden z nich) napiszą, znajdzie się to na mojej liście “mus reda”. Książka poświęcona jest niewielkiej, liczącej zaledwie kilkadziesiąt osób, społeczności zamieszkującej wyspę Pitcairn położoną na Oceanie Spokojnym. Ludzie ci są potomkami buntowników ze słynnego brytyjskiego statku “Bounty”, którzy właśnie tam zeszli na ląd w 1790 roku. Niechęć do obcych, a szczególnie do dziennikarzy, z których wielu zostało z wyspy deportowanych, sugerować by mogła, że mieszkańcy wyspy mają coś do ukrycia. Wasielewski, mimo grożącego mu niebezpieczeństwa, podając się za antropologa badającego żeglarskie sagi dostaje się na wyspę, gdzie odkrywa i odsłania przed czytelnikiem jej mroczne tajemnice.

9. “100/XX. Antologia polskiego reportażu”. Wspomniane już wcześniej monumentalne, dwutomowe dzieło to lektura obowiązkowa dla wszystkich, nie tylko fanów reportażu, ale polskiej literatury w ogóle. 100 autorów (Maria Konopnicka, Stefan Żeromski, Melchior Wańkowicz, Józef Mackiewicz, Zofia Nałkowska, Ryszard Kapuściński, Lidia Ostałowska i wielu innych), z których cześć znana jest w Polsce ze zdecydowanie odmiennej działalności, aniżeli reporterska, jak chociażby Janusz Korczak czy Maria Wasilewska.

8. Krystyna Kurczab – Redlich, “Glowa o mur Kremla”. Zbiór reportaży o Rosji i Rosjanach wieloletniej korespondentki Polsatu i polskiej prasy. Autorka analizuje nie tylko rosyjskie społeczeństwo i wpływ, jaki na jego kształtowanie miała tak trudna, dwudziestowieczna historia tego kraju, jak i sam system władzy Władimira Putina.

7. Filip Springer, “Miedzianka. Historia znikania”. Springer znany jest w Polsce chyba bardziej ze swoich książek czy artykułów poświęconych polskiej architekturze czy tez przestrzeni publicznej i jej zagospodarowaniu. Natomiast na mnie największe wrażenie zrobiła jego publikacja poświęcona położonemu w Sudetach miasteczku Miedzianka (niem. Kupferberg). Autor spędził niemal dwa lata na poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie dlaczego Miedzianka, miejscowość o kilkusetletniej tradycji, zniknęła z powierzchni ziemi. Teorii było wiele,
ze szkodami spowodowanymi rabunkowym wydobyciem uranu przez Sowiętom w latach 1948-1952 na czele. By jednak przekonać się ile w tym wszystkim jest prawdy warto sięgnąć po tą książkę samemu.

6. Artur Domosławski, “Gorączka latynoamerykańska”. O Domosławskim w Polsce głośno było kilka lat temu, kiedy ukazała się jego kontrowersyjna biografia “Kapuscinski Non-Fiction”. Dla mnie jednak najciekawsza była jedna z jego poprzednich publikacji, poświęcona Ameryce Południowej. Fascynacja tym kontynentem zaczęła się u mnie w związku z lektura książek tamtejszych autorów, takich jak chociażby znani Gabriel Garcia Marquez czy Mario Vargas Llosa. Szukałem przewodnika po najważniejszych społecznych i politycznych wydarzeniach na tamtym kontynencie i w książce Domosławskiego znalazłem to czego szukałem.

5. Mariusz Szczygiel, “Gottland”. Wybór rewelacyjnych reportaży poświęconych Czechom i ich trudnej, aczkolwiek trochę w Polsce nieznanej i nieszanowanej, historii. U Szczygla przeczytamy o Otakarze Szvecu, twórcy największego na świecie pomnika Stalina, który stanął w Pradze, o siostrzenicy Franca Kafki, legendarnym producencie obuwia Tomášu Bacie czy tez o Lidzie Baarovej, przez którą podobno płakał sam Joseph Goebbels. Wciągająca lektura, od której nie sposób się oderwać, bez względu na to, czy Czechami się choćby w najmniejszym stopniu interesujemy.

4. Jacek Hugo-Bader, “Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak”. Zima 2013 roku czterech polskich himalaistów: Adam Bielecki, Artur Małek, Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski próbowało zdobyć, po raz pierwszy historii, pakistański szczyt Broad Peak, w czasie zimowego podejścia. Berbeka i Kowalski w czasie tej wyprawy zginęli, a Polski Związek Alpinizmu obwinił o to Adama Bieleckiego. W czerwcu i lipcu tego samego roku wyruszyła wyprawa poszukiwawcza, której celem było odnalezienie ciał zmarłych himalaistów. Wziął w niej udział właśnie Hugo-Bader, dzięki któremu powstał nie tylko niesamowity tekst odsłaniający zarówno kulisy tragicznej wyprawy, jak i samego himalaizmu, który w wersji zimowej stal się w Polsce prawdziwą obsesją.

3. Wojciech Jagielski, “Wypalanie trwa”. Druga “afrykańska” książka reportera Polskiej Agencji Prasowej, a pierwsza z dwóch, poświęcona Republice Południowej Afryki. Przez historię białego farmera Eugene’a TerreBlanche’a, który zginął z rąk czarnoskórych morderców w miejscowości Ventersdorp Jagielski pokazuje historię rasistowskiego systemu apartheidu i jego upadek w latach 90. Upadek, który wieloletnich problemów i napięć miedzy białymi i czarnoskórymi mieszkańcami RPA nie tylko nie rozwiązał, ale nierzadko też zintensyfikował.

2. Wojciech Tochman, “Eli, Eli”. Autor opisuje problem tzw. bieda turystyki na przykładzie Manili, stolicy Filipin. Wraz z młodym fotografem Grzegorzem Wełnickim wybrał się do “Onyxu”, jednego z najbiedniejszych slumsów w mieście, pokazując świat wykluczonych, opuszczonych przez Boga ludzi. Ludzi opisuje Tochman, a fotografuje Wełnicki, co ułatwia czytelnikowi poznanie omawianych ludzi i ich problemów. Zdjęcia robią duże wrażenie, a kilka z nich z pewnością zostanie w pamięci każdego, kto „Eli, Eli” weźmie do ręki już na zawsze.

1.Ryszard Kapuściński, “Chrystus z karabinem na ramieniu”. Książka jest zbiorem reportaży z Bliskiego Wschodu, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Ich bohaterami są z jednej strony postaci znane, takie jak Karl von Spreti, porwany w Gwatemali ambasador Republiki Federalnej Niemiec, rewolucjonista Ernesto Che Guevara, czy tez lewicowy prezydent Chile Salvador Allende, obalony w zamachu stanu przez Augusto Pinocheta. Z drugiej strony Kapuściński przybliża nam zwykłych ludzi, Palestyńczyków, Żydów, partyzantów z Mozambiku czy Salwadoru. “Chrystus…” nie był moja pierwsza książka autorstwa Kapuścińskiego, jednak to właśnie ona zrobiła na mnie największe wrażenie i otworzyła oczy na wiele problemów tak zwanego “trzeciego świata”, o których nie miałem wcześniej nawet pojęcia. I choć od publikacji minęło już przeszło 40 lat, to wiele poruszonych w niej kwestii jest niestety wciąż aktualnych.

PODCASTY I GALERIE